To jedna z najbardziej zaskakujących historii z udziałem polskich pucharowiczów. Wisła Kraków, na co dzień występująca w I lidze, jest już tylko jeden dwumecz od awansu do Ligi Konferencji Europy.
Co więcej, krakowianie, rundę wcześniej dokonali niemal niemożliwego, odwracając losy meczu ze Spartakiem Trnawa i odrabiając dwubramkową stratę z pierwszego spotkania.
- Przegrywając pierwszy mecz 1:3 zapewne nikt tam za bardzo o takim comebacku nie myślał. Jednak odpowiednie nastawienie zawodników i osoba bardzo doświadczonego trenera, jakim jest Kaziu Moskal, który sam grał w wielu meczach pucharowych okazały się kluczowe. W pucharach wszystko jest możliwe, nawet z drużynami teoretycznie silniejszymi. Tym bardziej, że rewanżowy mecz z Trnawą pokazał, że ten zespół stać na granie z lepszymi, granie dobrej piłki i na zdobywanie bramek - podkreśla były reprezentant Polski i zawodnik krakowskiej Wisły w latach 2004-2006, Tomasz Kłos.
Wykorzystać atut własnego boiska
Wisła ma za sobą w tegorocznych pucharach już trzy dwumecze. Dwa z nich - ze wspomnianym Spartakiem Trnawą oraz KF Llapi wygrała. Bolesna weryfikacja nastąpiła natomiast w starciu z Rapidem Wiedeń, który po wygranej w Krakowie 2:1, rozbił "Białą Gwiazdę" u siebie aż 6:1.
Najbliższy rywal krakowian - Cercle Brugge, to natomiast zespół dużo bliższy poziomem do Rapidu, aniżeli do Słowaków czy Kosowian.
- Szansa jest zawsze. Tak samo jak przed finałem Pucharu Polski każdy stawiał na Pogoń Szczecin, a ostatecznie to Wisła zdobyła ten Puchar. Tak samo też nie spodziewaliśmy się, przed meczem rewanżowym ze Spartakiem, że Wisła da radę wygrać, a okazało się, że urok boiska na Reymonta ma swoją moc - podkreśla Kłos.
- Jasne, teraz to rywal z dużo wyższej półki, nie ma co się oszukiwać. Tutaj wszystko będzie zależało przede wszystkim od meczu u siebie. Wisła musi jak najlepiej wypaść w Krakowie. Oczywiście, lepiej grać pierwszy mecz na wyjeździe, co niejednokrotnie pokazywała historia, więc najlepiej byłoby zagrać najpierw w Brugii, ale jest jak jest i trzeba jak najlepiej się pokazać. Wszystko pozostaje w nogach i głowach piłkarzy - dodaje nasz rozmówca.
Wzbić się na wyżyny
Tegoroczna sytuacja Wisły jest o tyle wyjątkowa, że nie często zdarza się, by zespół z drugiego poziomu rozgrywkowego musiał godzić mecze ligowe z meczami w europejskich pucharach.
'
- To jest trochę dziwne. Wszystko jest jednak podporządkowane pucharom, również te przekładane mecze. Jednak w takich sytuacjach i Wiśle i każdemu klubowi powinno się iść na rękę i tutaj właśnie taką sytuację widzimy - komentuje Kłos.
Wisła w tym sezonie pokazuje jednak dwie twarze. Obok bardzo dobrej gry w Europie notuje także mocno przeciętne mecze na boiskach ligowych, wygrywając zaledwie raz w pierwszych czterech spotkaniach sezonu.
- To że Wisła gra w lidze słabiej? No gra. Ja jednak zawsze mówiłem, że drużyna stara się dostosować do lepszych rywali i wówczas wzbija się na wyżyny. A ta I liga, no to widzimy jak to tam wszystko wygląda - kontruje Kłos.
- Myślę że świadomość tego że gra się o puchary, o swoją przyszłość, to sprawia, że każdy zawodnik chce jak najlepiej pokazać tę swoją wizytówkę. To są mecze pucharowe, to jest dwumecz i można w meczach ligowych grać słabiej, ale tutaj nikogo motywować dodatkowo nie trzeba. Każdy doskonale wie o co gra, to jest też szansa, by być zauważonym w lepszych klubach, żeby jeszcze może po tym meczu dostać angaż w innym klubie - podsumowuje nasz rozmówca.
Początek meczu Wisła Kraków - Cerlce Brugge w czwartek, 22 sierpnia, o godzinie 20:30.
Czytaj także:
- Pierre Kalulu opuścił AC Milan
- Światełko w tunelu rozbłyśnie dla Ruchu?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! To może być gol sezonu
Dziś 3:0 w plecy, za tydzień pewnie z 5