Takich obrazków nie chcielibyśmy nigdy oglądać przy okazji meczu piłkarskiego. Dani Ramirez nagle stracił przytomność w pierwszej połowie meczu ŁKS - Lech i z murawy powiało grozą.
Piłkarze, widząc, że stało się coś złego, od razu zaczęli domagać się pomocy medycznej dla Daniego, a kibice dosłownie zamarli. Na obiekcie zapadła cisza i nerwowe oczekiwanie co będzie dalej.
Hiszpan natychmiast został zabrany do szpitala, a opuszczając boisko na noszach zdążył jeszcze pozdrowić kibiców obu drużyn, skandujących w tamtym momencie jego nazwisko.
Na szczęście wiele wskazuje na to, że skończy się na strachu i że Ramirezowi nic poważnego nie dolega.
Piłkarz ŁKS-u spędził w szpitalu niedzielę i poniedziałek, a z informacji WP SportoweFakty wynika, że we wtorek został już wypuszczony do domu.
ZOBACZ WIDEO: To będzie robił Neymar po zakończeniu kariery? Ależ forma
Jak usłyszeliśmy nieoficjalnie, z sercem Hiszpana wszystko w porządku, badania nie wykazały żadnych anomalii. Niemniej na pełne wyniki badań piłkarz i klub muszą jeszcze poczekać. Prawdopodobnie jutro, to jest w środę, cała dokumentacja medyczna zostanie przekazana w odpowiednie ręce.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty