Wyjazdy siedzą w naszych głowach - rozmowa z Kamilem Grosickim, napastnikiem Jagiellonii Białystok

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W dwóch ostatnich meczach Jagiellonii Kamil Grosicki należał do wyróżniających się graczy. W potyczce Pucharu Polski z Arką Gdynia (2:0) wywalczył dwa rzuty karne, zaś w spotkaniu ligowym z Ruchem Chorzów (2:5) zapisał na swoim koncie dwie asysty.

Tomasz Kozioł: 14. miejsce, dające utrzymanie w lidze, 20 zdobytych punktów, awans do 1/4 finału Pucharu Polski. Jesteście zadowoleni z dotychczasowego jesiennego dorobku?

Kamil Grosicki: Na pewno tak. Wydaje mi się, że na chwilę obecną jest to dobry wynik, chociaż w niektórych spotkaniach mogliśmy pokusić się o jeszcze lepsze rezultaty - na przykład w meczach z Cracovią (0:0) i Lechem Poznań (2:3) mało brakowało, a osiągnęlibyśmy o wiele więcej. 20 punktów i wywalczony awans do ćwierćfinału krajowego pucharu sprawiają, że wszystko idzie ku dobremu.

Z Arką rozegrałeś bardzo dobre zawody, wywalczyłeś dwa rzuty karne, które wykorzystał Tomasz Frankowski. Obaj na boisku pojawiliście się dopiero w drugiej połowie.

- Sadzając mnie i Tomka na ławce rezerwowych, trener chciał pozwolić nam odpocząć, ale również była to część taktyki na ten mecz. Przed spotkaniem szkoleniowiec mówił, aby zespół przetrwał te 60-65 minut, a później mieliśmy z Tomkiem wejść i pociągnąć grę. Tak się stało, bo ja wywalczyłem dwa rzuty karne, Tomek je wykorzystał i awansowaliśmy.

Jakie zadania otrzymałeś wówczas od trenera Probierza?

- Trener zawsze każe mi szukać wolnego miejsca, robić akcje w swoim stylu, starać się dograć partnerom, czy też strzelić bramkę. Przeciwko Arce udało mi się wywalczyć dwa rzuty karne.

Po meczu z gdynianami nie musiało być jednak wesoło, gdyby Rafał Gikiewicz nie obronił strzału z "wapna". Nie mieliście pretensji do Bruno, który w bezmyślny sposób sprokurował rzut karny?

- Wygraliśmy mecz, więc nie mieliśmy do siebie żadnych pretensji. Bardzo cieszymy się z tego, że Rafał, po nieudanym początku sezonu, w takim stylu wrócił do składu. Mamy nadzieję, że ten występ mu pomoże.

Rozmawiacie teraz częściej o zdobyciu Pucharu Polski?

- Krajowy puchar jest dla nas bardzo ważny i chcemy zajść w nim jak najdalej. Wiosną będą rozgrywane już dwumecze, a na własnym boisku jesteśmy bardzo mocni i mamy sporą szansę, aby wszystkich pozytywnie zaskoczyć. Liczę, że w ćwierćfinale spotkamy się z Pogonią Szczecin i wygramy.

Pogoń, której jesteś wychowankiem zakończyła jesień na miejscu premiowanym awansem do ekstraklasy. Spodziewałeś się tego?

- Przed sezonem w to nie wierzyłem, ale teraz jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu. W każdym spotkaniu im kibicuję i cieszę się jak wygrywają. Liczę na to, że awansują do ekstraklasy.

Jakby Jaga trafiła na Portowców w 1/4 finału, to nie zadrży ci noga, jeżeli będzie trzeba strzelić im gola?

- Mam bardzo duży sentyment do tego klubu, Szczecin to moje miasto, a Pogoń to klub, w którym się wychowałem. Obecnie jestem jednak zawodnikiem Jagiellonii i oddaję serce temu zespołowi. Chcę wygrywać z Jagą w każdym meczu i jeśli przyjdzie nam zmierzyć się z Pogonią, to będę chciał ją wyeliminować. Taki jest mój zawód i za to dostaję pieniądze.

W ostatniej ligowej kolejce zagraliście przeciwko Ruchowi bardzo ofensywnie. Takie założenia mieliście przed meczem, czy po prostu spowodowane było to tym, że szybko straciliście bramkę?

- W każdym meczu gramy o trzy punkty, w spotkaniu z Ruchem również walczyliśmy o pełną pulę, jednak niestety nie udało się. O ile w poprzednich meczach obrona grała bardzo dobrze, a napastnicy zawodzili, to w tym spotkaniu było odwrotnie - strzeliliśmy dwie bramki, a przegraliśmy. Trener kazał nam grać piłką, bo gdy tak gramy, to akcje praktycznie same się stwarzają.

Co się stało, że po tylu dobrych meczach w defensywie, w Chorzowie Jagiellonia pokazała jak nie należy grać w tej formacji i straciła pięć bramek?

- Boli taka porażka. Zagraliśmy bardzo dobrze. Wielu obserwatorów twierdzi, że był to mecz rundy, ale po takich spotkaniach mówi się o zwycięzcach, dlatego częściej będzie słychać w kontekście tego meczu o Ruchu niż o Jagiellonii. A co mogę powiedzieć o defensywie? Na pewno, że zagrała słabo po ośmiu perfekcyjnych meczach bez straty gola. Nie mam pojęcia jak mogło w Chorzowie dojść do tego, że nasz bramkarz skapitulował aż pięciokrotnie.

Nie idzie wam w lidze na wyjazdach. W Pucharze Polski w regulaminowym czasie też nie wygraliście, Udało wam się to dopiero po dogrywkach.

- Może gdybyśmy grali mecze po 120 minut, to wygrywalibyśmy na wyjazdach (śmiech). Chcemy zwyciężać wszędzie - czy to u siebie, czy na wyjeździe. Nasze występy na terenach rywali są prawdziwą klątwą. To jest nasz problem. Gdy uda nam się wygrać choć raz na obcym boisku, to będziemy grać z mniejszym obciążeniem. Teraz to wszystko siedzi w naszych głowach.

Za tydzień mecz z kolejną rewelacją ligi - Polonią Bytom, która z pewnością się przed Jagiellonią nie położy.

- Nie mogę obiecać, że wygramy, ale obiecuję, że damy z siebie wszystko. U siebie gramy bardzo dobrze, a na wyjazdach trochę słabiej - nie wiem czym jest to spowodowane. Może tym, że w Białymstoku mamy fantastyczną publiczność, która znakomicie nas dopinguje. W zasadzie nie mam pojęcia, co się dzieje i nie potrafię tego wytłumaczyć.

Trener Michał Probierz wystawia cię raz w ataku, a innym razem w pomocy. Nie ma dla ciebie różnicy na jakiej pozycji grasz?

- Wolę grać w ataku, ale decyzja trenera jest niepodważalna i występuję tam, gdzie potrzebuje mnie zespół.

Zdobyłeś cztery bramki, zapisałeś na swoim koncie cztery asysty, wywalczyłeś dwa rzuty karne, zostałeś "Piłkarzem września", zagrałeś w spotkaniu reprezentacji Polski w eliminacjach mistrzostw świata. Jaka to jest runda dla Kamila Grosickiego?

- Nie jestem do końca zadowolony z tego, co prezentuję. Z drugiej strony nie jest źle - są bramki i asysty, które cieszą bardziej w wygranych meczach. Zrobię wszystko, aby być lepszym zawodnikiem i mam nadzieję, że pomogę zespołowi w spotkaniach, które w tym roku zostały jeszcze do rozegrania.

Po nieudanych eliminacjach MŚ nowym selekcjonerem kadry został Franciszek Smuda i nie otrzymałeś powołania na towarzyskie mecze z Rumunią i Kanadą.

- Na tę chwilę trener ma określoną koncepcję i wybrał innych zawodników. Robię wszystko, aby grać jak najlepiej w Jagiellonii i jeśli będę się dobrze prezentował, to na pewno dostanę szansę. Zostały ponad dwa lata do mistrzostw Europy i jeżeli wszystko będzie szło dobrze, to zagram w tej imprezie. Muszę udowodnić swoją postawą, że na to zasługuję.

Źródło artykułu: