Na PGE Narodowym podopieczni Michała Probierza urządzili sobie treningi. Przez większą część gry w czwartkowym meczu reprezentacja Estonii grała w "dziesiątkę" i bez cienia wątpliwości Biało-Czerwoni byli stroną przeważającą.
Na listę strzelców wpisali się kolejno: Przemysław Frankowski, Piotr Zieliński, Jakub Piotrowski, Karol Mets (gol samobójczy) i Sebastian Szymański. Można było odnieść wrażenie, że mając pięciobramkową przewagę, Polacy stracili koncentrację w samej końcówce.
Wojciech Szczęsny musiał przełknąć gorzką pigułkę w 78. minucie. Martin Vetkal dopadł do piłki po płaskim dośrodkowaniu Markusa Soometsa z lewej flanki, następnie ubiegł Jana Bednarka i uderzył na bramkę.
W tej sytuacji bez winy nie był Bednarek, ale także Szczęsny. Wydaje się, że bramkarz mógł obronić strzał przeciwnika, lecz ostatecznie nie sięgnął piłki. Było to zresztą jedyne celne uderzenie Estończyków. Vetkal z juniorów AS Roma ustalił rezultat na 1:5.
ZOBACZ WIDEO: Eksperci są zgodni. Walia to drużyna "trzy piętra wyżej"
Tuż po straceniu gola Szczęsny miał ogromne pretensje do kolegów z kadry. Wymowne jest, że po zakończeniu spotkania udał się bezpośrednio do szatni.
Gol Estończyków (od 6:04):
Czytaj więcej:
"Wynik nie kłamie". Estończycy nie owijają w bawełnę po meczu z Polską
Porażająca statystyka Lewandowskiego