W przeszłości Dawid Janczyk był uznawany za jednego z najbardziej obiecujących polskich piłkarzy. W 2007 roku przeniósł się z Legii Warszawa do CSKA Moskwa, a eksperci piłkarscy wróżyli mu wielką karierę.
Nigdy jej jednak nie zrobił. Na przeszkodzie stanęły jego problemy z alkoholem, przez co szybko spadał w piłkarskiej hierarchii. W ostatnich latach pomocną dłoń wyciągały do niego zespoły z niższych klas rozgrywkowych w Polsce.
Scenariusz jednak wyglądał niemal zawsze tak samo - Janczyk po krótkim czasie przestał pojawiać się na treningach, przegrywając walkę z nałogiem. Dość powiedzieć, że w ciągu ostatnich sześciu lat "zaliczył" 10 klubów.
ZOBACZ WIDEO: Odtworzył legendarny gol z rzutu wolnego. Tylko spójrz na to uderzenie!
Kilka dni temu Janczyk znów dał o sobie znać. Występujący w dolnośląskiej klasie okręgowej GKS Cement Raciborowice poinformował, że były zawodnik Legii Warszawa znalazł się kadrze meczowej na spotkanie 3. rundy okręgowego Pucharu Polski z rezerwami Nysy Zgorzelec. GKS wygrał to spotkanie 4:2, a jedną z bramek zdobył sam Janczyk. Był to jego pierwszy występ po kilkumiesięcznej przerwie.
Co ciekawe, 36-latek już wcześniej otrzymał szansę od klubu z Raciborowic Górnych. Po raz pierwszy piłkarzem GKS-u został w lutym 2023 roku. Miał wtedy jednak miejsce charakterystyczny dla ostatnich lat jego kariery schemat - po początkowej aktywności Janczyk szybko przestał pojawiać się na treningach. Jako oficjalny powód takiego stanu rzeczy podano wówczas jego problemy osobiste.
Niedługo potem opuścił Raciborowice Górne. W lutym br. Polskę obiegła informacja, że kontrakt z nim podpisał LKS Szaflary, a więc klub występujący w V lidze małopolskiej. Historia znów się jednak powtórzyła - Janczyk zagrał w kilku meczach, strzelił nawet parę goli, ale niedługo potem zniknął. Czas pokaże, czy tym razem 5-krotny reprezentant Polski na dłużej zakotwiczy w Raciborowicach.