Oba zespoły na pierwsze spotkanie nowego sezonu musiały czekać najdłużej ze wszystkich ekstraklasowiczów, bo dokładnie 57 dni, aż do poniedziałkowego wieczoru. Jednak obaj szkoleniowcy w wypowiedziach przedmeczowych zaznaczali, że raczej będą chcieli skupić się na sobie, bo trudno o analizę przeciwnika przed pierwszą kolejką.
- Można ewentualnie zasugerować się transferami wychodzącymi bądź przychodzącymi, ale przed pierwszą kolejką przewidzieć skład lub opierać się na poprzednim sezonie, to zgubna droga. Tym bardziej będziemy mieli możliwość zaprezentowania tego, co my chcemy grać i co usprawnić, by na koniec efekt był korzystny - zapowiadał trener łodzian Daniel Myśliwiec.
Pierwszy kwadrans spotkania należał zdecydowanie do mielczan. W szóstej minucie nad poprzeczką główkował Bert Esselink, a w dziesiątej bardzo bliski szczęścia był sprowadzony tego lata do Mielca Fryderyk Gerbowski, który huknął w słupek. Widzew próbował nieśmiało, a dopiero w 27. minucie zdobiło się groźnie pod bramką Stali, kiedy to Mateusz Kochalski z dużymi kłopotami obronił strzał Frana Alvareza.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anglicy otoczyli policjanta. Od razu wyciągnął telefon
Jeszcze przed przerwą zarówno jedni, jak i drudzy byli bliscy objęcia prowadzenia, ale dobrze spisali się bramkarze obu ekip. Gdy zanosiło się na to, że na przerwę oba zespoły zejdą bez zdobytych goli, Stal zaskoczyła. Dośrodkowanie Macieja Domańskiego głową zamknął nie kto inny, jak czołowy strzelec ekipy trenera Kamila Kieresia czyli Ilja Szkurin.
Białoruski napastnik chwilę po przerwie był bliski wyrównania, ale uderzył nad poprzeczką bramki Rafała Gikiewicza. Odpowiedzieć - i to dwukrotnie - próbował na to Jakub Sypek, lecz bez efektów.
W 63. minucie Widzew zdobył gola wyrównującego, ale nie został on uznany. Wprowadzony minutę wcześniej Sebastian Kerk zagrał na lewo do Jakuba Łukowskiego, a ten zagrał do Imad Rondicia, który wyprzedził obrońców i dołożył nogę. Problem w tym, że w momencie podania, jego but wystawał bardziej niż but jednego z obrońców Stali, co wychwycił VAR i sędzia Wojciech Myć trafienie anulował.
Stal mogła się zrewanżować. W 67. minucie groźny strzał Krystiana Getingera odbił Gikiewicz. Sześć minut później Widzew w końcu doprowadził do wyrównania dzięki pięknemu uderzeniu z dystansu Jakuba Łukowskiego. Piłka jeszcze skozłowała w polu bramkowym Mateusza Kochalskiego, który po chwili musiał już wyciągnąć ją z siatki. A sprowadzony latem z Korony Kielce Łukowski w oficjalnym debiucie w czerwono-biało-czerwonych barwach mógł cieszyć się z gola.
W 81. minucie Ilja Szkurin powinien dać Stali prowadzenie raz jeszcze, lecz zmarnował sytuację sam na sam z Gikiewiczem. A akcja ta wzięła się z przywileju korzyści po tym, jak Juan Ibiza w sposób iście karatecki potraktował rywala. Sędzia po pudle Szkurina wrócił do tej sytuacji i ukarał obrońcę Widzewa żółtą kartką. Ponieważ było to drugie takie napomnienie dla Hiszpana, po chwili zobaczył czerwony kartonik.
Ale do końca meczu jedni i drudzy mogli jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. W 84. minucie ładne zagranie Kerka zamykał Rondić, lecz znów był na spalonym. W odpowiedzi mocno uderzył Krzysztof Wołkowicz, ale prosto w Rafała Gikiewicza.
Stal Mielec - Widzew Łódź 1:1 (1:0)
1:0 - Ilja Szkurin 45+2'
1:1 - Jakub Łukowski 73'
Składy:
Stal: Mateusz Kochalski - Bert Esselink, Mateusz Matras, Marvin Senger - Alvins Januzens (86' Mateusz Stępień), Matthew Guillaumier, Piotr Wlazło, Krystian Getinger - Maciej Domański (75' Koki Hinokio), Fryderyk Gerbowski (86' Dawid Tkacz) - Ilja Szkurin.
Widzew: Rafał Gikiewicz - Lirim Kastrati, Mateusz Żyro, Juan Ibiza, Samuel Kozlovsky - Fran Alvarez (82' Luis da Silva), Marek Hanousek, Antoni Klimek (62' Sebastian Kerk) - Jakub Sypek (62' Hilary Gong), Imad Rondić (89' Hubert Sobol), Kamil Cybulski.
Sędziował: Wojciech Myć (Lublin).
Żółte kartki: Esselink, Stępień (Stal) - Ibiza (Widzew).
Czerwona kartka: Ibiza (Widzew) - za drugą żółtą
Widzów: 6 446.
Czytaj również: Belgijski gigant chce Filipa Marchwińskiego. Pierwsza oferta złożona