Europa ucieka Polsce. "W poważnych krajach to nie do pomyślenia"

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Roman Kosecki (L) i Marek Koźmiński (P)
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Roman Kosecki (L) i Marek Koźmiński (P)

- W Hiszpanii czy Niemczech o młodzież się dba, a u nas? Była kadra U-17, nie ma kadry. Gdzie są ci zawodnicy? - pyta w rozmowie WP SportoweFakty Roman Kosecki. Były reprezentant Polski martwi się o stan polskiej piłki.

W tym artykule dowiesz się o:

W środę Ekstraklasa SA pochwaliła się rekordowym budżetem na sezon 2024/25. Kluby otrzymają łącznie 290 milionów złotych.

Niestety na boiskach zobaczymy tylko trzech reprezentantów Polski na Euro 2024: 36-letniego Kamila Grosickiego, 33-letniego Bartosza Salamona i 33-letniego Tarasa Romanczuka. Dziura pokoleniowa jest faktem, a Roman Kosecki jako główną jej przyczynę wskazuje politykę kadrową klubów Ekstraklsay.

- To jest straszne, kiedy patrzę na mecz polskiej ligi, czytam składy i jest tam trzech-czterech Polaków w obu drużynach, a reszta to obcokrajowcy. To się mija z celem. Dlaczego nie promujemy naszych chłopaków? Kompletnie tego nie rozumiem - grzmi 69-krotny reprezentant.

- Grałem za granicą i wiedziałem, co muszę zrobić, żeby występować w wyjściowym składzie. Ile się trzeba było naharować, żeby wywalczyć miejsce. A u nas przyjeżdża byle kto i od razu zajmuje miejsce młodym Polakom. Później widzimy, że w szatni jest szesnastu obcokrajowców. O co tu chodzi? - pyta były piłkarz Galatasaray, Osasuny, Atletico Madryt, FC Nantes, Montpellier HSC i Chicago Fire.

ZOBACZ WIDEO: Klątwa Harry'ego Kane'a? "Nie miał dobrej formy na tym turnieju"

Jedną z gwiazd Euro 2024 był m.in. 17-letni Lamine Yamal. To wybitny talent, piłkarz, który ma szansę napisać historię futbolu. Ale nim zaistniał na mistrzostwach Europy, grał regularnie w Barcelonie. 19-letni Turek Arda Guler, który tez błysnął w Niemczech, na transfer do Realu Madryt zapracował grą w pierwszym zespole Fenerbahce od 16. roku życia.

Tymczasem w PKO Ekstraklasie, lidze o niższych wymaganiach niż hiszpańska czy turecka, grających regularnie 16- czy 17-latków można policzyć na palcach jednej ręki. Nawet Karol Borys, w powszechnej opinii najbardziej utalentowany junior z rocznika 2006, nie dostał prawdziwej szansy w Śląsku Wrocław, którego jest wychowankiem. Zdecydował się na wyjazd do belgijskiego KVC Westerlo, z którego teraz został wypożyczony do słoweńskiego NK Maribor.

- Przede wszystkim w Hiszpanii nie liczy się wiek zawodnika. Ktoś ma 30 lat czy 17... jeśli jesteś dobry, to po prostu grasz. Mam nadzieję, że kiedyś w polskiej lidze będzie podobnie, bo na razie jest u nas takie myślenie, że jak ktoś ma 16-17 lat, to najpierw musi iść i się ograć w trzeciej lidze, później szczebel wyżej. I tak dalej. A potem się budzi, nagle ma 25 lat i okazuje się, że jest już za stary i nie może się przebić do Ekstraklasy - wskazuje Kosecki.

- W Hiszpanii nikt nie patrzy na wiek. Tam nie ma przypadku. Wszystkie poważne federacje mają swoją bazę, ośrodek treningowy, a my się, za przeproszeniem, bujamy. Prezesom większości polskich klubów brakuje jaj. Z roku na rok jesteśmy coraz bardziej za resztą - dodaje "Kosa".

Rok temu o tej porze nadzieję w serca polskich kibiców wlała reprezentacja U-17, która na ME U-17 zajęła 3.-4. miejsce. Wspomniany Borys i jego koledzy z drużyny Marcina Włodarskiego błyszczeli na tle rówieśników z Serbii czy Niemiec. Przez rok spośród tych 18-letnich już piłkarzy do składu ekstraklasowej drużyny przebił się tylko Dominik Szala (Górnik Zabrze).

- W Hiszpanii czy Niemczech o młodzież się dba, a u nas? Była kadra U-17, nie ma kadry. Nie wiadomo, gdzie są ci zawodnicy. To jest wielka organizacyjna katastrofa. Jesteśmy bardzo daleko z tyłu. U nas nie ma systematyczności. Co z tego, że reprezentacja do lat 17 zagrała świetnie na mistrzostwach Europy? Później były mistrzostwa świata, trochę zamieszania wychowawczego. I gdzie dzisiaj są ci zawodnicy? - pyta Kosecki.

- W poważnych krajach to jest nie do pomyślenia, żeby stracić takie talenty. Ale u nas nie. Niech idą do trzeciej ligi i się ogrywają. Brakuje jaj w większości naszych klubów. Nie wszystkim, bo niektórzy potrafią promować młodzież, jak choćby Jan Urban w Górniku Zabrze - zwraca uwagę założyciel i prezes Kosy Konstancin.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Komentarze (31)
avatar
lob
20.07.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
U nas to jak są pieniądze to trzeba się nimi zaopiekować każdy chce coś sobie uszczypnąć i nie chodzi o kształcie młodych piłkarzy w polsce jest ich pełno w klubach grają i się rozwijają zawod Czytaj całość
avatar
Jaworski
20.07.2024
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Otwórzcie boiska szkolne, zapłaćcie nauczycielom WF za zajęcia pozalekcyjne czy nadzór nad boiskiem po lekcjach.... wtedy rodzice nie będą musieli swoich pociech wozić na jakieś specjalne zajęc Czytaj całość
avatar
zniesmaczona
20.07.2024
Zgłoś do moderacji
15
8
Odpowiedz
A czego się spodziewać po rządzie PO, PSL, lewicy, cholowni? Antypolski, sprzedaje nas niemieckim korporacjom które zbiły fortunę na ludzkiej krzywdzie podczas II wojny światowej, Polacy płacą Czytaj całość
avatar
Dreamcatcher
20.07.2024
Zgłoś do moderacji
17
10
Odpowiedz
Wszystko dzięki ryżemu 
avatar
Trucker1
19.07.2024
Zgłoś do moderacji
19
2
Odpowiedz
Panie Kosecki. Pieniadze na dadre U-17 przezarli panscy partyjni koledzy i prezesi klubow ktorym zawsze brakuje na waciki dla kochanek.