Pod koniec starcia Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin miał miejsce bardzo nieprzyjemny incydent. W kierunku bramkarza drużyny gości Valentina Cojocaru została rzucona z trybun butelka. Rumun padł na murawę niczym rażony piorunem, a sędzia Szymon Marciniak prawie natychmiast przerwał spotkanie i zaprosił piłkarzy do tunelu.
Sytuację starał się uspokoić arbiter. W te próby włączyli się także zawodnicy Śląska. Erik Exposito postanowił podejść pod sektor, by "negocjować" z fanami. Te starania przyniosły efekt i mecz został dokończony.
Najnowsze informacje ws. skandalu przekazał nam Jędrzej Rybak, rzecznik prasowy Śląska. Okazuje się, że zidentyfikowano potencjalnego sprawcę. - Stanowczo potępiamy wszelkie zachowania, które zakłócają porządek i utrudniają przeprowadzenie zawodów. Za takie należy uznać wrzucenie na boisko dwóch plastikowych butelek, które absolutnie nie mogły znaleźć się na murawie. Stadionowy monitoring został zabezpieczony. Zidentyfikowaliśmy potencjalnego sprawcę i ściśle współpracujemy z policją - powiedział Rybak.
- Bezpieczeństwo podczas organizowanych przez Śląsk Wrocław meczów jest dla nas największym priorytetem. Świadczą o tym nagrody, jakie rokrocznie klub otrzymuje w konkursach organizowanych przez Polski Związek Piłki Nożnej. Liczymy, że ten incydent - choć absolutnie nieakceptowalny - nie przesłoni pozytywnych zmian, jakie na przestrzeni ostatnich lat zaszły na trybunach naszego stadionu - dodał.
Jeżeli podejrzenia przedstawicieli Śląska zostaną potwierdzone, przeciwko "kibicowi" podjęte zostaną kroki prawne, z nałożeniem zakazu stadionowego włącznie.
- Od samego początku jesteśmy w ścisłym kontakcie z Ekstraklasą oraz służbami bezpieczeństwa. Aktualnie, we współpracy z policją, weryfikowane są personalia podejrzanego - zapewnił Rybak.
Na to zdarzenie błyskawicznie zareagowała Ekstraklasa, która zapowiedziała "nadzwyczajne posiedzenie Komisji Ligi ws. incydentu (...), w wyniku którego bramkarz Pogoni został uderzony butelką w plecy". W jego trakcie podjęto decyzję o ukaraniu wrocławskiego klubu grzywną w wysokości 50 tys. zł i nałożeniem zakazu organizacji wyjazdu grupy kibiców na jeden mecz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kopnął spod własnej bramki. Zdobył wymarzonego gola
Czytaj także:
> Włosi rozpisują się o Miliku. "Nie milknął jego krzyk"
> Były reprezentant Polski może zagrać w IV lidze