Był jedną nogą w Ekstraklasie, celuje w awans. "Żona jest z Kenii i wierzy w przeznaczenie"

Materiały prasowe / Wisła Płock / Na zdjęciu: Mariusz Misiura
Materiały prasowe / Wisła Płock / Na zdjęciu: Mariusz Misiura

Mariusz Misiura był już trenerem Warty Poznań, ale umowa ostatecznie nie weszła w życie po spadku "Zielonych" z PKO Ekstraklasy. 43-latek został nowym szkoleniowcem Wisły Płock i jego celem jest awans do elity.

Ostatnie kilka miesięcy w życiu Mariusza Misiury było bardzo pokręcone. Jeszcze przed zakończeniem poprzedniego sezonu były już trener Znicza Pruszków porozumiał się z Wartą Poznań. Podpisał kontrakt z Wartą Poznań, ale z zastrzeżeniem, że wejdzie w życie wyłącznie w przypadku, gdy "Zieloni" utrzymają się w PKO Ekstraklasie. To ostatecznie się nie udało, dlatego Misiura pozostał wolny na rynku.

Na brak ofert nie narzekał i ostatecznie trafił do Wisły Płock.

- Moja żona jest z Kenii i wierzy w przeznaczenie. Powiedziała mi, że widocznie tak miało być i nie ma co za dużo o tym myśleć. Ucieszyłem się, że taki klub jak Wisła się mną zainteresował, gdy okazało się, że kontrakt z Wartą Poznań nie jest ważny. Rozmowy potoczyły się błyskawicznie, bardzo szybko złapaliśmy kontakt z prezesem i dyrektorem sportowym. Skoro nie udało się dostać do Ekstraklasy poprzez transfer, to uważam, że mam grupę świetnych zawodników, z którymi uda się tam trafić - mówi trener Misiura w rozmowie z WP SportoweFakty.

Słowa odważne, ale w Płocku mają już dość pierwszej ligi. Wszyscy mówią jednym głosem, że celem w sezonie 2024/25 jest awans do Ekstraklasy.

- Cel jest prosty i nikt nie będzie uciekał od odpowiedzialności albo mówił o pompowaniu balonika. Walczymy o miejsca 1-6 i wszyscy jesteśmy tego świadomi. Mówimy o tym głośno od pierwszego dnia wspólnej pracy. Za moment przyjdzie liga, będą trudne momenty, ale najważniejsze, żeby nic nas nie złamało. Chcemy awansować. Bezpośrednio czy po barażach, to nieistotne - mówi Misiura.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro": "Zdmuchnęli z planszy". Hiszpania wielkim faworytem

"Nafciarze" byli bardzo aktywni na rynku transferowym. Pozyskano m.in. jednego z najlepszych bramkarzy poprzedniego sezonu Macieja Gostomskiego, reprezentanta Wysp Owczych Andriasa Edmundssona, Przemysława Misiaka, Bojana Nasticia, Dominika Kuna, Krystiana Pomorskiego. A to nie koniec.

- Chcemy zrobić jeszcze dwa transfery na pozycje numer sześć oraz dziewięć łamane na dziesięć. Mamy określony profil zawodników, którymi się interesujemy. Są prowadzone rozmowy, natomiast zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy jedynymi graczami w walce o nich. Mam nadzieję, że jeden z tych zawodników dołączy do nas jeszcze przed meczem z Kotwicą Kołobrzeg - podkreśla trener Misiura.

Jego CV jest... dość egzotyczne. Przez półtora roku pracował w Realu Madryt, później trafił do chińskiego Guizhou FC, gdzie był m.in. koordynatorem akademii. Musiał jednak uciec z Chin, gdy wybuchła pandemia. Latem 2021 roku został trenerem drugoligowego wówczas Znicza.

W pierwszym sezonie utrzymał zespół w II lidze, a po roku uzyskał sensacyjny awans. W minionym sezonie Znicz prezentował się solidnie na zapleczu Ekstraklasy, mimo iż przed sezonem był przez większość ekspertów skazywany na spadek. Teraz objął Wisłę Płock, gdzie oczekiwania będą dużo większe.

- Zależy jak na to spojrzymy. Możemy porównać warunki w Zniczu i Wiśle, ale możemy spojrzeć też na moją pracę w Chinach czy w akademii Realu Madryt. Porównywanie Wisły i Znicza nie ma w tym momencie żadnego znaczenia, bo wracając do pracy w Chinach czy Hiszpanii też pewnie moglibyśmy coś komuś ujmować - mówi Misiura.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Komentarze (0)