Kolejni gracze odchodzą z Ruchu Chorzów

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki /  Na zdjęciu: Remigiusz Szywacz (nr 71) w Ruchu już nie będzie występował
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Remigiusz Szywacz (nr 71) w Ruchu już nie będzie występował

Zmian w Ruchu Chorzów ciąg dalszy. Klub czwartek poinformował, że umowy czterech zawodników nie zostaną przedłużone. Odejścia piłkarzy spodziewano się już wcześniej.

Tego się można było spodziewać. Ruch Chorzów oficjalnie poinformował, że nie przedłuży kontraktów z czterema zawodnikami. Po dwóch latach z Niebieskimi żegna się Artur Pląskowski. Napastnik pomógł 14-krotnym mistrzom Polski w awansie do PKO Ekstraklasie, przed rokiem otrzymał wolną rękę w poszukiwaniu nowej drużyny, ale w zespole pozostał.

W lidze zagrał tylko w jednym spotkaniu, w końcówce wyjazdowej potyczki z ŁKS-em Łódź. Często występował w drugiej drużynie, w której zdobywał gola za golem. Kolejne będzie strzelał już w nowym zespole.

Z kolei Czech Jan Sedlak przebojem wdarł się do drużyny, ale po pół roku wyraźnie obniżył loty i w PKO Ekstraklasie grał sporadycznie. Podobnie jak Pląskowski, często występował w rezerwach. Po półtora roku pomocnik odchodzi z Ruchu.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Raport z Niemiec. Takie nastroje panowały po meczu z Francją

Rundę wiosenną w drugiej drużynie spędził także Remigiusz Szywacz. Obrońca jeszcze przed rokiem był ważną postacią defensywy, w PKO Ekstraklasie popełniał jednak zbyt wiele prostych błędów. Nowy sztab szkoleniowy nie widział zawodnika w kadrze. Po 2,5 roku i dwóch wywalczonych awansach Szywacz żegna się z Ruchem.

Ostatni rok przy Cichej spędził Dawid Barnowski. W pozyskanym ze Znicza Pruszków młodzieżowcu pokładano duże nadzieje. Jednak choroba (borelioza) sprawiła, że zawodnik nie mógł otrzymać swojej szansy. Już zimą otrzymał wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu, ale pozostał w Ruchu. 30 czerwca będzie wolnym graczem.

Czytaj także:
Puszcza Niepołomice grała z Ruchem Chorzów. Powroty na Cichą
Trzecie wzmocnienie Ruchu Chorzów. Tym razem ze Słowacji

Komentarze (0)