Odejście Filipa Marchwińskiego z Lecha Poznań jest już przesądzone. W czwartek wieczorem 22-latek wylądował we Włoszech i w piątek przejdzie testy medyczne, po których podpisze 3-letni kontrakt z US Lecce (o długości umowy informował Sebastian Staszewski).
"Kolejorz" zarobi na swoim zawodniku 3 miliony euro podstawy, a dodatkowy milion wpadnie do klubowej kasy za tzw. bonusy po spełnieniu - zdaniem Staszewskiego - dość łatwych warunków.
W poprzednim sezonie Marchwiński strzelił 8 goli i dorzucił 5 asyst w PKO Ekstraklasie. Do tego dwie asysty drugiego stopnia. Mimo iż Lech zawiódł, to akurat do niego niewielu kibiców mogło mieć jakieś zastrzeżenia.
O jego odejściu spekulowano od dłuższego czasu. W Lechu doszedł do ściany i żeby dalej się rozwijać, musiał poszukać lepszej ligi. Wymieniano m.in. belgijski Anderlecht, mówiło się też o zespołach z Francji oraz Włoch. I teraz Marchwiński będzie miał okazję sprawdzić się w Serie A.
Co prawda Lecce nie należy do ligowych potentatów (poprzedni sezon drużyna zakończyła na 14. miejscu w tabeli z trzema punktami przewagi nad strefą spadkową), ale możliwość rywalizacji z Napoli, Interem, Milanem czy Juventusem wydaje się kusząca. W dodatku Marchwiński spotka w Lecce innego Polaka Marcina Listkowskiego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niesamowite trafienie. Takie bramki zdarzają się naprawdę bardzo rzadko
CZYTAJ TAKŻE:
Gol z połowy dał nowy kontrakt. Lechia Gdańsk zadbała o przyszłość
Piłkarz Wisły Kraków nie miał wątpliwości. "Rapid nie jest poza zasięgiem"