Dramatyczna końcówka! Manchester United wyszarpał zwycięstwo z Wolverhampton

Getty Images / James Gill - Danehouse / Na zdjęciu: radość piłkarzy Manchesteru United
Getty Images / James Gill - Danehouse / Na zdjęciu: radość piłkarzy Manchesteru United

To był jeden z najbardziej spektakularnych meczów w tym sezonie. Manchester United pokonał Wolverhampton 4:3, a w doliczonym czasie gry kibice mogli obejrzeć dwa trafienia. Czerwone Diabły uratował 18-letni wychowanek klubu, Kobbie Mainoo.

Nad głową Erika ten Haga już od kilku tygodni kłębią się czarne chmury. Holenderski menedżer zaliczył niepowtarzalną wtopę w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a na dodatek w 6 ostatnich spotkaniach Premier League zwyciężył zaledwie raz. Starcie z Wolverhampton było zatem kluczowe, bo punkty są Manchesterowi United niezwykle potrzebne, by zachować jakiekolwiek szanse na uratowanie sezonu.

Trzeba przyznać, że początki spotkań w wykonaniu Czerwonych Diabłów są dość imponujące. Już w pierwszych minutach meczu sprytem wykazał się Marcus Rashford, który wykorzystując niefrasobliwość bramkarza, posłał piłkę w prawy róg bramki i dał swojej drużynie prowadzenie. Asystę na swoim koncie zapisał Rasmus Hojlund.

Duński napastnik jest ostatnio w całkiem niezłej formie i gra na miarę swojego potencjału. Najistotniejsze dla kibiców jest również to, że 20-latek odblokował się i zaczął notować także cenne liczby. Podobnie było również na Molineux Stadium.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale słodziak! Skradł serce piłkarza Legii

Manchester United potrzebował nieco ponad kwadransa po pierwszej zdobytej bramce, by ponownie zaskoczyć portugalskiego bramkarza Wolves. Po podaniu Luke Shawa świetnie odnalazł się Hojlund i precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Zaledwie kilka minut później Czerwone Diabły mogły prowadzić aż trzema bramkami. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, najwyżej do piłki wyskoczył Casemiro, ale jego strzał głową na milimetry minął słupek bramki gospodarzy.

Przed przerwą podopieczni ten Haga mieli jeszcze dwie stuprocentowe okazje do zdobycia bramki. Dublet mógł ustrzelić Hojlund, ale przy dobitce jednego ze strzałów fatalnie pomylił się z bliskiej odległości posyłając piłkę obok bocznej siatki. Niezłym strzałem popisał się także Raphael Varane. Uderzenie francuskiego stopera poszybowało jednak ponad poprzeczką.

Po zmianie stron inicjatywę stopniowo przejmowali gospodarze. Już w pierwszych minutach drugiej połowy groźny strzał z bliskiej odległości oddał głową Maks Kilman. Anglik został w porę zablokowany przez jednego z obrońców Manchesteru United.

Gdy wydawało się, że Czerwone Diabły wytrzymają nacisk ze strony Wolverhampton, Casemiro zachował się irracjonalnie, faulując w polu karnym Pedro Neto. Sędzia potrzebował jeszcze analizy z wozu VAR, ale ostatecznie wskazał na wapno, a piłkę na jedenastym metrze ustawił Pablo Sarabia. Hiszpan pojawił się na murawie chwilę wcześniej i nie pomylił się, dając swojemu zespołowi cień szansy na zdobycie punktów w tym meczu.

Erik ten Hag również miał w swoim zanadrzu super rezerwowego. Scott McTominay dwie minuty po wejściu na boisko idealnie odnalazł się w polu karnym i uderzeniem głową posłał piłkę na dalszy słupek. Kibice United mogli odetchnąć z ulgą i liczyć na to, że ich zespół dowiezie wynik do końca, wygrywając pierwszy wyjazdowy mecz w lidze od końcówki listopada.

Wilki nie zamierzały odpuszczać, czego dowodem okazał się kolejny gol kontaktowy zdobyty przez Maksa Kilmana. Kapitan gospodarzy świetnie odnalazł się w polu karnym i wpakował piłkę do bramki tuż przy lewym słupku, zaskakując Andre Onanę.

Końcówka meczu to prawdziwy thriller. Manchester United miał wszystko, by zamknąć to spotkanie w doliczonym czasie gry, ale świetnej okazji nie wykorzystał Scott McTominay, oddając strzał jedynie w środek bramki. Niewykorzystane sytuacje lubią się zemścić, a szczególnie w przypadku Manchesteru United. Już po chwili Matheus Cunha w jednym z kontrataków wypatrzył Pedro Neto, a Portugalczyk oddał strzał w dolny róg bramki wprawiając kibiców w stan euforii na trybunach.

A to nie był koniec emocji w tym spotkaniu! Dwie minuty później Czerwone Diabły przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść za sprawą wychowanka. Kobbie Mainoo zachował zimną krew, udanym dryblingiem poszukał miejsca do oddania strzału i z krawędzi pola karnego umieścił piłkę obok bezradnego Jose Sa.

Manchester United zwyciężył w dramatycznych okolicznościach, ale mimo upragnionej wygranej w grze drużyny Erika ten Haga jest jeszcze sporo do poprawy.

Wolverhampton Wanderers - Manchester United 3:4 (0:2)
0:1 - Marcus Rashford 5'
0:2 - Rasmus Hojlund 23'
1:2 - Pablo Sarabia 68' (k.)
1:3 - Scott McTominay 75'
2:3 - Maks Kilman 85'
3:3 - Pedro Neto 90+5'
3:4 - Kobbie Mainoo 90+7'

Wolverhampton: Jose Sa - Maks Kilman, Craig Dawson, Toti - Nelson Semedo, Mario Lemina, Thomas Doyle, Matt Doherty (55. Rayan Ait-Nouri) - Pedro Neto, Matheus Cunha - Jean-Ricner Bellegarde (64. Pablo Sarabia)

Manchester: Andre Onana - Diogo Dalot, Raphael Varane, Lisandro Martinez (86. Harry Maguire), Luke Shaw - Casemiro (73. Scott McTominay), Kobbie Mainoo - Alejandro Garnacho (90+2. Jonny Evans), Bruno Fernandes, Marcus Rashford (73. Antony) - Rasmus Hojlund (86. Omari Forson)

Żółte kartki: Dawson, Cunha (Wolves) - Casemiro, Garnacho, Onana, Martinez (Manchester United)

Czytaj też:
Hiszpański transfer Ruchu Chorzów. Za nim trudny czas
Oficjalnie: Kamil Jóźwiak zagra w La Lidze!

Komentarze (0)