W poniedziałek poznaliśmy kadrę reprezentacji Polski przed kolejnymi meczami w ramach Ligi Narodów UEFA. Selekcjoner podjął odważne decyzje i postanowił sprawdzić kilka nieoczywistych nazwisk z PKO Ekstraklasy.
Wybory personalne Michała Probierza odbiły się szerokim echem, natomiast Tomasz Kłos nie był zbyt zaskoczony. Były reprezentant uważa, że nadchodzące spotkania mogą być poligonem doświadczalnym przed eliminacjami MŚ 2026.
- Jeśli spojrzymy na nazwiska powołanych, to można powiedzieć, że tych niespodzianek nie jest mało, aczkolwiek Michał mnie już niczym nie zaskoczy. Widzimy, że są Michael Ameyaw, Maxi Oyedele, Mateusz Skrzypczak. Do tego wracają Bartosz Kapustka i Kacper Kozłowski. Oni nie są anonimowi. Pojawiły się nowe nazwiska, ale ja generalnie w kontekście Probierza daję mu możliwość sprawdzenia tylu zawodników, ilu on chce. To półrocze po to jest, żeby mieć optymalną drużynę na eliminacje mistrzostw świata. Wszystko musi być temu podporządkowane. Później nie będzie wymówek, że było za mało czasu itd. Wtedy Michał będzie rozliczany z gry, stylu, poszczególnych zawodników - powiedział ekspert.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za strzał! Gol "stadiony świata" w Argentynie
Będzie debiut?
Maximilian Oyedele ma za sobą raptem dwa ligowe występy w koszulce Legii Warszawa. Selekcjoner uznał, że utalentowany pomocnik jest już gotowy na powołanie do seniorskiej kadry.
- To nie jest powiedziane, że powołanie dla niego będzie równoznaczne z grą. Być może to jest zachęcenie, żeby dalej się rozwijać. Treningi na zgrupowaniu reprezentacji na pewno też dużo temu zawodnikowi dadzą, tylko powiem szczerze, że przestało mi się już podobać to, że ktoś zagrał dobrze dwa-trzy mecze w lidze i dostaje powołanie. Jeśli powołuje się kogoś nowego, musi znaczyć, że on może coś więcej wnieść do drużyny niż inni zawodnicy, którzy nie grają w klubach. W innym przypadku to trochę mija się z celem - nadmienił uczestnik MŚ 2002.
Nasz rozmówca nie spodziewa się, że każdy z piłkarzy, którzy po raz pierwszy dostali powołanie, zadebiutuje z orzełkiem na piersi. We wrześniu Mateusz Kowalczyk obejrzał oba mecze z trybun.
- Santos nie miał tyle czasu, żeby próbować dopasowywać sobie zawodników. Michał przez mecze w poprzednich eliminacjach, barażach i mistrzostwa Europy, poznał bardzo dobrze tę drużynę, a zawodnicy poznali go. Wiedzą, czego mogą się spodziewać i czego oczekuje od nich trener. Nowi zawodnicy się przewijają i nie ma co ukrywać, to jest kolejne zgrupowanie, gdzie trener będzie próbował testować, w jakikolwiek sposób przekonywać się do tych piłkarzy. Może nie wszyscy dostaną szansę grania, ale jest to jakaś nagroda, chociaż jeszcze raz powtórzę, że nie wiem, czy to jest dobry ruch, żeby powoływać w nagrodę - dodał.
Rośnie nowy lider?
Zdaniem Kłosa, coraz ważniejszą rolę w drużynie narodowej będzie odgrywał Kacper Urbański. Ofensywny pomocnik jest jednym z ulubieńców Probierza. Selekcjoner postawił na niego już podczas Euro 2024.
- Mogę śmiało powiedzieć, że spośród młodych piłkarzy najbliżej składu jest oczywiście Kacper Urbański. On udowodnił w meczach o stawkę, jakim jest zawodnikiem. Miejmy nadzieję, że będzie się rozwijał w swoim klubie, strzelił już pierwszego gola. Pamiętajmy, że Kacper jest młody. Jeśli jego kariera będzie stabilna pod względem psychologicznym, nie będzie miał głowy w chmurach, to pójdzie w dobrym kierunku. To nie są czasy takie, jak 15, 20 czy 30 lat temu. Dzisiaj zawodnicy są dużo bardziej odpowiedzialni niż kiedyś, przynajmniej mam taką nadzieję - stwierdził.
Jak przewiduje 69-krotny reprezentant Polski, trzon zespołu zostanie utrzymany. Tomasz Kłos wychodzi z założenia, że mecze Ligi Narodów to tylko przedsmak. W perspektywie są bowiem eliminacje mistrzostw świata.
- Według mnie trener powinien budować zespół na zawodnikach, do których już ma zaufanie. Trzeba starać się zbliżać do optymalnego składu. Pamiętajmy, że teraz będą dwa mecze, później znów dwa, a niedługo mamy eliminacje. Jeżeli na ostatnie mecze ze Szkocją i Portugalią nie będziemy wiedzieli, jak nasza drużyna ma wyglądać na początku eliminacji, to może być troszeczkę niespodzianek. Ale dajmy Michałowi pracować - zakończył.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty