Jagiellonia przerwała serię porażek. Gol już w drugiej minucie

PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: radość piłkarzy Jagiellonii Białystok
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: radość piłkarzy Jagiellonii Białystok

Na Podlasiu można wziąć głębszy oddech przed przerwą na kadrę. Jagiellonia Białystok pokonała u siebie Widzew Łódź 1:0 w meczu zamykającym 7. kolejkę PKO Ekstraklasy.

Mistrzowie Polski - gdyby wziąć pod uwagę zarówno spotkania ligowe, jak i eliminacje europejskich pucharów - przegrali wszystkie sześć ostatnich spotkań. Przełamania szukali więc w meczu z Widzewem, który sezon zaczął tak dobrze, że przed tygodniem przez moment nawet wskoczył na pozycję lidera.

- Możemy mówić o złej serii rywala, ale one zawsze kiedyś się kończą. A im dłużej ona trwa, tym prawdopodobieństwo jej przerwania rośnie. Najważniejsze jest konsekwentne realizowanie swoich zadań i robienie tego, do czego przyzwyczailiśmy kibiców w ostatnim meczu, a czego zabrakło w Szczecinie. Tym bardziej powinniśmy rozwiać wszelkie wątpliwości co do naszej dyspozycji także na wyjazdach - ostrzegał na konferencji prasowej trener łodzian Daniel Myśliwiec.

Nie minęły nawet 64 sekundy spotkania, a już Jaga cieszyła się z prowadzenia. Seria błędów w defensywie piłkarzy Widzewa doprowadziła do sytuacji, w której Miki Villar dośrodkował piłkę w pole karne z prawej strony do Afimico Pululu, a napastnik z Angoli nie miał żadnych problemów z pokonaniem Rafała Gikiewicza.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Piękny gol piłkarki FC Barcelony. Co za uderzenie!

W ataku goście raczej dali się zauważyć za często w pierwszej połowie. Musieli bardziej uważać, żeby nie uciekł im po raz kolejny Pululu czy Villar, którzy tego wieczora byli bardzo aktywni. Dopiero pod koniec drugiego kwadransa o strzał z dystansu pokusił się Samuel Kozlovsky, a po chwili głową próbował jeszcze Imad Rondić.

Jeszcze zanim piłkarze zeszli na przerwę, z boiska wyrzucony został Fran Alvarez. Hiszpan, który miał już żółtą kartkę na swoim koncie, zablokował wznowienie gry z rzutu wolnego w 44. minucie i został za to ukarany drugim żółtym kartonikiem. Łódzki zespół nie dość, że przegrywał, to jeszcze grał o jednego mniej.

Zgodnie z oczekiwaniami, od początku drugiej połowy to Duma Podlasia była częściej przy piłce i więcej kreowała. Widzewiacy jednak starali się gospodarzom maksymalnie utrudnić zadanie i to się udało. Zazwyczaj próby Pululu, Villara czy Jesusa Imaza - jeśli do nich dochodziło - były blokowane przez obrońców lub odbijane przez Rafała Gikiewicza.

W ostatnim kwadransie jeszcze zespół z Łodzi szukał gola na 1:1 czy to po stałych fragmentach, czy też po strzałach z dystansu - na przykład Antoniego Klimka - ale nie osiągnęli celu. Jagiellonia dowiozła jednobramkowe prowadzenie do końca, ale nie bez trudu.

Jagiellonia Białystok - Widzew Łódź 1:0 (1:0)
1:0 - Afimico Pululu 2'

Składy:

Jagiellonia: Maksymylian Stryjek - Michal Sacek (90+3' Dusan Stojiinović), Adrian Dieguez, Mateusz Skrzypczak, Joao Moutinho - Taras Romańczuk, Jarosław Kubicki (75' Nene) - Miki Villar, Jesus Imaz (90+3' Marcin Listkowski), Darko Churlinov (65' Kristoffer Hansen) - Afimico Pululu.

Widzew: Rafał Gikiewicz - Marcel Krajewski, Mateusz Żyro, Kreshnik Hajrizi (90' Luis da Silva), Samuel Kozlovsky - Fran Alvarez, Marek Hanousek (78' Sebastian Kerk), Jakub Łukowski (62' Antoni Klimek) - Jakub Sypek (46' Juljan Shehu), Kamil Cybulski (62' Hilary Gong), Imad Rondić.

Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)

Żółte kartki: Sacek (Jagiellonia) - Alvarez, Hajrizi, Sypek, Gikiewicz, Hanousek, Kerk (Widzew).

Czerwona kartka: Alvarez (Widzew) - 44', za drugą żółtą.

Widzów: 13 046.

Czytaj też: Media: o krok od hitu transferowego w polskiej Ekstraklasie

Komentarze (9)
avatar
j.kul
2.09.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co za przełom ale niby w czym ,te nasze drużyny coś tam jeszcze biegają na własnych podwórkach ale jak dochodzi do meczu ze średniakiem europejskim wtedy ukazuje się beznadziejność polskich dru Czytaj całość
avatar
Foliarz Onuca
2.09.2024
Zgłoś do moderacji
4
4
Odpowiedz
Sędzia pilnował wyniku. Nie na darmo Biedastok ma swojego człowieka jako prezesa... 
avatar
Marcin Radziszewski
1.09.2024
Zgłoś do moderacji
11
2
Odpowiedz
Grać z przewagą 1 zawodnika tyle czasu i nic nie strzelić?
Coś się sypie w tej Jadze 
avatar
yes
1.09.2024
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
W 1987 Jagiellonia awansowała do I ligi. Pierwszy mecz u siebie grali właśnie z Widzewem! Był remis 1:1. Chyba nie mylę się? 
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
1.09.2024
Zgłoś do moderacji
6
5
Odpowiedz
20 goli w pozostałych dzisiejszych meczach, a oni wymęczyli jednego, do tego pół meczu w przewadze i nic HAHAHAHAHA Co za kompromitacja ;D Zgred wyłaź z nory, tchórzu HAHAHAHAHA