Mimo iż pierwsze sygnały były raczej pozytywne, to wtorkowy raport medyczny reprezentacji Polski potwierdził absolutnie najgorszy scenariusz. W towarzyskim meczu z Turcją Robert Lewandowski naderwał mięsień dwugłowy uda, przez co kapitan drużyny narodowej nie wystąpi w pierwszym spotkaniu Euro 2024 przeciwko Holandii.
- To bardzo duże osłabienie, nawet nie ma się co oszukiwać - mówi nam były reprezentant Polski Jacek Bąk. - Nie chodzi tylko o umiejętności piłkarskie. To przede wszystkim kapitan i zawodnik skupiający na sobie uwagę innych. Żałuję, że nie będzie mógł zagrać, bo według mnie wtedy powietrze trochę schodzi z tej reprezentacji - podkreśla.
Jeszcze przed chwilą na zgrupowaniu mieliśmy pięciu napastników, a za moment możemy zostać z dwoma. W tym momencie zdrowi są jedynie Krzysztof Piątek i Adam Buksa. Strach wyjść na trening w obawie przed kolejnymi urazami, a przecież do meczu z Holandią zostało jeszcze pięć dni.
- Proponuję, żeby napastnicy i ofensywni pomocnicy już nie wychodzili na trening. Dla ich własnego dobra - stwierdził z uśmiechem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor chciał rzucić koszulkę. I zaczęło się szaleństwo
Czy Robert Lewandowski zagra na Euro 2024?
To pytanie wcale nie jest bezzasadne. Naderwanie mięśnia dwugłowego uda wcale nie musi oznaczać pauzy tylko w meczu z Holandią.
Kolejne spotkania Polacy zagrają z Austrią (21 czerwca) i Francją (25 czerwca). Czasu jest zatem bardzo mało.
- To jest bardzo nieprzyjemna kontuzja i moim zdaniem Robert może w ogóle nie zagrać na tych mistrzostwach. Na siłę mógłby wystąpić, ale równie dobrze po chwili będzie musiał być zmieniony. Na razie mówimy o naderwaniu mięśnia, a przy zerwaniu będzie pauzował 2-3 miesiące. Taki uraz wymaga czasu. Oczywiście wiele zależy od organizmu zawodnika, u każdego to goi się inaczej, ale tego nie da się w żaden sposób przyspieszyć - podkreśla Bąk w oparciu o swoje doświadczenie piłkarskie.
Jaki plan B?
Przy absencji Lewandowskiego i niepewnym występie Karola Świderskiego (skręcenie stawu skokowego bez znacznych uszkodzeń), a także kontuzji Arkadiusza Milika, który opuścił już zgrupowanie kadry, dość nieoczekiwanie numerem jeden i dwa w hierarchii napastników stali się wspomniani Buksa oraz Piątek.
Taki obrót spraw może jednocześnie oznaczać, że w wyjściowym składzie na mecz z Holandią znajdzie się Kacper Urbański, który pokazał się ze świetnej strony w dwóch ostatnich spotkaniach towarzyskich.
- On świetnie wygląda. Nie traci piłek, odegra na jeden kontakt, kiwnie kiedy trzeba. Wydaje mi się, że trener Probierz może na niego postawić, bo wejście do reprezentacji ma bardzo dobre - twierdzi Bąk.
Awans z grupy będzie bonusem
- Jestem bardzo ciekawy tych mistrzostw, gdy nie ma pompowania balonika i całej tej otoczki - mówi Bąk.
No właśnie. Dotychczas wokół reprezentacji Polski i Euro 2024 nie było optymizmu. Panował raczej sceptycyzm, co oczywiście miało związek z kiepską atmosferą po pracy Fernando Santosa i spektakularnie przegranymi eliminacjami. W dodatku Biało-Czerwoni trafili do piekielnie mocnej grupy i mało kto dawał im jakiekolwiek szanse na awans do fazy pucharowej.
Jednak w ostatnim czasie atmosfera uległa polepszeniu. Poprawiły się też wyniki, jak i sama gra reprezentacji Polski. Może jeszcze nikt nie mówi o walce o medale, natomiast coraz mniej jest tych pesymistycznych głosów.
- Przede wszystkim oczekuję dobrej gry. Awans z grupy byłby świetnym osiągnięciem, ale jeśli nie awansujemy, to nic strasznego się nie stanie. Powiemy, że rywale byli lepsi. Oczekuję od reprezentacji, że będzie grała jak równy z równym, nie przestraszy się. Zdaję sobie sprawę, że na papierze jesteśmy najsłabsi, natomiast w futbolu zdarzają się niespodzianki. Wyjście z grupy będzie dla nas dużym bonusem. Możemy odpaść, ale chcę żebyśmy zagrali z jajem, z zębem i żebyśmy mogli powiedzieć, że daliśmy z siebie wszystko - podkreśla Bąk.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty