Mecz z Estonią (5:1) to już przeszłość. Reprezentacja Polski rozegra we wtorek najważniejszy mecz z Michałem Probierzem w roli selekcjonera.
Biało-Czerwoni o godz. 20.45 powalczą w Cardiff z reprezentacją Walii. Zwycięzca może być tylko jeden, z stawką jest awans na tegoroczne mistrzostwa Europy w Niemczech.
Z tej okazji rozmawiamy z byłym selekcjonerem reprezentacji Jerzym Engelem, który miał już okazję grać, a nawet wygrać z Walią na jej terenie. Dokonał tego w czerwcu 2001 roku w eliminacjach MŚ 2002.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty: Polska wygrała z Estonią, Walia pewnie pokonała Finlandię. Spodziewa się pan podobnych fajerwerków we wtorek?
Jerzy Engel, były selekcjoner reprezentacji Polski (2000-02): Zdecydowanie nie. To będzie twarda walka o awans na mistrzostwa Europy. Wszyscy zdają sobie sprawę, że jest to dla nas najważniejszy mecz w roku, zresztą dla Walijczyków też. Od tego spotkania bardzo dużo zależy, przede wszystkim atmosfera, w której będziemy egzystować w kolejnych miesiącach. Atmosfera wokół kadry musi być dobra. Już abstrahuję od kwestii finansowych, a wiemy, że awans na Euro oznacza miliony złotych dla PZPN. Wierzę, że piłkarze staną na wysokości zadania.
ZOBACZ WIDEO: Nowa rola Roberta Lewandowskiego w kadrze? To dlatego nie strzela bramek w reprezentacji
Jakiego meczu pan się spodziewa? Raczej trudno sobie wyobrazić, by Walijczycy nie ruszyli na Polskę od pierwszych minut.
Oni zwykle tak grają i nie sądzę, żeby tym razem było inaczej. Zawodnicy muszą być skoncentrowani i przygotowani do gry od 1. minuty, a nie od piątej czy dziesiątej. Nie możemy dać się w żaden sposób zaskoczyć.
Czy zwycięski mecz z Estonią jest jakimkolwiek wykładnikiem i weryfikacją siły reprezentacji Polski w kontekście spotkania w Cardiff?
Ten mecz miał stworzyć dobry klimat, atmosferę w drużynie i wokół niej. W mojej ocenie spełnił swoje zadanie. To dobra przystawka przed głównym daniem, a było wiadomo od początku, że będzie nim Walia.
Co by pan powiedział piłkarzom tuż przed meczem? Wyobraźmy sobie, że znowu jest pan selekcjonerem.
Ja już to przerobiłem. Wygrałem w Walii i to z zespołem, który był lepszy od tego, z którym Polska zagra we wtorek. U rywali grali wtedy Ryan Giggs, John Hartson, Nathan Blake, Robbie Savage i wielu, wielu innych. Mógłbym tak wymieniać. To był bardzo dobry zespół, musieliśmy stoczyć twardą walkę od pierwszej minuty. I wygraliśmy. Ja to już przeżyłem, teraz swoje musi robić Michał Probierz. Nie będę nic mu podpowiadał, bo każdy z nas jest inny, ma inne podejście do zawodników. Ja miałem w reprezentacji innych zawodników, wiedziałem jak mam ich motywować, a innych piłkarzy ma Probierz.
Zagrałby pan na dwóch napastników? Bo jeśli spojrzymy na dotychczasowe wyjazdowe mecze za kadencji Probierza, to nawet z Wyspami Owczymi graliśmy tylko jedną "dziewiątką". Spodziewa się pan zmian w składzie w porównaniu do meczu z Estonią? Nie mówię tu o wymuszonych roszadach.
Jest stare piłkarskie powiedzenie, że zwycięskiego składu się nie zmienia, o ile oczywiście nie musi się tego robić. Jeżeli z Frankowskim będzie wszystko w porządku, to myślę, że zagramy w identycznym składzie, jak z Estonią.
Czyli skłania się ku grze dwójką napastników.
Przede wszystkim skłaniam się ku temu, by wygrać mecz. To jest podstawa, a czy będzie grał jeden napastnik, dwóch czy trzech - to jest sprawa wtórna. Jestem pewien, że Probierz rozegrał ten mecz już wielokrotnie w swojej głowie. Ma mnóstwo informacji o przeciwniku, jeszcze więcej o swojej drużynie i na pewno skutecznie te informacje wykorzysta.
25 września 2022 roku miało miejsce ostatnie wyjazdowe zwycięstwo reprezentacji Polski, oczywiście nie licząc Wysp Owczych. Wtedy gol Karola Świderskiego dał wygraną w Cardiff z Walią. Historia zatoczy koło?
Mam taką nadzieję. Zwłaszcza, że Świderski dwukrotnie strzelał gole Walii, bo jeszcze w domowym meczu. Zdecydowanie bym na niego stawiał, szczególnie że świetnie rozumie się z Lewandowskim.
Doświadczył pan na własnej skórze atmosfery podczas meczu w Walii. Rzeczywiście jest się czego bać?
Z tą różnicą, że my graliśmy na Millennium Stadium, gdzie wchodzi 70 tys. ludzi, a teraz mecz odbędzie się na stadionie, na którym zasiądzie nieco ponad 30 tys. kibiców. Myślę, że jest to też dobry element motywacyjny dla Probierza, bo Walijczycy szukają wszystkich sposobów, żeby jak najlepiej przygotować się do tego meczu. Szczerze mówiąc dziwi mnie fakt, że zrezygnowali z ponad dwa razy większej widowni. To zupełnie inny doping. Atmosfera będzie gorąca, ale 30 tys. to z drugiej strony nie tak wiele. Będzie spora grupa Polaków, a oni na wyjazdach często są najbardziej słyszalni. W 2001 roku było prawie 8 tys. kibiców z Polski i zagłuszyli Walijczyków. Myślę, że będzie podobnie i tym razem.
Będzie pan oglądał ten mecz na spokojnie czy są obawy o grę reprezentacji Polski?
Obawy są zawsze. Trzeba mieć z tyłu głowy, że to trudny mecz wyjazdowy, będzie ostra walka i różne rzeczy mogą się wydarzyć, ale ja jestem optymistą. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło nas zabraknąć na mistrzostwach Europy.
rozmawiał Tomasz Galiński
***
Finał baraży o awans do Euro 2024 Walia - Polska odbędzie się we wtorek 26 marca. Pierwszy gwizdek o godz. 20:45 czasu polskiego. Transmisja w TVP Sport oraz TVP 1, dostępnym także na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa NA ŻYWO na WP SportoweFakty.