Lewandowski oszukany? Szef Złotej Piłki przerywa milczenie
Robert Lewandowski przegrał Złotą Piłkę 2021 poza boiskiem? Na łamach WP SportoweFakty były szef plebiscytu Pascal Ferre pierwszy raz odnosi się do zarzutów, że Messi pokonał Polaka nieuczciwie, dzięki zakulisowym działaniom PSG.
W 2021 r. Lewandowski leciał do Paryża z przekonaniem, że to on może być zwycięzcą plebiscytu. Porażka z Messim siedzi w nim do dziś.
Według francuskich śledczych, były dyrektor ds. komunikacji w PSG, Jean-Martial Ribes, miał wpływać na ówczesnego szefa "France Football", by pomóc Messiemu wygrać.
Na łamach WP SportoweFakty Pascal Ferre broni się przed zarzutami. - Cenię Lewandowskiego, że zawsze zachowywał się fair - dodaje.
Otoczenie "Lewego" jest dziś zdania, że w 2021 r. Bayern mógł zrobić znacznie więcej, by ułatwić Polakowi zdobycie prestiżowej nagrody.
Tekst: Remigiusz Półtorak, Dariusz Faron
Lewandowski doskonale to wie. Tamtego wieczoru w Lizbonie, w sierpniu 2020 roku, gdy podnosił wymarzony puchar Ligi Mistrzów, znalazł się na autostradzie do Złotej Piłki. Najbardziej prestiżowej, a jednocześnie wywołującej największe kontrowersje indywidualnej nagrody w świecie futbolu.
Laureat może być tylko jeden, a pretendentów jest często wielu. Ale nie wtedy.
W 2020 r. "Lewy" zdobył z Bayernem potrójną koronę. Został królem strzelców Ligi Mistrzów, Bundesligi i Pucharu Niemiec. Scena w Teatrze Chatelet powinna wreszcie należeć do niego. Tyle że w lipcu, miesiąc przed finałami Ligi Mistrzów, organizatorzy zdecydowali, że pierwszy raz w ponad 60-letniej historii plebiscytu zostanie on odwołany ze względu na pandemię.
Nikt tego głośno nie mówił, ale w powietrzu unosiło się przekonanie, że być może Lewandowskiemu bezpowrotnie umknęła największa szansa na zapisanie się w historii Złotej Piłki. I to z powodów pozasportowych, bo przecież wszystkie najważniejsze rozgrywki zostały dokończone mimo pandemii. Gdyby można było zorganizować normalną galę, o odwołaniu edycji 2020 nikt by nawet nie pomyślał.
Jeszcze bardziej intrygujące są jednak kulisy Złotej Piłki 2021.
Koronacja, której nie było
Lewandowski znów miał w ręku bardzo mocne karty – m.in. Klubowe Mistrzostwo Świata, mistrzostwo Niemiec czy rekordowe 41 goli w Bundeslidze. We wrześniu 2021 otrzymał swojego pierwszego Złotego Buta. Światowe media zgodnie twierdziły, że wszystko rozstrzygnie się między nim a Lionelem Messim, który poprowadził Argentynę do triumfu w Copa America.
Na galę Złotej Piłki, która miała przypieczętować jego sukces, Lewandowski wziął mocną reprezentację – nie tylko żonę, która tradycyjnie pojawiła się z nim w Paryżu, ale też m.in. mamę i siostrę.
Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Czerwony dywan, ogromna scena w sercu Paryża, miejsce w pierwszym rzędzie, tuż obok Messiego i Kyliana Mbappe – sceneria wprost wymarzona do piłkarskiej koronacji.
- Jestem bardzo zadowolony, że mogę być znowu na gali [...] Czy jestem zawiedziony, że ubiegłoroczny plebiscyt odwołano? Na pewno nie byłem z tego powodu szczęśliwy. To prawda, że miałem wówczas znakomity rok, ale w tym też mam się czym pochwalić. I jestem z tego dumny – mówił Lewandowski, wchodząc na galę.
Już wiedział, że to dobra mina do złej gry. Karty zostały rozdane wcześniej.
"Otoczka była taka, jakby Robert miał wygrać"
Pod koniec listopada 2021 r. Lewandowski leciał do Paryża z przekonaniem, że to on może wygrać Złotą Piłkę. Nieco wcześniej dziennikarze "France Football" przyjechali do Polski, by zrobić o napastniku duży materiał. Rozmawiali z nim samym i jego bliskimi. - Otoczka była taka, jakby Robert miał zwyciężyć w plebiscycie - mówi nam osoba z otoczenia piłkarza.
Obóz Lewandowskiego był w bardzo dobrych relacjach "dyplomatycznych" z Pascalem Ferrém. W zakulisowych rozmowach, zarówno bezpośrednio z Lewandowskim, jak i innymi ludźmi ze świata piłki, szef "France Football" wypowiadał się o Polaku bardzo ciepło. I niejednokrotnie wysyłał sygnały, że darzy go ogromnym szacunkiem. Trudno było wyciągać na tej podstawie daleko idące wnioski, ale podświadomie zwiększało to nadzieję "Lewego" na nagrodę.
- Na zewnątrz Robert tego nie pokazywał, ale mocno przeżywał całą sprawę i siedzi w nim to do dziś. Czuje, że zdecydowanie zasłużył na Złotą Piłkę. Oczywiście nie skupia się już na wydarzeniach sprzed trzech lat, jest skoncentrowany na nadchodzących meczach. Ma jednak prawo czuć się pokrzywdzony – dodaje osoba będąca blisko kapitana kadry.
Zapomnieć jest tym trudniej, że kilka miesięcy temu o Złotej Piłce 2021 r. znów zrobiło się głośno.
Wyjazdy sponsorowane, bilety, znikający artykuł
Sprawa wróciła nieoczekiwanie w styczniu tego roku, gdy na jaw wyszły szczegóły związane z postępowaniem francuskiej prokuratury. Od 2022 roku bada ona możliwe afery wokół PSG i prezesa klubu, Nassera Al-Khelaifiego.
Wśród sześciu osób, którym postawiono zarzuty, jest m.in. Jean-Martial Ribes, były dyrektor ds. komunikacji w PSG w latach 2017-2022. Ciążą na nim oskarżenia o korupcję i płatną protekcję. To przez niego śledczy zainteresowali się również aktywnością Pascala Ferre'a, byłego redaktora naczelnego "France Football", odpowiedzialnego w tamtym czasie za organizację plebiscytu Złotej Piłki.
Jak ujawnił dziennik "Le Monde", opierając się na dokumentach ze śledztwa, za kulisami wiele się działo. To był akurat czas, kiedy Leo Messi po długo oczekiwanym zwycięstwie w Copa America musiał opuścić Barcelonę, a tylko Paryż był w stanie zaoferować mu takie warunki, na jakie zasługiwał. Al-Khelaifi wiedział z kolei, że nie może przepuścić takiej okazji – nie tyle sportowej, ile marketingowej i wizerunkowej. A zdobycie Złotej Piłki przez Argentyńczyka miało też dodatkowy wymiar – to prestiżowy sukces dla klubu, pierwszy taki w historii.
Prezes PSG zaczął więc namawiać Ribesa do działania. Miał on tak wpłynąć na szefa "France Football", aby lobbować na rzecz Messiego, a przy okazji wysłać sygnał do samego zawodnika, że klub pomaga mu w walce o Złotą Piłkę. Ferré miał wcześniej dostawać "prezenty" od PSG. W dokumentach ze śledztwa pojawiają się m.in. wyjazdy opłacone przez rząd Kataru czy wejściówki na mecze paryżan (także w pandemii).
Najbardziej kontrowersyjna wydaje się jednak informacja, jakoby szef "FF" miał wpłynąć na usunięcie ze strony internetowej informacji stawiającej w niekorzystnej sytuacji Nassera Al-Khelaifiego. Choć gwoli ścisłości miało to nastąpić jeszcze w lipcu 2019 roku, czyli na długo przed tym, zanim toczyła się zakulisowa rozgrywka o Złotą Piłkę.
Czy można na tej podstawie wyciągnąć wnioski o ponadprzeciętnym lobbingu na rzecz Messiego, którego ofiarą padł Robert Lewandowski? Granica jest tu niezwykle cienka. Smaczku dodaje fakt, że z jednej strony Ferré, który również oddawał głosy w imieniu redakcji "FF", postawił na Polaka, a dopiero za nim umieścił Messiego; z drugiej zaś – od stycznia 2023 roku jest… szefem biura prasowego PSG, czyli de facto jednym z najbliższych współpracowników prezesa Al-Khelaifiego.
Były szef "France Football" komentuje zarzuty
Przypomnijmy, co Ferre mówił nam o lobbingu w 2021 roku, tuż przed feralną edycją, w której Lewandowski musiał zadowolić się drugą lokatą.
Wtedy szczególnie aktywne było środowisko Realu Madryt, promujące na każdym kroku Karima Benzemę. Swojego faworyta wskazywali kolejno Zidane, Ronaldo, Figo, Modrić, czyli dawni laureaci, wspierani dodatkowo przez Varane’a, Roberto Carlosa czy nawet Rafaela Nadala, znanego sympatyka klubu.
- To prawda, lobbing był widoczny aż do przesady. Ale jak jest nadmiar, to często przestaje mieć większe znaczenie. Złotą Piłkę wygrywa się przede wszystkim na boisku, nie za kulisami. Real Madryt jest oczywiście ogromną maszyną, która pozwoliła nieraz wygrać ten plebiscyt swojemu piłkarzowi. Przyznam jednak, że obserwujemy z uśmiechem, jak wielkie kluby rywalizują, który zawodnik wygra. To część tej gry - opowiadał nam Ferre.
Po ujawnieniu dokumentów ze śledztwa nie chciał ich komentować. Teraz robi to po raz pierwszy na łamach WP SportoweFakty.
Z Ferrem spotykamy się przy okazji meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów PSG - Real Sociedad. Gdy dopytujemy o lobbing na rzecz Messiego w 2021 r., były szef "FF" broni się, że decyzja była wówczas w rękach prawie 180 głosujących, a on sam postawił na pierwszym miejscu na Lewandowskiego.
- Mogę powiedzieć tylko jedno: jako organizator Złotej Piłki zawsze miałem z Lewandowskim bardzo dobre relacje. Ceniłem, że zachowywał się fair. Niezależnie od miejsca, które zajmował, zawsze był obecny na gali. Nie można tego powiedzieć o wszystkich - mówi nam Ferre.A jak do ustaleń śledczych odnosi się otoczenie piłkarza?
- Nie feruję żadnych wyroków, nie jestem od tego. Jednocześnie mam dziś silne przekonanie, że w Złotej Piłce liczą się nie tylko dokonania na boisku, a cała ta machina, która wpływa później na głosujących w plebiscycie - słyszymy od osoby będącej blisko "Lewego".
Dlatego jej zdaniem, gdy ówczesny napastnik Bayernu był tak blisko nagrody, powinien otrzymać większe wsparcie ze strony swojego klubu.
- Dla największych firm ta nagroda ma duże znaczenie. Real, Barcelona czy PSG pokazują to poprzez zaangażowanie w plebiscyt i lobbing na rzecz swoich piłkarzy. Natomiast Bayern w ostatnich latach chyba nie wykonał wystarczającej pracy, by ich gracz zdobył Złotą Piłkę. Nie przypominam sobie, by w Monachium ruszyła machina mająca na celu ułatwienie “Lewemu” wygranie plebiscytu – dodaje nasze źródło.
I odwołuje się do 2022 r. Gdy polski snajper odbierał na gali Złotej Piłki nagrodę im. Gerda Mullera dla zawodnika z najlepszym dorobkiem strzeleckim, FC Barcelona wysłała liczną delegację, a prezydent Joan Laporta dawał do zrozumienia, że uhonorowanie Lewandowskiego jest dla niego ważne.
- Zaprezentował statuetkę na Camp Nou, mimo że przecież Robert został wyróżniony za gole zdobywane jeszcze w Bayernie.
Messi zaskoczył Lewandowskiego
Co do tego, że Lewandowski powinien przynajmniej raz wygrać Złotą Piłkę, nikt nie ma dziś wątpliwości. Nawet triumfator z 2021 r., Lionel Messi.
- Robert, zasłużyłeś na Złotą Piłkę w zeszłym roku i powinieneś ją otrzymać. We wszystkim przeszkodziła pandemia, jednak uważam, że też powinieneś mieć tę nagrodę w swoim domu - mówił wówczas Argentyńczyk ze sceny, odbierając prestiżowe trofeum.
Nikt nie przypuszczał wtedy, że to początek małej zimnej wojny na linii Messi – Lewandowski. - Prosił o Złotą Piłkę dla mnie, ale nie głosował na mnie w konkursie FIFA The Best - stwierdził później "Lewy" w wywiadzie dla "Piłki Nożnej". Z kolei przed kamerami Viaplay opowiadał: - Chciałbym, żeby to była szczera deklaracja wielkiego piłkarza. Żeby nie były to puste słowa.
Później zapewniał w oświadczeniu, że nigdy nie podważał szczerości Argentyńczyka. - Przemowa Lionela Messiego na uroczystości w Paryżu, gdzie podkreślił, że zasłużyłem na Złotą Piłkę w 2020 r., bardzo mnie wzruszyła i ucieszyła - tłumaczył.
Messi poczuł się jednak urażony. Do tego stopnia, że podczas meczu Polski z Argentyną na mundialu w Katarze szukał konfrontacji z Lewandowskim. A gdy pod koniec meczu został sfaulowany przez kapitana Biało-Czerwonych, zignorował wystawioną przez niego rękę.
Obóz "Lewego" był wówczas mocno zaskoczony reakcją lidera "Albicelestes". Nikt nie przypuszczał, że Messi zareaguje w ten sposób. Otoczenie kapitana Biało-Czerwonych do dziś jest zdania, że Argentyńczyk po prostu źle zinterpretował słowa polskiego napastnika.
- Irytowały mnie wypowiedzi Lewandowskiego, bo kiedy zdobyłem Złotą Piłkę, naprawdę czułem to, co o nim powiedziałem. Zignorowałem go podczas meczu, ponieważ byłem bardzo zły. Celowo chciałem go przedryblować - mówił później Messi.
W tym samym wywiadzie dla ESPN podkreślił, że obaj szybko wyjaśnili to sobie podczas gali Laureus World Sports w Paryżu w maju 2023. W obozie Lewandowskiego też słyszymy, że ma mowy o żadnym konflikcie czy niechęci. Podczas gali Złotej Piłki 2022, gdy triumfował Karim Benzema, obaj odbyli krótką rozmowę. Messi wychwalał Barcelonę, do której kilka miesięcy wcześniej przeniósł się Lewandowski.
Już wtedy topór wojenny został zakopany.Teraz Lewandowski wraca do Paryża. I znów leci tam z ogromnymi nadziejami. Nie liczy na nagrodę, a na awans do najlepszej czwórki Ligi Mistrzów. W dwumeczu z Paris Saint-Germain Barcelona wcale nie jest skazywana na pożarcie, zwłaszcza po bardzo dobrych występach przeciwko SSC Napoli.
"Lewy" nie boi się marzyć, że na Euro 2024 przyjedzie jako triumfator Ligi Mistrzów.
- Jest na to szansa. Mamy trudny mecz z PSG, ale w Barcelonie coś w ostatnim czasie "przeskoczyło". W piłce nożnej nie możesz być niczego pewnym. Mieliśmy ciężki okres, nie wyglądało to wszystko jak powinno. To się zmieniło - mówił niedawno w rozmowie z WP SportoweFakty.
Mało prawdopodobne, że kiedykolwiek zagra jeszcze pierwszoplanową rolę w Theatre du Chatelet, gdzie co roku odbywa się ceremonia wręczenia Złotej Piłki. Niewykluczone, że wkrótce błyśnie jednak przed inną paryską widownią.
Trudno o lepszą okazję, bo w ćwierćfinale Ligi Mistrzów czeka nas przedstawienie z iście gwiazdorską obsadą.
Pierwszy akt już w środę o 20.45 w Parku Książąt.
Zobacz także:
Mbappe namawiał Lewandowskiego na transfer
Liga Mistrzów: Arsenal na remis z Bayernem