Końcówka wynagrodziła cierpienia. Wielka ulga w Kielcach

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Pedro Nuno strzelił pierwszego gola w meczu Korona - Stal
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Pedro Nuno strzelił pierwszego gola w meczu Korona - Stal

Korona Kielce wygrała ze Stalą Mielec 2:1 na zakończenie 6. kolejki PKO Ekstraklasy. Długo z boiska wiało nudą, ale w końcówce zobaczyliśmy fantastyczną wymianę ciosów.

Z jednej strony można powiedzieć, że mecz w Kielcach zawiódł. Z drugiej jednak trzeba sobie zdać sprawę, że zagrały ze sobą dwa zespoły walczące o utrzymanie i w zasadzie ciężko było oczekiwać fajerwerków. Nie działo się za wiele, ale końcówka wynagrodziła kibicom wcześniejsze cierpienia.

Zaczęło się od bardzo głupiej interwencji Krzysztofa Wołkowicza we własnym polu karnym na początku drugiej połowy Zawodnik Stali kopnął Jiewgienija Szykawkę i sędzia Sebastian Krasny podyktował "jedenastkę". Pedro Nuno poszedł do piłki na jedenastym metrze, strzelił w środek i dał Koronie prowadzenie.

To mógł być gol przesądzający o zwycięstwie, ale Korona nie za bardzo chciała dobić słaniającego się na nogach rywala. Gospodarze grali bardzo zachowawczo i zostali za to ukarani. W 86. minucie techniczny strzał z dystansu oddał Maciej Domański i zaskoczył bezrobotnego do tego momentu Xaviera Dziekońskiego.

Koniec? Nic z tych rzeczy. W doliczonym czasie Stal miała okazję, ale minimalnie pomylił się Krystian Getinger. Korona natychmiast ruszyła z akcją lewym skrzydłem i do siatki trafił rezerwowy Dawid Błanik.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Neymar wraca do gry. Odbył wyjątkowy trening

Tym samym zespół Jacka Zielińskiego wygrał po raz pierwszy w sezonie, dzięki czemu udało się wydostać ze strefy spadkowej. Oczywiście w dalszym ciągu było sporo niedociągnięć. Szczęście kielczan polegało na tym, że po drugiej stronie był przeciwnik bez jakiegokolwiek pomysłu na grę. Jedni byli słabi, ale drudzy jeszcze słabsi.

Pierwsza połowa była kuriozalna. Nie działo się kompletnie nic. Raz z dystansu kopnął Ilja Szkurin i Xavier Dziekoński rzucił się trochę na notę. Korona odpowiedziała kiepskim uderzeniem Konrada Matuszewskiego, po którym sędzia Krasny podyktował rzut karny, ale po obejrzeniu powtórek zmienił decyzję - Alvis Jaunzems najpierw dostał piłką w plecy, dopiero później w rękę. I na tym koniec szeroko rozumianych emocji.

Czy Stal po straconym golu rzuciła się do szaleńczych ataków, żeby odrobić straty? No, niekoniecznie. Dziekoński nie miał kompletnie nic do roboty. Pełnił rolę tej najbardziej niepotrzebnej osoby na boisku. Co prawda raz dał się zaskoczyć, ale odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa.

Teraz kieleccy kibice mogą świętować, bo choć mecz nie porwał, to gospodarze po niewiarygodnej końcówce sięgnęli po pełną pulę.

Korona Kielce - Stal Mielec 2:1 (0:0)
1:0 Pedro Nuno (k.) 49'
1:1 Maciej Domański 86'
2:1 Dawid Błanik 90+1'

Składy:

Korona: Xavier Dziekoński - Hubert Zwoźny (89' Wiktor Długosz), Miłosz Trojak, Piotr Malarczyk (46' Marcel Pięczek), Pau Resta, Konrad Matuszewski - Yoav Hofmeister, Pedro Nuno (89' Dawid Błanik), Martin Remacle (61' Shuma Nagamatsu) - Jiewgienij Szykawka, Adrian Dalmau (71' Danny Trejo).

Stal: Jakub Mądrzyk - Alvis Jaunzems (57' Robert Dadok), Bert Esselink, Mateusz Matras, Marvin Senger, Krzysztof Wołkowicz (57' Krystian Getinger) - Maciej Domański, Matthew Guillaumier (76' Fryderyk Gerbowski), Koki Hinokio (57' Adrian Bukowski) - Łukasz Wolsztyński (61' Ravve Assayag), Ilja Szkurin.

Żółte kartki: Długosz (Korona) oraz Hinokio (Stal).

Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty