Ogromne problemy Niemców przed Euro 2024. "Zupełnie nie zdało egzaminu"

Getty Images /  BART STOUTJESDIJK / ANP  / Na zdjęciu: Toni Kroos, w tle Manuel Neuer
Getty Images / BART STOUTJESDIJK / ANP / Na zdjęciu: Toni Kroos, w tle Manuel Neuer

Niemieccy kibice są pełni obaw przed Euro 2024. - Zawiedli w decydujących testach, grając o wiele gorzej niż w marcu. Reprezentacja Niemiec nie jest faworytem do złota - mówi o gospodarzach turnieju Marcin Borzęcki, ekspert Bundesligi z Viaplay.

Już w piątek rozpoczną się mistrzostwa Europy 2024. Niemcy nie rozpieszczali swoich fanów postawą w czerwcowych meczach towarzyskich. Najpierw niespodziewanie zremisowali 0:0 z Ukrainą, by cztery dni później w bólach pokonać Grecję 2:1. Podopieczni Juliana Nagelsmanna musieli w tym spotkaniu odrabiać straty. W kraju zapanował niepokój.

- Męczyli się okrutnie. Nie widziałem tam polotu, finezji, ani odwagi, którą dostrzegłem w marcowych sprawdzianach. Pomysły taktyczne wdrożone wtedy przez Juliana Nagelsmanna winny i teraz się sprawdzić. Ustawienie Ilkaya Gundogana za napastnikiem dało efekty, podobnie Joshua Kimmich na prawej obronie, lecz w ostatnich spotkaniach to zupełnie nie zdało egzaminu - mówi WP SportoweFakty Marcin Borzęcki, ekspert Bundesligi i komentator Viaplay.

- Nie można też zapominać o zapaści Manuela Neuera, który popełniał błędy jeszcze pod koniec sezonu klubowego. Właściwie w czterech meczach z rzędu zanotował jakąś wpadkę, w tym w półfinale Ligi Mistrzów z Realem Madryt. Z Ukrainą i Grecją też się nie popisał. Wcześniej nie pamiętam, by taka sytuacja miała miejsce - kontynuuje.

Marzą o triumfie

Niemcy to trzykrotni mistrzowie Europy, co jest rekordem rozgrywek (1972, 1980, 1996). Na czwarte trofeum czekają już jednak 28 lat. Ostatni raz wygrali w Anglii w 1996 roku.

- Personalnie są w stanie powalczyć o medal albo nawet i o tytuł. Gdybym odpowiadał na to pytanie po marcowych meczach towarzyskich, dodałbym, że jak najbardziej mają na to papiery, jednak ostatnio na boisku widzieliśmy zupełnie inny zespół. Obserwując reakcje fanów zza Odry, można dojść do wniosku, że myśleli oni podobnie. Niestety czerwcowe sparingi nieco zmieniły optykę, bo wyglądały zgoła inaczej. Dla mnie to dziwne, przede wszystkim ze względu na skalę trudności wyzwań - zastanawia się Borzęcki.

W marcu za naszą zachodnią granicą zapanował optymizm. Niemcy pewnie pokonali w towarzyskim meczu Francję 2:0, a prowadzenie objęli już w 7. sekundzie. Potem wygrali u siebie z Holandią 2:1. Od tego czasu obraz gry zmienił się jednak radykalnie.

Dziwić mogą także niektóre decyzje kadrowe, przede wszystkim brak w kadrze na Euro Matsa Hummelsa (więcej -> TUTAJ), który poprowadził Borussię Dortmund do finału Ligi Mistrzów, m.in. będąc ścianą nie do przejścia w półfinałowych meczach przeciwko Paris Saint-Germain. Nie jest to pierwsza sytuacja, w której ikona klubu z Zagłębia Ruhry została pominięta. Od Euro 2020 powołano Hummelsa tylko dwa razy, niemniej wcześniej miewał problemy z utrzymaniem stabilnej dyspozycji.

- Powinien pojechać na ten turniej, bo przecież rozegrał znakomity sezon. Według mnie duet Ruediger - Hummels byłby lepszy, niż Ruediger - Tah. Stoper Bayeru Leverkusen miewa wpadki, a z kolei jego starszy kolega po fachu się ich wystrzegał. Trener Mannschaftu podjął jednak taką, a nie inną decyzję i pozostaje mu mieć nadzieję, że to się na nim nie zemści. Największym zwycięzcą może być Toni Kroos. Jego powrót do kadry to świetna decyzja. Gdyby zakończył karierę triumfem w Lidze Mistrzów i mistrzostwach Europy, to byłoby coś niepojętego - nie ma wątpliwości Borzęcki.

Niemcy w kuluarach nie są uważani za głównych faworytów do zwycięstwa. Większe szanse na końcowy sukces daje się chociażby Anglii i Francji.

- Na pewno nie mówiłbym, że zespół Nagelsmanna to pretendent do złota. Osobiście nie postawiłbym na niego pieniędzy. Jestem za to w stanie typować, że dojdą do strefy medalowej. Z drugiej strony nie chcę ręczyć za takie słowa, bo jest wiele przesłanek, które pozwalają wątpić w ich sukces - przyznaje nasz ekspert.

Mecz otwarcia może być dla nich wymagający

W pierwszym meczu Euro 2024 Niemcy zmierzą się w Monachium ze Szkocją. Spotkanie odbędzie się w piątek o 21:00. - Na papierze Szkoci są dobrym rywalem w meczu otwarcia. W teorii to europejski średniak, którego można wysoko pokonać, nabrać wiatru w żagle i dobrze zacząć turniej. Z drugiej strony Niemcy nie przepadają za drużynami, które kładą duży nacisk na defensywę, gdyż wówczas potrafią mieć problemy. Tymczasem Szkoci przede wszystkim będą starać się nie stracić bramki. Paradoksalnie uważam, że drużyna Nagelsmanna wolałaby się zmierzyć z kimś mocniejszym, grającym odważniej - zauważa Borzęcki.

- Mimo wszystko sądzę, że gospodarze turnieju wygrają to spotkanie. Spodziewam się wyniku 3:1. Niemcy nie są perfekcyjni w obronie, więc nie wieszczę czystego konta, niemniej mają potencjał ofensywny. Pomoże także wypełniona po brzegi Allianz Arena. Trzech piłkarzy z pierwszej jedenastki gra na co dzień w Monachium. Mowa o Kimmichu, Neuerze i Musiali, którzy z pewnością będą się czuli bardziej komfortowo. W tym miejscu należy zaznaczyć, że liczba graczy Bayernu i tak nie jest duża, biorąc pod uwagę poprzednie lata. Przyzwyczailiśmy się do innych standardów, choć trzech piłkarzy to też spory kapitał  - dodaje komentator Viaplay.

Gospodarze mogą polegać na bardzo mocnej linii ofensywnej. W minionym sezonie ligowym Florian Wirtz zachwycał kibiców na całym świecie. Był liderem niepokonanego w lidze Bayeru Leverkusen. Wielokrotnie popisywał się odważnymi rajdami przez całe boisko, w których mijał kolejnych rywali. Potrafił pokonywać bramkarzy także strzałami z dystansu. Spustoszenie w defensywie rywali siał za sprawą swych rewelacyjnych podań Toni Kroos. Trudno też zapomnieć o Antonio Ruedigerze, uchodzącym za najlepszego obecnie stopera świata.

- O wszystkim mogą decydować pojedyncze akcje. Musiala czy Wirtz mogą popisać się świetnym rajdem indywidualnym i zrobić różnicę, a Kroos z kolei jest w stanie dograć rewelacyjną piłkę. Takie sytuacje mogą zakończyć się golem, za którym pójdą następne. Niemniej podkreślę raz jeszcze, że już od schyłkowych czasów Joachima Loewa Niemcy miewają kłopoty z nieco słabszymi drużynami - podsumowuje Marcin Borzęcki.

Niemcy w fazie grupowej zmierzą się kolejno ze Szkocją, Węgrami i Szwajcarią. Transmisja Niemcy - Szkocja w TVP. Relacja LIVE w WP SportoweFakty.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
- Hitowy transfer w I lidze
- Nowy klub Adama Buksy? Jest oferta

Komentarze (0)