Środowy mecz Pucharu Króla rozpoczął się wręcz fatalnie dla aktualnych mistrzów kraju. Athletic Bilbao potrzebował zaledwie 36 sekund, żeby pokonać bramkarza drużyny przeciwnej. Gorka Guruzeta skutecznie uderzył pod poprzeczkę.
Przyjezdni ruszyli do odrabiania strat. W 26. minucie podopieczni Xaviego przeprowadzili wręcz kuriozalną akcję na połowie rywali. Dwóch zawodników FC Barcelony przewróciło się w polu karnym, zaś gospodarze nieudolnie próbowali oddalić grę od własnej bramki.
Zamieszanie postanowił wykorzystać Robert Lewandowski. 35-latek zachował się jak prawdziwy lis pola karnego i stanął na drodze Yuriego Berchiche, który miał zamiar zażegnać niebezpieczeństwo. Piłka odbiła się od reprezentanta Polski i wylądowała w siatce. W ten sposób Katalończycy doprowadzili do remisu 1:1.
Był to kolejny przebłysk formy strzeleckiej Lewandowskiego. Jeśli chodzi o występy w krajowym pucharze, doświadczony napastnik może pochwalić się dwoma zdobytymi bramkami - wcześniej pokonał golkipera Barbastro.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: długo się nie zastanawiał. Bramka "stadiony świata"
Sześć minut po trafieniu Lewandowskiego było już 2:1 dla FC Barcelony. W kierunku bramki Athletiku ruszył Lamine Yamal. Utalentowany gracz zdecydował się na strzał z krawędzi pola karnego i Julen Agirrezabala ponownie skapitulował.
Na samym początku drugiej odsłony Athletic wrócił do gry. Inaki Pena nie zdołał obronić strzału głową Oihan Sanceta.
Z kolei Inaki Williams strzelił gola "na raty" w doliczonym czasie pierwszej części dogrywki. Obrona FC Barcelona była bezradna po jego drugiej próbie. Rezultat na 4:2 dla Athletiku silnym uderzeniem ustalił jego brat, Nico Williams.
Czytaj więcej:
Spadkowicz wzmacnia się przed rundą wiosenną. Król strzelców w drodze do Polski
Adam Buksa z kolejnym trafieniem