[tag=720]
FC Barcelona[/tag] w La Lidze przedłużyła serię zwycięstw do trzech z rzędu. W minioną sobotę podopieczni Xaviego pokonali UD Las Palmas 1:0. Wygrana skromna, ale wynik mógł być wyższy, gdyby nie dwa anulowane gole.
W pierwszej sytuacji nie było wątpliwości. Robert Lewandowski wyraźnie spalił i słusznie gol nie został uznany. Kontrowersje jednak dotyczą sytuacji z 19. minuty, w której także uczestniczył "Lewy".
Polak dostał podanie od Fermina Lopeza. Nasz rodak nie był na spalonym. Wbiegł w pole karne, tam piłka odbiła się od Coco i trafiła do Raphinhi, który trafił do bramki. Po analizie VAR bramka jednak nie została uznana, a wszystko przez to, że przy podaniu do Lewandowskiego Brazylijczyk był na spalonym.
ZOBACZ WIDEO: Mamy Euro! Brak euforii wśród ekspertów pomeczowego studia
Czy jednak sędziowie nie popełnili błędu? Na ten temat wypowiedział się Mateu Lahoz. Słynny hiszpański sędzia dziś jest ekspertem i w telewizji ocenia sporne sytuacje. W tym przypadku nie miał wątpliwości, że gol... powinien zostać zaliczony.
- To wstyd. Raphinha jest tylko na pozycji spalonej i nie ma to żadnego wpływu. Dlatego nigdy nie może zostać ukarany. To już się przedawniło. Raphinha potem miał przed sobą dwóch obrońców i piłkę, więc nigdy nie możesz go ukarać - przyznał były arbiter międzynarodowy w telewizji Movistar.
- To nie ma nic wspólnego z koncepcją spalonego. Jeśli piłka od Coco trafiłaby w Lewandowskiego i wpadła do bramki, to byłby to gol. A gdyby odbiła się od Lewandowskiego i trafiła do Raphinhi, to nie byłoby spalonego. Jaka jest wina Raphinhi, że był na spalonym, gdy nie miało to żadnego wpływ na akcję w momencie, gdy podawał Fermin? To szaleństwo - dodał.
Kontrowersyjną sytuację możesz zobaczyć i ocenić w poniższym skrócie (od 0:46).
Brazylijczyk bohaterem Barcelony. Pod tym względem tylko "Lewy" jest lepszy >>
Lewandowski ma problem! Media twierdzą, że może opuścić El Clasico >>