Mateusz Bogusz, rewelacja tego sezonu MLS: Czekam na telefon od selekcjonera

Materiały prasowe / LAFC / Na zdjęciu: Mateusz Bogusz
Materiały prasowe / LAFC / Na zdjęciu: Mateusz Bogusz

Mateusz Bogusz świetnie spisuje się w tym sezonie ligi amerykańskiej. Polski pomocnik Los Angeles FC ma serię 11 meczów z rzędu z golem luba asystą i wielu widzi go w kadrze. Skąd taka forma? O tym Bogusz opowiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.

W tym sezonie amerykańsko-kanadyjskiej ligi MLS Mateusz Bogusz ma już 12 goli, tyle samo co Leo Messi i Luis Suarez. Los Angeles FC, czyli zespół Polaka, jest na pierwszym miejscu Konferencji Zachodniej i jak w poprzednich latach zamierza walczyć o mistrzostwo.

22-latek jest centralną postacią zespołu, niedawno został nawet wybrany graczem miesiąca całej ligi. W rozmowie z WP SportoweFakty Mateusz Bogusz tłumaczy skąd taka dobra forma, odpowiada na pytanie czy Michał Probierz już do niego dzwonił i czy możliwy jest powrót do Europy.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: W poprzednim sezonie rozegrałeś 33 mecze w MLS i strzeliłeś trzy gole. W bieżących rozgrywkach to 23 spotkania i 12 goli. Skąd taka duża różnica?

Mateusz Bogusz, piłkarz Los Angeles FC: To nie jest tak, że gram zupełnie inaczej niż rok temu. Nie zmieniłem totalnie stylu gry. OK, może w tym sezonie częściej atakuję ze skrzydła, a tak się składa, że właśnie po akcjach ze skrzydeł najczęściej zdobywamy gole. Ale nie jest całkowita odmiana, jeśli chodzi o moje zachowanie na boisku. Po prostu wtedy rzadziej wpadało, koledzy też nie zawsze korzystali z moich podań.

Natomiast na pewno swoje też zrobiło to, że znam się lepiej z kolegami, lepiej znam ligę. Bardzo dobrze współpracuje mi się zwłaszcza z Denisem Bouangą. On ma 14 goli, jest najlepszym strzelcem naszej drużyny. Często strzela po moich podaniach, albo odwrotnie, ja po jego asystach. Zresztą, rozumiemy się bardzo dobrze i na boisku, i poza nim. Generalnie gram na kilku pozycjach. Jak mówiłem, najczęściej na skrzydle, skąd często zbiegam do środka boiska. 

Miałeś ostatnio świetną serię jedenastu meczów z rzędu, w którym albo strzelałeś gola, albo zaliczałeś asystę. To zaczęło tworzyć dodatkową presję przed kolejnym meczami?

Nie, zresztą, na początku nie byłem nawet świadomy, że ta seria tak "rośnie". Graliśmy praktycznie co trzy dni, człowiek nie miał czasu na zastanawianie się nad takimi sprawami. Ale w pewnym momencie dotarło do mnie, że faktycznie co mecz to strzelam, albo asystuję. Natomiast nie nakładałem sobie dodatkowej presji. Wiadomo, że z jednej strony człowiek chciałby, aby coś przyjemnego trwało jak najdłużej, ale z drugiej ma się też świadomość, że każda seria kiedyś się skończy. Wychodziłem i wychodzę na boisko, żeby zagrać jak najlepiej. A co się z tego "rodzi" w trakcie meczu, to już różnie bywa…

Niedawno strzeliłeś trzy gole w jednym meczu. To był chyba pierwszy hat-trick w dorosłej piłce. A zarazem najlepszy mecz w MLS?

Czy najlepszy, to nie wiem. Wydaje mi się, że w niektórych meczach wypadałem nawet lepiej, ale piłka nie wpadała do siatki. Natomiast trudno, żebym powiedział, że jestem niezadowolony po meczu, skoro strzeliłem w nim trzy gole.

Zgodnie ze zwyczajem zabrałeś piłkę do domu?

Tak. Jest już na honorowym miejscu. To pierwsza taka piłka w mojej karierze.

Kiedy zwróciłem w social mediach uwagę na tę wspomnianą serię 11 meczów, sporo opinii było jednak negatywnych. Że to żaden wyczyn, bo MLS to słaba liga…

Nie czytam opinii w social mediach, więc nie bardzo wiem, co kto tam pisze. Ale skoro tak mówisz, to pewnie tak jest. Wydaje mi się, że połowa zamieszczających takie opinie to nawet jednego meczu MLS w całości nie widziała, tylko powiela utarte już opinie. Skrót to nie wszystko. Zawsze można obejrzeć cały mecz i wyrobić sobie opinię. Poza tym nie będę nikogo do niczego przekonywał. Nie odczuwam takiej potrzeby. W ogóle to raczej wolę grać, niż gadać o graniu. Natomiast co do tej serii, to myślę, że gdyby nawet ktoś miał taką w niedzielnej lidze, gdzie się spotykają znajomi czy amatorzy, to warte byłoby to docenienia.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Raport z Berlina. "Wielkie zwycięstwo Hiszpanów"


Narracja części dyskutujących była taka, że dopiero jak wrócisz do Europy, to się okaże, co z tą twoją formą i postępami.

Pewnie kiedyś wrócę i faktycznie wtedy ocenimy. Będziemy się mogli "rozliczyć". Albo ja uznam, że te osoby miały rację, albo one, że ja. Ale jak mówię, takie dyskusje nie mają dla mnie znaczenia.

Ale o samej lidze co sądzisz?

Na pewno robi postępy. Sprowadzani są różni piłkarze, nie tylko już tacy po 30-tce. Jest tu sporo zawodników, powiedzmy nieoczywistych, którzy dużo potrafią. Jak powiem, że Messi, Suarez czy Busquets dobrze zagrali, to Ameryki nie odkryję. Ale było kilku przeciwników, którzy mnie zaskoczyli mocno na plus.

A zerkasz czasem na tabelę strzelców? Masz 12 goli, tyle samo co dwóch takich dość znanych graczy.

Tak, ale oni jednak rozegrali sporo spotkań mniej ode mnie, bo wyjechali na Copa America, skoro mówisz o Messim i Suarezie. Ale oczywiście, miło być w takim gronie.

O co gra Los Angeles FC? Jesteście liderem Konferencji Zachodniej.

Ten klub dwa razy z rzędu był w finale MLS i nie sądzę, aby cele się zmieniły. Zresztą, widać było nerwowość na początku sezonu, gdy nie bardzo nam szło. Kibice byli niezadowoleni, w klubie też panował niedosyt. To pokazuje, że celem LA FC jest gra o tytuły.

A co z twoim powrotem do Europy? Ta seria zwróciła uwagę europejskich klubów?

Nie ma co ukrywać, pojawiają się zapytania. Prawdą jest też to, że Los Angeles FC sprowadził mnie z zamiarem odsprzedania w przyszłości. W transferach czasem ciężko coś przewidzieć, więc nie wiem, kiedy to nastąpi. Ale prędzej czy później nastąpić może.

To jeszcze pytanie, które też musi paść: powołanie do kadry. Jak rozumiem, trener Probierz jeszcze nie dzwonił?

Nie dzwonił. Ale żeby było jasne: nie mam żadnych pretensji, że nie pojechałem na EURO. Kibicowałem kadrze, chciałem, aby wypadła jak najlepiej. Natomiast to oczywiste, że liczę na powołanie, przecież to marzenie każdego grającego w piłkę. To, co mogę zrobić, to grać jak najlepiej i tak ustawić dzwonek w telefonie, żeby nie przegapić momentu, w którym selekcjoner zadzwoni.

Jeśli chodzi o Polskę, to wiadomo, że "wyszedłeś" z Ruchu Chorzów. Śledzisz wyniki "Niebieskich"?

Oczywiście, że tak. Czasem udawało się nawet jakiś mecz zobaczyć, choć o to z reguły jest ciężko, ze względu na dziewięć godzin różnicy. Trzymam kciuki za powrót Ruchu do Ekstraklasy.

I jeszcze stadion by się przydał…

Dokładnie. Bo choć na Stadion Śląski jest niedaleko, to jednak Ruch powinien mieć swój piłkarski dom. Natomiast temat tego klubu często przewija się w rozmowach z moim tatą, który pracuje w Ruchu. Jestem więc na bieżąco.

Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty