To był mecz, który obnażył wszystkie słabości Lechii Gdańsk. Dramat w obronie, dziura w środku pola i indolencja w ofensywie. To wszystko złożyło się na efekt końcowy, który był wprost katastrofalny.
Nie można powiedzieć, że przegrana z Puszczą Niepołomice była wkalkulowana. Zwłaszcza tak wysoka. To był zdecydowanie najgorszy występ Lechii w tym sezonie. Tak jak Puszcza wydostała się ze strefy spadkowej i wygrała po raz pierwszy w sezonie, tak Lechia ugrzęzła w czerwonej strefie.
- Przede wszystkim chcę przeprosić wszystkich, którzy kochają ten klub. Oni nie zasługują na coś takiego. Wszyscy jesteśmy bardzo rozczarowani, nie spodziewaliśmy się, że będziemy dziś grać w ten sposób. Nie potrafię w to uwierzyć. Ciężko coś więcej powiedzieć. To dla nas ciężki moment, ale musimy walczyć - mówił nam po meczu kapitan drużyny Lechii Rifet Kapić.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Można oglądać bez końca. Bramka stadiony świata
- Popełniamy zbyt dużo błędów jako drużyna. Musimy zareagować jak najszybciej, bo grając w ten sposób nie będzie to zmierzać w dobrym kierunku. Ekstraklasa jest kompletnie inna od I ligi i rywale natychmiast wykorzystują twoje błędy. Byliśmy przygotowani na auty w wykonaniu Puszczy, a traciliśmy gola już w 2. minucie. Każdy musi brać na siebie odpowiedzialność. Ja jako kapitan, jak i pozostali. Jeśli nie wykonujesz swojej roboty, to tracimy gole. Musimy dorosnąć, bo w przeciwnym razie będziemy na dole. Oczywiście cały czas wierzę i będę wierzył w ten zespół. Mógłbym rozmawiać do jutra, ale nie ma na to czasu. Chcemy przemawiać na boisku, a na razie tego nie robimy - komentował Kapić.
Po raz kolejny Lechia sprawiała wrażenie zespołu zajechanego fizycznie. - W klubie są ludzie odpowiedzialni za to. Może tak być, że w trakcie meczu niektórzy z nas mają ciężkie nogi, ale nie wierzę, że cała jedenastka może mieć ten problem. Nie możemy szukać takich wymówek. Jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu. Jesteśmy profesjonalistami i musimy patrzeć na swoje kariery i zdawać sobie sprawę, dla jakiego klubu gramy. Tak szybko, jak ci młodzi zawodnicy to zrozumieją, zaczną dawać z siebie jeszcze więcej - przyznał Bośniak.
On sam też daleki jest od najwyższej dyspozycji. W I lidze zachwycał, był liderem, a obecnie niewiele wnosi. - Cały czas szukam formy poprzez mecze. Dzisiaj czułem się już lepiej, ale to w dalszym ciągu nie jest mój poziom. Nie jestem zadowolony ze swojej gry, to nie jest ten Rifet Kapić, którego ludzie chcą oglądać. Wiem, że mogę grać lepiej i będę grał lepiej, ale nikt w tej lidze nie będzie czekał na mnie, czy na pozostałych zawodników Lechii - podsumował Kapić.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty