Studiował w tej samej szkole co Lewandowski. Śmieje się z afery

Instagram / piotrswierczewski7 / Na zdjęciu: Piotr Świerczewski
Instagram / piotrswierczewski7 / Na zdjęciu: Piotr Świerczewski

W ostatnich dniach głośno było wokół licencjatu i magisterki Roberta Lewandowskiego. Głos w tej sprawie w rozmowie z "Faktem" zabrał Piotr Świerczewski, który kończył tę samą uczelnię, co kapitan naszej kadry.

W tym artykule dowiesz się o:

Sprawa wyższego wykształcenia Roberta Lewandowskiego wywołała kontrowersje. Oliwy do ognia dolała dr Barbara Mrozińska, socjolożka z Łodzi, która na platformie X dodała wpis na ten temat.

"Robert Lewandowski kupił dyplom w prywatnej uczelni w Łodzi. Piszę to z całą odpowiedzialnością, bo 'zdał' u mnie dwa egzaminy. O wszystkim dowiedziałam się w czasie przesłuchania jako świadek w tej obrzydliwej sprawie" - napisała.

I temat powrócił. Przypomnijmy, że wyższe wykształcenie Lewandowski zdobył w Wyższej Szkole Edukacji Zdrowotnej i Nauk Społecznych w Łodzi. Jej właściciel - Zbigniew D. - usłyszał zarzuty popełnienia 46 przestępstw związanych z podrabianiem dokumentów.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Raport z Berlina. "Wielkie zwycięstwo Hiszpanów"

Głos w tej sprawie zabrał Piotr Świerczewski, który również studiował w tej samej szkole. - Skończyłem na tej uczelni studia licencjackie. Kiedy wybuchła ta "Afera", zostałem przesłuchany przez prokuraturę w charakterze świadka. Powiedziałem, co wiedziałem i tyle. Nie interesuje mnie ta sprawa, a "afera" śmieszy - powiedział były reprezentant Polski.

Na słowa dr Mrozińskiej zareagowało otoczenie Lewandowskiego. - Na tym etapie możemy tylko potwierdzić, że otrzymaliśmy informację od Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, że Robert Lewandowski będzie przesłuchany w charakterze świadka w sprawie. Jesteśmy na etapie ustalania terminu i chcemy, aby stało się to w miarę możliwości szybko. Po przesłuchaniu będziemy mogli się szerzej wypowiedzieć - poinformowano nas.

- Nie mamy nic do ukrycia, ale chcemy zachować formalną ścieżkę i najpierw odpowiedzieć na pytania prokuratury - dodano.

Śledztwo trwa już pięć lat. Głośna sprawa zaczęła się od zatrzymania Zbigniewa D., naukowca z Łodzi i tamtejszego działacza piłkarskiego. Był on związany z dwoma prywatnymi łódzkimi uczelniami.

Czytaj także:
Jest decyzja ws. domowych meczów Warty Poznań
Bezbarwny koniec Ligi Narodów polskich piłkarek. Szósta porażka

Źródło artykułu: WP SportoweFakty