Jarosław Królewski: Na początku będą błędy, ale z tej drogi nigdy nie zrezygnuję

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki
zdjęcie autora artykułu

Już w czwartek Wisła Kraków rozpocznie rywalizację w Lidze Europy, podejmując kosowski FK Liapi. Jakie są cele "Białej Gwiazdy" na ten sezon? Co z transferami? Czy klub płaci na czas? O tym rozmawialiśmy z prezesem Jarosławem Królewskim.

Choć Wiśle Kraków nie udało się wrócić do Ekstraklasy, to jej kibice nie odwrócili się od klubu". Świadczy o tym choćby fakt jak dobrze sprzedają się bilety na czwartkowy mecz 1. rundy Ligi Europy, w którym Wisła podejmie rywala z Kosowa.

Na stadionie w Krakowie spodziewanych jest ponad 20 tysięcy ludzi. Czwartkowy mecz to otwarcie nowego sezonu, w którym na Wisłę czeka wiele wyzwań. Jakie plany i cele ma klub? Co z transferami wychodzącymi i przychodzącymi? Wreszcie jaka jest kondycja finansowa Wisły? O tym WP SportoweFakty rozmawiały z Jarosławem Królewskim, prezesem jednego z najbardziej zasłużonych polskich klubów. Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Wisła zaczyna europejską przygodę. Czego się pan po niej spodziewa? Co pan uzna za sukces klubu w tych rozgrywkach?

Jarosław Królewski, prezes Wisły Kraków: Podchodzimy do tej przygody z pokorą. Jako jedna z dwóch drużyn z poziomu drugoligowego w Lidze Europy i Lidze Konferencji raczej nie jesteśmy faworytem w żadnym ze spotkań, ale w każdym powalczymy o zwycięstwo. Gdyby ktoś w styczniu 2024 powiedział mi lub wychylił się w krakowskim środowisku z takim marzeniem, którym byłaby gra w pucharach europejskich, to zostałby potraktowany jako człowiek niespełna rozumu. Nie tylko ze względów sportowych, ale głównie finansowych.

Co pan przez to rozumie?

Pierwszy kwartał tego roku to była walka z wymaganiami formalnymi, żeby od strony proceduralnej możliwy był powrót Wisły do Europy. Mało osób o tym wie, ale z początkiem roku szanse na to były niewielkie. Wymogi UEFA co do kondycji finansowej klubu są zdecydowanie na wyższym poziomie niż te krajowe, nie moglibyśmy choćby jak Lechia Gdańsk przeciągać płatności do maja i wciąż myśleć o grze w pucharach.

W tym sukcesie, oprócz oczywiście pracowników klubu, bardzo pomogli przedstawiciele Socios. Przez pierwszy rok mojego prezesowania nie chcieliśmy prosić ich o wsparcie jako klub na bieżącą działalność, natomiast staraliśmy oszacować szanse na zdobycie pucharu i poprosiliśmy ich o wsparcie, gdy okazało się, że takowe istnieją. Dzięki postawie piłkarzy w finale ostatecznie udało sięgnąć się po Puchar Polski, co oznacza dla nas wpływy na poziomie od 13 do 17 mln PLN do budżetu - i tym samym - nie oszukujmy się - po 2-3 miesiącach udało nam się osiągnąć niebywały zwrot z tej "inwestycji".

Przedstawiciele Socios mogą być dumni, że wspólnie udało się nam udźwignąć całą operacje finansowo. Oczywiście, brak awansu kanibalizuje dużą ich część, lecz wciąż to dla nas duży sukces. Muszę również przyznać, że dużo w aspekcie uzyskania licencji na grę w Europie pomógł PZPN, bo nie jest prostą rzeczą dla drużyny z drugiego poziomu rozgrywkowego nawigować w przepisach, skrojonych pod drużyny ekstraklasowe. Otrzymaliśmy duże wsparcie kompetencyjne w tym zakresie. Tylko jak poradzić sobie na dwóch frontach, z których każdy jest na swój sposób kuszący. Z jednej strony gra w pucharach po latach przerwy, ale z drugiej wciąż jednak zadanie numer jeden, czyli powrót do ESA?

Myślę, że cel na ten sezon jest znany i podkreślę go jeszcze raz. Absolutnie nie jest nim awans sam w sobie, o czym mówiłem na konferencji prasowej. Awans to nagroda za codzienną ciężką pracę. Drużyna i sztab muszą traktować każdy mecz tak jakby to był finał Pucharu Polski, czy inny ważny mecz. To inteligentni, zdolni ludzie, doskonale sobie zdają sprawę o co gramy.

Wiśle Kraków nic się nie należy ze względu na naszą historię, Wisła musi pracować zarówno w gabinetach jak i na boisku dużo więcej niż inni, by realizować swoje cele. Przeszłość pokazała, że patrzenie na sezon z perspektywy "większej" liczby spotkań i odkładanie zwycięstw na później to coś co absolutnie nie działa. Skupiajmy się więc na każdej kolejnej potyczce.

Trener ma kontrakt na dwa lata, nie jest on uzależniony od awansu, więc zależy mi, żeby drużyna i sztab się rozwijały. Co do gry w pucharach: obyśmy mieli taki problem jak gra w europejskich rozgrywkach w kolejnych miesiącach. Póki co profesjonalni zawodnicy, niezależnie czy młodzi czy nie, czy doświadczeni czy mniej doświadczeni, mają do rozegrania 4 mecze plus 1 w 1. lidze u siebie przy R22 z Polonią Warszawa. Gramy co tydzień. Naprawdę nie przesadzajmy. Przełożyliśmy też mecz z ŁKS.

Do tego, aby sobie poradzić potrzebna jest odpowiednia kadra. Jak wyglądają obecnie sprawy związane z transferami do klubu? Wisła Kraków musi zmienić tryb swojego działania na taki, który promuje rozwój zawodników, a nie ich wieczną wymianę - w szczególności, że doskonale widzimy, że wielu z nich po odejściu z Wisły Kraków radzi sobie całkiem nieźle. Mityczne wzmocnienia to są przeważnie rozwiązania na skróty, musimy być w tym bardziej precyzyjni. Ze składu, który wychodził na mecz zwycięski z Pogonią Szczecin zostało w klubie 10 z 11 zawodników. Oczywiście rozumiem kontuzje, dlatego chcemy wzmocnić zespół, ale musimy to zrobić z rozwagą.

To nie jest tak, że Wisła Kraków wskazuje palcem na rynku zawodnika czy to wybranego przez skautów, czy przez komputer i on jest tu następnego dnia. Muszą się zgadzać jeszcze finanse, owy zawodnik musi chcieć zagrać na tym poziomie rozgrywek, jego rodzina musi tego chcieć, testy medyczne muszą wypaść dobrze. Co więcej, w tym okienku nauczeni przeszłością chcemy większą uwagę przyłożyć do aspektów charakterologicznych zawodników. Musimy mieć pewność, że zawodnicy, którzy tu przyjdą będą znać rangę klubu, do którego przychodzą.

Od wyskautowania zawodnika do finalizacji jest jeszcze wiele innych aspektów istotnych, które się muszą zgrać w czasie, a umówmy się - agenci piłkarscy mówiąc też wprost nie grzeszą inteligencją, oczywiście są wyjątki i to pozytywnie zaskakujące. Póki co zatrudniliśmy Oliviera Sukiennickiego, Rafała Mikulca i Giannisa Kiakosa. Jesteśmy z tych transferów zadowoleni, jednocześnie chcemy pozyskać jeszcze 3-4 zawodników, którzy wzmocnią, tudzież uzupełnią kadrę. Ale niezależnie od presji nie chcemy w klubie piłkarzy do których nie będziemy w 100% przekonani, a oni z kolei w pełni zdeterminowani, aby reprezentować barwy "Białej Gwiazdy".

Nie stać nas na wydanie 12-14 mln złotych na transfery, jak to zrobiła Lechia, by awansować. Nie mamy też kilkunastu milionów z budżetu miasta, które bez potrąconych kosztów wpadają do klubu. Finansujemy się komercyjnie jak firma, wymaga to ciężkiej mojej pracy i ludzi w klubie. Nie spada to z nieba. Mamy bogate środowisko biznesowego wsparcia, partnerów i sponsorów gdzie nad relacjami pracujemy codziennie. Bardzo dziękujemy tym ludziom za wsparcie w różnych momentach, tych dobrych i złych.

Czy Kiakos był pierwszym autorskim pomysłem Vullneta Bashy jako dyrektora sportowego?

Vullnet dołączył do działu sportowego w czerwcu i przez wiele dni pracował już z zespołem nad transferami zanim został ogłoszony na nowym stanowisku. Tak - Kiakos to pierwszy transfer Vullneta Bashy jako p.o dyrektora sportowego. Dane z naszych systemów wyglądają optymistycznie, a sam zawodnik na tyle ile go poznałem bardzo chciał dołączyć do klubu, jest zdeterminowany by się pokazać z jak najlepszej strony i wie jak dużym klubem jest Wisła Kraków.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro": Zmierzch Cristiano Ronaldo? Eksperci bez wątpliwości

To przy okazji zapytam co z wizją powierzenia AI kontroli nad transferami?

Mamy wielu zawodników w kadrze, w których ja osobiście wierzę: Dawid Olejarka, Patryk Gogól, Kacper Duda, Karol Dziedzic, Piotr Starzyński czy Mariusz Kutwa to ludzie, których trzeba rozwijać. Ja oczywiście rozumiem potrzeby tu i teraz, bo Wielka Wisła, bo porażki, bo to bo tamto, ale kiedyś w końcu musimy zacząć dawać szansę młodymi piłkarzom i ich wychowywać - przykłady Roberta Lewandowskiego czy Jakuba Błaszczykowskiego, czy choćby ostatnio Kacpra Urbańskiego z kadry, który zagrał pewnie nie więcej niż 5 meczów w Ekstraklasie pokazują, że trzeba być dalekim od radykalnych ocen i warto dawać szansę młodym zawodnikom. Tak serio to nigdy nie ma dobrego momentu na to. Poczyniliśmy inwestycje w drugą drużynę, nie wiem, czy kibice Wisły przypomną sobie kiedy graliśmy na poziomie 3 ligowym - mając szansę rozwijać młodzież.

Musimy zacząć akceptować to, że wprowadzanie młodzieży będzie nas kosztować punkty, miejsca w tabeli czy uczucie złości, ale w końcu musimy się przełamać. Naszą rolą jest rozwój młodych ludzi. To tak jakby w firmie IT oczekiwać, że będziemy zatrudniać wyłącznie seniorów, podczas gdy badania pokazują, że często efektywniejsze i efektowniejsze jest wychowanie człowieka, który nie ma złych nawyków.

Oczywiście przepis o młodzieżowcu powoduje wiele patologii, ale miejmy też odwagę jako zarządzający polskim sportem powiedzieć że przez wiele lat, nasze akademie i sposób prowadzenia młodych ludzi nie dają oczekiwanych efektów - wyniki reprezentacji narodowych tylko to potwierdzają. Zaczynam tu od siebie, musimy zacząć o tym myśleć więcej, bardziej długoterminowo. To trochę jak z tą słynną sztuczną inteligencją czy podejściem do danych w sporcie. Można sobie z tego czynić żarty, ale przyszłość w tym aspekcie jest nieunikniona - niezależnie czy mówi o niej Jarek Królewski, czy nie.

Oczywistym jest, że takie podejście będzie początkowo generować błędy, głupoty, będą halucynacje, ale to jak z małym dzieckiem, trzeba go rozwijać, kalibrować, doszlifować, douczać, aby funkcjonowało jak należy. Poza tym nie jest aż tak z tymi systemami źle, po roku mojego prezesowania coś się jednak po 12 latach udało wygrać - wracamy do Europy w dużej mierze dzięki decyzjom z komputera i algorytmom, które teraz będziemy rozwijać, łącząc je z tym co jest nam pragmatycznie niezbędne do sukcesu.

Nie wszystkich obserwatorów jednak to podejście zachwyca...

Póki co tego typu podejście wypierane jest ze świadomości, bo jest czymś nieznanym, ludzie nie lubią rzeczy, których nie rozumieją. Podobnie jest z naszym szkoleniem i często to nawet nie jest wina trenerów, gdyż tych mamy również wielu zdolnych, my po prostu w Polsce nie potrafimy planować długoterminowo, bo Polacy chcą efektu tu i teraz, szybkich wygranych, nie mamy odpowiedniej cierpliwości. Dotyka to mnie na co dzień w sporcie, nieco mniej, ale wciąż również w mojej zawodowej działalności - tu również w naszym kraju oczekuje się, że za 3 mln dolarów zrobimy to co firmy robią za 3 mld w 3 miesiące. To jest nasz generacyjny problem.

Wielokrotnie pada pytanie czemu żadnego polskiego klubu "nie stać", w sensie znalezienia, zagranicznego inwestora. Odpowiedź jest prosta, jesteśmy z jednej strony dużym rynkiem, ale czy tak naprawdę mamy pomysł na siebie w sporcie, który jest unikalny, odpersonalizowany od poszczególnych jednostek?

Problem klubów takich jak Wisła Kraków to fakt, że z jednej strony są za duże by być (i nie powinny) klubami satelickimi innych dużych podmiotów, z drugiej są za małe, by odgrywać na europejskiej arenie znaczącą rolę. To drugie będzie możliwe jeśli strategie, które chcemy prezentować będą nowoczesne i atrakcyjne dla tych inwestorów. Taką strategią będzie w Wiśle rozwój narzędzi technologicznych, które mają z nas uczynić klub znaczący w Europie - niezależny od Pana prezesa, trenera czy piłkarzy - oni w sporcie przemijają. Będzie to ciężki proces, ale taki jest mój pomysł na ten klub.

Odwiedziłem ostatnio mojego przyjaciela podczas ślubu w Londynie, wśród gości byli między innymi właściciele Juventusu, Cardiff City, Szachtara Donieck, czy ludzie związani z Brighton, a także sponsorzy główni Manchesteru United. Przegadaliśmy pół nocy, w którą stronę podąży futbol. Każdy szczerze przyznaje, że rozwój technologiczny to jedyna poprawna droga - i im szybciej kluby to zrozumieją tym lepiej - dotyczy to każdego element działalności klubów sportowych. Od zawodników, przez taktykę na mecz, a na fan experience skończywszy.

Tak na marginesie, sukces Wisły Kraków, pierwszy w dobie social mediów, w których nie tylko klub i media generują content ,ale też kibic jest jego kreatorem, szeroko odbił się też w Europie. Wisła jest ciekawostką dla wielu komentatorów piłki nożnej w Europie w obecnej edycji pucharów. Dlatego raz jeszcze podkreślam, stawiajmy na projekty długoterminowe. Wspomniany już wielokrotnie GKS Katowice, postawił na trenera i po 5 latach doczekał się z nim awansu do ESA, wcześniej kilkanaście lat miotając się na zapleczu ekstraklasy. W listopadzie zeszłego roku kibice domagali się odejścia trenera by potem w czerwcu mu dziękować. Trener GKS-u miał w zeszłym sezonie średnią punktów na poziomie 1.31, czy nagle odkrył kamień filozoficzny? Śmiem wątpić. Po prostu jest świetnym fachowcem, dostał czas i to udowodnił. Tak samo jest z wieloma zawodnikami. Wracając do kwestii transferowych. ⁠Ile faktycznie Wieczysta zaproponowała za Goku i czy rozmowy nadal trwają? WP SportoweFakty słyszały o kwocie 200 tysięcy euro i zaawansowanych negocjacjach…

Spotykamy się z Wojciechem Kwietniem od czasu do czasu na rozmowy o piłce nożnej. Oferta rzeczywiście wpłynęła telefonicznie do Wisły, ale na nieco niższym poziomie. Goku to dla nas ważny piłkarz. Okienko jest jednak otwarte, więc nie ma co przesądzać co się jeszcze wydarzy.

Prezes Wisły przyznaje, że klub złożył propozycję Daniemu Ramirezowi
Prezes Wisły przyznaje, że klub złożył propozycję Daniemu Ramirezowi

A czy wierzy pan, że Dani Ramirez może trafić do Wisły? Niejako za Goku…

Złożyliśmy ofertę Daniemu Ramirezowi, ale nie związaną kompletnie z Goku. Natomiast mamy swoje ograniczenia finansowe, którym możemy podołać oraz lubimy, nie da się ukryć, zawodników, którzy traktują nasz klub priorytetowo i chcą podnosić pieniądze z przysłowiowej murawy. Czekamy na dalszy rozwój wypadków w tym zakresie.

Albert Zarówny z Chrobrego Głogów. Wiem, że się nim interesujecie. Czy temat jest jeszcze aktualny?

Interesujemy się tym zawodnikiem. Złożyliśmy ofertę wykupu, aczkolwiek nie została jeszcze przyjęta. Do końca okienka zostało trochę czasu, więc myślę, że nie powiedzieliśmy tutaj ostatniego słowa.

Kwestia Jakuba Krzyżanowskiego. Czy transfer jest zagrożony przez problem Wisły z młodzieżowcami po kontuzji Dudy?

Czekamy aż kluby zainteresowane ponowią oferty za Jakuba Krzyżanowskiego. To utalentowany człowiek, ze świetnymi rodzicami oraz racjonalnym menedżerem. Nie uzależniamy jego przyszłości od kontuzji innych zawodników. Czy nie żałuje pan któregoś odejścia w tym okienku? Jeśli tak to którego?

Nie mam poczucia, że na tym obecnym etapie żałujemy podjętych decyzji. To nie były impulsowe ruchy, ale przemyślane dużo wcześniej. Często jest tak, że każda organizacja potrzebuje większego wstrząsu, aby zacząć funkcjonować lepiej. Podjęliśmy takie a nie inne decyzje i tego się trzymamy. Przy okazji polecam jedną z ulubionych książek w temacie tychże wstrząsów autorstwa Satya Nadella - prezesa Microsoft: "Hit Refresh". Jak wielkim problemem w klubie jest Enis Fazlagic?

To jest przede wszystkim człowiek i podchodzimy do niego jako profesjonalnego piłkarza, który ma duże rezerwy w swoich możliwościach. Myślę, że to zdolny piłkarz, który po prostu ma trudniejszy moment w karierze, bo zarówno w Wiśle Kraków jak i u trenerów którzy go znają, a którzy byli w klubach do których był wypożyczany, nie mógł również znaleźć swojego miejsca. Wierzę, że najlepsze przed nim. Nie ukrywam jednak, że dziwi mnie postawa jego agentów - w tym wieku dla zawodników kluczowa jest gra - uważam, że nie pomagają mu stać się lepszym piłkarzem, to moje prywatne zdanie. Niezależnie od warunków ekonomicznych dla zawodnika w tym wieku najważniejsza jest gra. Nie czuję w tym zakresie, aby podobne cele były w głowach jego agentów.

Na której pozycji widzi pan największe braki kadrowe w drużynie?

Myślę, że to jest temat znany każdemu kto śledzi losy Wisły. Potrzebujemy wzmocnienia w ataku, w środku pola, na skrzydle/łach i w środku obrony. Czyli 3-4 nazwiska powinny jeszcze wzmocnić klub, by dać lepsze pole manewru trenerom. Oczywiście zakładam w tym zdaniu stwierdzenie, że nikt z kluczowych zawodników nie odejdzie. Wówczas na pewno byłyby potrzebne dodatkowe wzmocnienia.

Czy klub reguluje na bieżąco zobowiązania wobec zawodników? A może są opóźnienia? Jeśli tak to jak duże?

Jestem niezmiernie zadowolony z mojego teamu, który pracuje nad sytuacja finansową klubu oraz jak radzimy sobie w zakresie pozyskiwania sponsorów. Jestem zadowolony, że w momencie, gdy udzielam tego wywiadu na dzień 30.06 nie mamy przeterminowanych płatności do zawodników, sztabu i pracowników którzy są w klubie. Bardzo wiele rzeczy z przeszłości również udało nam się wyczyścić. To dla nas ważna sprawa.

Kolejny okres płatności przypada na dni 10-15.07 - nie przewidujemy długich lub żadnych opóźnień, mamy tak przygotowany budżet, aby rozpocząć sezon w miarę komfortowych dla ludzi warunkach. Myślę, że współczynnik płynnościowy, o którym nieraz mówiłem, uda się utrzymać w tym sezonie.

Uważam też, że po półtora roku mojego "prezesowania" udało się zbudować odpowiednie zaufanie, które pozwala nam funkcjonować w sposób partnerski wewnątrz, i na zewnątrz organizacji, choć utrzymywanie Wisły przy życiu w 1. lidze to rzecz jasna ogromne wyzwanie. Oczywiście w trakcie sezonu, ze względu na różne ciężkie do przewidzenia sytuacje problemy z płynnością mogą się pojawiać, ale mamy pomysły jak sobie z nimi radzić.

A czy nowe umowy sponsorskie łatają dziurę po odejściu tak dużego partnera jakim był Orlen?

W perspektywie całego sezonu wydaje nam się, że będziemy w stanie ze strojów utrzymać ten sam budżet jak w poprzednim sezonie +/- 10-15%. Co dla nas jest ważną informacją. Nie zamykamy się również na współpracę z Orlenem i innymi firmami w przyszłości jeśli będzie taka chęć po obu stronach. Jawną informacją jest, że Wisła jest tym podmiotem w kraju, w którym akurat zwroty marketingowe są na jednym z najwyższych poziomów w sporcie - niezależnie od ligi.

Skąd decyzja o tak dużej podwyżce cen za bilety i karnety? Mówimy nie o podwyżce rzędu 10-20%, a wzroście cen nawet o 40-50%?

Jako jeden z nielicznych klubów z czołówki z 1. ligi nie jesteśmy w żaden sposób dotowani przez samorząd, miasto czy województwo. Nasze koszty dnia meczu są kolosalne. Przychodzi nam walczyć z drużynami, którzy otrzymują wielomilionowe subwencje, musimy sobie z tym jakoś radzić. Jeśli dany klub dostaje dodatkowo 14-20 mln PLN do budżetu co rok, to nie jest to żadna rywalizacja. Zupełnie inaczej jest być prezesem takiej firmy, a takiej, która musi wypracować realnie te 14-20 mln - bo oznacza to, że nasz zysk z usług musi tyle wynosić. Doskonale wiedzą państwo jak wiele trzeba pracy, aby to w sporcie wygenerować.

Kibice Wisły to zdolne bestie, widziałem ostatnio analizę jednego z nich, że w przeliczeniu do średniej krajowej sprzed 10 czy 20 lat w stosunku do cen za bilety/karnety dziś kibice mogą sobie pozwolić na więcej. Powoli edukacja w tej kwestii postępuje. Natomiast myślę, że musimy pracować nad tym, aby klub szukał zarówno oszczędności jak również generował po prostu więcej przychodów, aby mógł być stabilniejszy. Pobyt w 1. lidze sporo nas kosztuje, wiemy też o czynnikach makroekonomicznych, które w obecnych czasach są wyzwaniem dla wielu firm.

Angel Rodado to ulubieniec kibiców Wisły
Angel Rodado to ulubieniec kibiców Wisły

⁠Angel Rodado… Który scenariusz jest najbardziej prawdopodobny? Odejście, pozostanie bez przedłużenia, czy pozostanie z przedłużeniem? Jak słyszymy, ten ostatni wariant jest mało prawdopodobny…

Dla mnie Angel jest wzorem profesjonalisty. Z szacunku dla niego wysłuchamy każdej oferty, w szczególności takich, które będą oznaczały dla niego awans sportowy. To empatyczny człowiek, myślę, że doskonale zdaje sobie sprawę jak ważny jest dla nas, nie trzeba tu uprawiać tanich socjotechnicznych gierek. To mądry człowiek, jestem pewien, że wybierzemy odpowiednie rozwiązanie dla obu stron.

Póki co jestem pewien, że da z siebie w każdym meczu maksimum. To jest ten archetyp zawodników, których potrzebujemy. Mamy o niego zapytania, ale podchodzimy do tej sprawy spokojnie. Złożyliśmy moim zdaniem dobrą ofertę kontraktu dla Angela, aczkolwiek ja w życiu cenię sobie wolność, chciałbym, aby w klubie został szczęśliwy Angel Rodado, a nie człowiek, który jest tego zaprzeczeniem. On zdaje sobie doskonale jak wielka odpowiedzialność na nim ciąży i jak jest ważny dla całej naszej społeczności. Ma też znakomitą rodzinę i bliskich. Jestem przekonany, że podejmiemy decyzje, w tym on sam taką, która będzie dla wszystkich optymalna.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty