Końcówka ligowego meczu Juventusu z Torino była wyjątkowo pechowa dla Wojciecha Szczęsnego. Podczas jednej z interwencji wyskakujący do piłki polski bramkarz został uderzony prosto w twarz z łokcia przez obrońcę rywali - Adama Masinę.
Polak momentalnie zalał się krwią, a cała sytuacja wymagała interwencji klubowych medyków. I choć ostatecznie Szczęsny dograł mecz do końca, to prosto ze stadionu trafił do szpitala, gdzie natychmiastowo przeszedł operację.
"Operacja, mająca na celu nastawienie złamania kości nosowych została przeprowadzona przez dr. Libero Tubino w obecności lekarza klubowego Marco Freschiego w szpitalu Chivasso i zakończyła się pełnym sukcesem" - informowały włoskie media.
ZOBACZ WIDEO: 6 lat, a już czaruje. Zobacz, co potrafi syn reprezentanta Polski
Mimo to, wstępne prognozy mówiły o około dwutygodniowej przerwie golkipera Juve.
Rzeczywistość jednak okazała się dużo mniej straszna, bowiem Polak wrócił do bramki już w kolejnym meczu, a co najbardziej zaskakujące - bez maski ochronnej.
- Lekarze na pewno zrobili pełną diagnostykę, więc domyślam się, że wiedzą, co robią - uspokaja w rozmowie z WP SportoweFakty doktor Marcin Gruba, specjalizujący się w dziedzinie ortopedii, na co dzień pracujący w klinice enel-sport.
"Maska jest dla Zorro"
- Chcieliście zobaczyć mnie biegającego w masce? Nigdy! Nigdy w masce! Maska jest dla Zorro - w ten sposób brak ochraniacza na jednym z filmików opublikowanych w social mediach Juventusu skomentował sam zainteresowany.
Zamiast charakterystycznej maski, w jakiej występują bramkarze po podobnych urazach, Szczęsny pojawił się na nagraniu jedynie w małym plastrze na nosie. Podobnie wybiegł także na murawę w ostatnim ligowym meczu z Cagliari. Czy polscy kibice mają zatem powody do niepokoju o zdrowie naszego reprezentanta?
- Maskę stosuje się wtedy, gdy mamy do czynienia ze złamaniem niestabilnym. Jeżeli jest złamanie stabilne, bądź też jest bardzo niewielkie i nie zagraża bezpieczeństwu kości czaszki i strukturom, które są najbliżej uszkodzonych tkanek, to można nie stosować takiego zabezpieczenia - tłumaczy doktor Marcin Gruba.
- Być może uraz wyglądał groźnie, było dużo krwi, pojawił się duży ból, ale w badaniach kontrolnych, obrazowych okazało się, że nie jest tak źle i w związku z tym dopuszczono Szczęsnego do gry - dodaje.
- Wątpię, by w profesjonalnej lidze, na topowym poziomie, sztab trenersko-lekarski dopuścił zawodnika do gry, gdyby było jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Jeżeli byłaby taka konieczność, to na pewno wyszedłby w masce, bądź został zastąpiony drugim bramkarzem - podkreśla Gruba.
Wojciech Szczęsny w obecnym sezonie ma na koncie 31 meczów rozegranych w barwach Juventusu. Polak, nie licząc Pucharu Włoch, w którym broni Mattia Perin, opuścił zaledwie dwa spotkania na początku sezonu z powodu urazu odniesionego na jednym z treningów. Szczęsny jest także pewniakiem do gry w barwach reprezentacji Polski na nadchodzącym Euro 2024.
Bartłomiej Bukowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Tak potraktowany został sędzia
- Wyznała, co czuje do gwiazdy Barcy