Radni dorabiali w Stadionie Wrocław. "Byliśmy zszokowani kwotami"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Maciej Kulczyński, Albert Zawada / Na zdjęciu: Tarczyński Arena we Wrocławiu, w kółku Bartłomiej Ciążyński
PAP / Maciej Kulczyński, Albert Zawada / Na zdjęciu: Tarczyński Arena we Wrocławiu, w kółku Bartłomiej Ciążyński
zdjęcie autora artykułu

Stadion Wrocław mimo tego, że przynosi wielomilionowe straty, dawał zarobić miejskim radnym – niekiedy ogromne pieniądze. Ekspertyzy dla spółki wykonywał odwołany niedawno wiceminister sprawiedliwości Bartłomiej Ciążyński.

To, że radni związani z prezydentem Jackiem Sutrykiem dorabiają w miejskich spółkach, było we Wrocławiu tajemnicą poliszynela. Skala zjawiska wyszła na jaw dopiero wskutek działań Sławomira Czerwińskiego i Roberta Suligowskiego. Obaj radni wystąpili do firm komunalnych z wnioskiem w tej sprawie. Z ich raportu dowiedzieliśmy się, że aż 16 z 37 radnych w trakcie kadencji 2018-2024 zawierało różnego rodzaju umowy zlecenia i umowy o dzieła ze spółkami miejskimi.

Radni dorabiali w Stadionie Wrocław

Wśród zatrudniających radnych znalazła się spółka Stadion Wrocław. Zarządza ona Tarczyński Arena, obiektem wybudowanym na Euro 2012, na którym na co dzień grają piłkarze Śląska Wrocław i odbywają się inne imprezy masowe. Firma zamknęła rok 2023 ze stratą rzędu 37,3 mln zł, dwanaście miesięcy wcześniej też była na minusie - strata wyniosła ponad 35,8 mln zł.

Wśród zatrudnionych przez Stadion Wrocław znaleźli się Ewa Wolak i Bartłomiej Ciążyński. Odwołany niedawno wiceminister sprawiedliwości - po publikacji Wirtualnej Polski na temat pokrycia kosztów wyjazdu na wakacje ze służbowej karty - jako radca prawny sporządzał opinie prawne na rzecz spółki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Niezwykłe spotkanie Roberta Lewandowskiego

Wolak dorobiła w miejskiej spółce 116 tys. zł brutto. Odpowiadała m.in. za "wsparcie w budowaniu strategii zrównoważonego rozwoju spółki", a także za "wsparcie w zakresie optymalizacji rozwiązań gospodarki odpadami na obiekcie". Przygotowywała też ofertę edukacyjną dla szkół w zakresie zwiedzania obiektu.

Ciążyński w ciągu kilku lat zarobił w Stadionie Wrocław ponad 321 tys. zł brutto. Po co spółka zamawiała u niego opinie prawne, skoro miasto Wrocław, czyli właściciel obiektu, ma własny dział prawny?

Marcin Przychodny, prezes Stadionu Wrocław, sprawy komentować nie chce. Z kolei rzecznik prasowy Marcin Janiszewski powiedział nam, że wszystko zostało zawarte w odpowiedziach sporządzonych na wniosek radnych Czerwińskiego i Suligowskiego.

- Przepraszam bardzo, ale w związku z toczącym się postępowaniem prokuratury, nie udzielam żadnych wywiadów - usłyszeliśmy z kolei od Ciążyńskiego, wobec którego prokuratura wszczęła śledztwo po artykule WP na temat wakacyjnego wyjazdu służbową limuzyną.

Z jednej z umów zawartych z Ciążyńskim dowiedzieliśmy się, że Stadion Wrocław chciał uzyskać od niego analizę prawną dotyczącą ograniczenia udostępnienia informacji publicznej. "Zakres wyłączenia z udostępnienia informacji publicznej oparty na tajemnicy przedsiębiorstwa i tajemnicy przedsiębiorcy - analiza orzecznictwa sądowego" - czytamy w zamówionej opinii. Polityk Lewicy pisał więc ekspertyzę niejako we własnej sprawie, bo miał ustalić, czego mogą od spółki miejskiej żądać na przykład radni. A przecież sam był nie tylko radnym, ale też... wiceprezydentem miasta.

Wcześniej o udostępnienie informacji na temat dorabiania polityków w miejskich spółkach walczył radca prawny Tomasz Darłak, radny osiedla Psie Pole. Spółka pierwotnie poinformowała go o "zidentyfikowaniu jednej osoby, która pełniła funkcję radnego", ale nie ujawniła nazwiska ani kwot. Chodziło o Ciążyńskiego. O tym, że również Wolak dorabiała na Stadionie Wrocław, radny z Psiego Pola dowiedział się dopiero w lipcu - po wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który nakazał ujawnienie informacji.

Czy radni powinni przeprosić?

Dorabianie w spółkach miejskich nie jest niezgodne z prawem, ale na pewno wątpliwe etycznie. Robert Suligowski w rozmowie z WP SportoweFakty twierdzi, że w tym przypadku można mówić o "korupcji politycznej". Tym bardziej że w poprzedniej kadencji Jacek Sutryk kilkukrotnie przeżywał wstrząsy w popierającej go koalicji i tracił większość w miejskiej radzie.

- Czy zaskoczyła mnie skala tego zjawiska? O liczbie osób i spółek wiedzieliśmy od dwóch tygodni, ale kwoty, jakie pojawiły się w raporcie, były kompletnie zaskakujące. Byliśmy zszokowani. Liderzy rankingu zarabiali między 300 tys. a 850 tys. zł. To drugi czy wręcz trzeci etat - powiedział nam polityk Koalicji Obywatelskiej.

Czy Stadion Wrocław przeprosi mieszkańców za nieetyczne działania i zatrudnianie radnych, którzy de facto powinni kontrolować spółkę? - Nie mam w tej sprawie nic więcej do dodania, niż zostało to udzielone w odpowiedzi na interpelację radnych - przekazał nam rzecznik firmy Marcin Janiszewski.

- W pierwszej kolejności to pytanie o przeprosiny należy kierować do radnych, bo ktoś taką decyzję podjął, aby ręce po te pieniądze wyciągnąć. Radni mają zobowiązania wynikające z ustawy o samorządzie gminnym, ale też są zobowiązani podstawowymi zasadami etyki. Mieszkańcy powinni mieć pretensje do radnych, bo po to ich wybierają, aby kontrolowali miasto i spółki, a nie w nich dorabiali - dodał Suligowski.

Oświadczenie Urzędu Miasta Wrocławia

W związku z działaniami radnych Czerwińskiego i Suligowskiego, wrocławski magistrat wydał specjalne oświadczenie. "W uzupełnieniu informacji nt. zatrudniania wrocławskich radnych w miejskich spółkach opublikowanych na początku tygodnia przez radnych Suligowskiego i Czerwińskiego w Radiu Wrocław, chcąc być w pełni transparentni dla opinii publicznej, informujemy, że we wszystkich 20 miejskich jednostkach budżetowych w tej i poprzedniej kadencji pracę świadczyło czterech radnych" - czytamy w komunikacie.

"Są to: Bartłomiej Ciążyński, Tomasz Motyka, Dariusz Ślusarek i Ewa Wolak. Poza tymi radnymi żaden inny radny nie jest i nie był zatrudniony oraz nie współpracował na podstawie innych umów w jednostkach miejskich" - dodano.

W odniesieniu do Ciążyńskiego wspomniano, że w roku 2017 zaczął pracę w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej, jeszcze zanim został radnym miejskim. Przeszedł tam "wszystkie standardowe procedury i okresy sprawdzające związane z zatrudnieniem pracownika, a po trzech miesiącach pracy zdał egzamin służby przygotowawczej".

"Bartłomiej Ciążyński pracując na 3/4 etatu zarabiał około 4 tys. brutto - czyli tyle, ile pozostali pracownicy działu prawnego. Przygotowywał pisma procesowe, ekspertyzy i stanowiska prawne, reprezentował jednostkę oraz podmioty zależne w sądzie oraz w sporach prawnych. Przeszedł na urlop bezpłatny wraz z objęciem funkcji wiceprezydenta Wrocławia w lutym 2022" - wyjaśniono.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:Feio posądził Raków o... szpiegostwo. Jest odpowiedź"To jest amatorka". Feio zirytował się na reportera

Źródło artykułu: WP SportoweFakty