Wysyp czerwonych kartek, przepychanki. Kabaret we Wrocławiu [WIDEO]

Zdjęcie okładkowe artykułu: Twitter / Polsat Sport / Na zdjęciu: Nahuel Leiva
Twitter / Polsat Sport / Na zdjęciu: Nahuel Leiva
zdjęcie autora artykułu

Piłkarze Śląska Wrocław w końcówce meczu z FC St. Gallen wręcz wychodzili z siebie. Mało brakowało, żeby na murawie doszło do bijatyki. Sędzia stracił panowanie nad wydarzeniami boiskowymi.

Podopieczni Jacka Magiery dzielnie walczyli przed własną publicznością. Szwajcarzy otworzyi wynik, jednak przed końcem pierwszej połowy bramki dla przedstawiciela PKO Ekstraklasy zdobyli kolejno Petr Schwarz, Piotr Samiec-Talar i Alex Petkov.

W drugiej połowie Śląsk Wrocław napytał sobie problemów. W 77. minucie Petkov obejrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Sędzia Strukan miał ręce pełne roboty i podejmował kontrowersyjne decyzje.

Zachowanie Nahuela Leivy w doliczonym czasie gry było wręcz niedopuszczalne. Doświadczony zawodnik sprokurował rzut karny i odepchnął kilku przeciwników. Sytuacja wymknęła się spod kontroli arbitrowi, który odesłał do szatni piłkarza Śląska.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Thierry Henry dał popis! Zobacz szalony taniec trenera Francji

Arbiter wskazał na wapno. Tymczasem Rafał Leszczyński zaczął wykopywać trawę w miejscu, w którym miał być wykonywany rzut karny. W konsekwencji został ukarany żółtym kartonikiem.

Bramkarz Śląska popisał się kapitalną paradą zatrzymał Christiana Witziga. Problem w tym, że Leszczyński przedwcześnie opuścił linię bramkową, dlatego Strukan zarządził powtórkę. Willem Geubbels zastąpił Witziga i swoim uderzeniem zagwarantował awans FC Sankt Gallen do czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy.

W 19. minucie doliczonego czasu trener Magiera wpuścił na murawę Arnau Ortiza. Kilkadziesiąt sekund później skrzydłowy przewrócił się w polu karnym. Sędzia uznał, że Ortiz próbował wymusić rzut karny. Komentatorzy byli w ciężkim szoku, gdy Strukan po raz trzeci wyciągnął czerwoną kartkę.

Czytaj więcej: "Żebranie o wynik". Nie miał litości dla piłkarzy Legii

Źródło artykułu: WP SportoweFakty