Korona złapała za gardło i nie chciała puścić. Kompromitacja Radomiaka

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Korona Kielce bez najmniejszych problemów pokonała Radomiaka Radom
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Korona Kielce bez najmniejszych problemów pokonała Radomiaka Radom

To była zabawa w wykonaniu Korony Kielce. Zespół prowadzony przez Kamila Kuzerę efektownie pokonał przed własną publicznością Radomiaka Radom 4:0 i wydostał się ze strefy spadkowej.

Korona Kielce pokazała, jak powinien grać zespół walczący o życie. Była zdeterminowana, miała określony plan na ten mecz. Pewnym ułatwieniem był jednak fakt, że Radomiak Radom nie dojechał do Kielc. A jeśli dojechał, to za późno i było już pozamiatane.

Tyle mówił na konferencji prasowej trener Maciej Kędziorek, że jest w zespole świadomość, jak ważne jest to spotkanie dla kibiców Radomiaka, a tymczasem na boisku można było obserwować dziesięciu statystów i Gabriela Kobylaka, który starał się stanąć na wysokości zadania.

Ale i on był bezradny w 19. minucie. Już praktycznie miał piłkę w rękach po płaskim zagraniu Jacka Podgórskiego, lecz wszedł mu w paradę Luka Vusković i zapakował dziwnego samobója. Wcześniej Kobylak błysnął fantastycznym refleksem przy strzale Fredrika Krogstada z kilku metrów. Wreszcie obronił sytuację sam na sam z Dannym Trejo, jednak piłka odbiła się tak niefortunnie z jego perspektywy, że Trejo wystarczyło dobić do pustej bramki. To było podsumowanie gry Radomiaka w tym meczu. Nie dość, że nie szło, to jeszcze towarzyszył tej drużynie spory pech.

ZOBACZ WIDEO: Najpierw "piętka", a potem taka "perełka"! Cudownie przymierzył z 16 m

Potrójna zmiana w przerwie niewiele dała ekipie z Radomia. Trener Kędziorek chciał wstrząsnąć zespołem, obraz gry delikatnie się zmienił, bo jednak Radomiak zaczął grać bardziej ofensywnie, ale czy pojawiły się konkrety? No... nie bardzo.

Co więcej, w 54. minucie sytuacja Radomiaka z bardzo złej zrobiła się beznadziejna. Trejo strzelił z ostrego kąta, Kobylak odbił piłkę prosto pod nogi Jiewgienija Szykawki, a ten strzelił jednego z najłatwiejszych goli w swoim życiu. To już kompletnie podcięło skrzydła drużynie gości.

Były jakieś pojedyncze sytuacje, natomiast Xavier Dziekoński raczej nie był zmuszany do spektakularnych interwencji. Co miał, to obronił. A jeśli nie on, to asekurowali go partnerzy z obrony, w dużej mierze Piotr Malarczyk.

I cóż, nie udało się złapać kontaktu, no to Korona dobiła chwiejącego się na nogach przeciwnika. W samej końcówce idealnie z rzutu wolnego zacentrował rezerwowy Dawid Błanik, a dublet ustrzelił Szykawka.

Dzięki tej wygranej Korona wydostała się ze strefy spadkowej i zepchnęła pod kreskę Puszczę Niepołomice, z którą zresztą zagra w następnej kolejce.

Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0 (2:0)
1:0 Luka Vusković (s.) 19'
2:0 Danny Trejo 28'
3:0 Jiewgienij Szykawka 54'
4:0 Jiewgienij Szykawka 88'

Składy:

Korona: Xavier Dziekoński - Dominick Zator, Bartosz Kwiecień, Piotr Malarczyk, Joav Hofmeister, Marcel Pięczek - Jacek Podgórski (64' Jakub Łukowski), Martin Remacle, Fredrik Krogstad (84' Miłosz Trojak), Danny Trejo (64' Dawid Błanik) - Jiewgienij Szykawka (90' Daniel Bąk).

Radomiak: Gabriel Kobylak - Jan Grzesik, Raphael Rossi, Luka Vusković, Dawid Abramowicz - Lisandro Semedo (46' Joao Peglow), Luizao (46' Rafał Wolski), Michał Kaput, Bruno Jordao (84' Leandro), Luis Machado (79' Guilherme Zimovski) - Jardel (46' Krystian Okoniewski).

Żółte kartki: Trejo, Podgórski, Błanik (Korona) oraz Abramowicz, Joao Peglow, Bruno Jordao, Kobylak (Radomiak).

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

CZYTAJ TAKŻE:
"Nie ma mowy". Wyjaśniła się przyszłość Rybusa
Ustawiony mecz w polskiej lidze? PZPN wszczął postępowanie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty