Wisła bliżej awansu. Moskal: To nie jest zbieranina przypadkowych ludzi

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Kazimierz Moskal
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Kazimierz Moskal

- Był to trudny rywal. Grali agresywnie, tak jak się spodziewaliśmy, dobrze operowali piłką. Nie mogę powiedzieć, że mieliśmy pełną kontrolę nad tym meczem - mówił trener Kazimierz Moskal po spotkaniu Wisła Kraków - KF Llapi Podujevo (2:0).

Przed meczem była niepewność. Wiadomo, Wisła Kraków, dużo zmian latem, pierwszoligowiec, pierwsze spotkanie w nowym sezonie, nowy trener, kontuzje, nieznany przeciwnik. Dlatego też wygraną 2:0 z KF Llapi Podujevo trzeba docenić. Zwłaszcza, że powinna być wyższa.

- Cieszy zwycięstwo 2:0, bo długo utrzymywało się nasze jednobramkowe prowadzenie i pewnie wszystkim wydawało się, że tak może się ten mecz zakończyć, ale zawsze trzeba grać do końca. Przed nami bardzo trudny wyjazd do Kosowa - mówił trener Kazimierz Moskal na konferencji prasowej.

- Był to trudny rywal. Grali agresywnie, tak jak się spodziewaliśmy, dobrze operowali piłką. Nie mogę powiedzieć, że mieliśmy pełną kontrolę nad tym spotkaniem. Momentami to rywal miał większe posiadanie piłki, ale jeśli spojrzymy na klarowne sytuacje, to chyba my mieliśmy ich trochę więcej. To nie jest zbieranina przypadkowych ludzi. Pokazali, że potrafią grać w piłkę, wychodzić spod pressingu. Trudno oczekiwać, że będziemy przez 90 minut w ciągłym pressingu - komentował szkoleniowiec Wisły.

- Cytując klasyka, 2:0 to bardzo niebezpieczny wynik. Pierwszy mecz był trudny, a rewanż będzie jeszcze trudniejszy - przyznał trener Moskal.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro": Arabia Saudyjska kusi Marciniaka. Oto, co doradzają mu eksperci

- Nie wiem czy wróci któryś z kontuzjowanych zawodników. Może uda nam się sprowadzić kogoś nowego. Czynimy starania, bo zdajemy sobie sprawę jak wygląda nasza sytuacja, ale na razie musimy pracować z tym, co mamy - dodał.

W nieco innym nastroju byli ludzie z obozu przeciwnika. Co ciekawe, na pomeczowej konferencji zabrakło pierwszego trenera Tahira Batatiny, który po golu Angela Rodado na 2:0 wpadł w furię i otrzymał od sędziego czerwoną kartkę.

- Początek spotkania nie był dla nas dobry. Być może wpływ na to miała atmosfera, którą stworzyli kibice Wisły. Druga połowa była lepsza w naszym wykonaniu, byliśmy przy piłce, mieliśmy dobre momenty i moim zdaniem wynik nie do końca oddaje to, co działo się na boisku. Zostało 90 minut w rewanżu i mamy szansę, żeby przejść do kolejnej rundy - powiedział drugi trener zespołu z Kosowa Blerim Bunjaku.

- Nie wiemy skąd taka decyzja sędziego. Trener uważał, że chwilę wcześniej był faul na naszym bramkarzu - przyznał Bunjaku.

CZYTAJ TAKŻE:
Niewiarygodne pudło piłkarza Wisły. Ta sytuacja będzie mu się śnić po nocach
Historyczny gol Wisły Kraków. Sapała przeskoczył klubowe legendy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty