Przyszłość Jakuba Kiwiora w Arsenalu nie jest jeszcze przesądzona. Fakty są jednak takie, że Polak gra mało, a kiedy tylko dostaje szansę, to zazwyczaj zawodzi.
Nie inaczej było w niedzielny wieczór. Arsenal grał na Emirates Stadium z Liverpoolem w meczu III rundy Pucharu Anglii. "Kanonierzy" mieli sporą przewagę, wykreowali sobie więcej sytuacji, jednak (po raz kolejny) byli bardzo nieskuteczni.
Liverpool nie atakował tak ochoczo, długimi fragmentami miał problemy, ale z pomocą przyszedł rzut rożny. Po dośrodkowaniu Kiwior interweniował tak niefortunnie, że wpakował piłkę do własnej bramki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile. Arkadiusz Milik w roli głównej
Paradoksalnie Polak nie rozgrywał złego spotkania. Prezentował się bardzo przyzwoicie, jego zagrania były pewne, nie podejmował też zbędnego ryzyka. Na koniec jednak wychodzi stara piłkarska prawda, by nie chwalić obrońcy przed końcowym gwizdkiem. Oczywiście bramka samobójcza to pech, natomiast jak nie idzie, to nie idzie.
Kiwior został zmieniony w 88. minucie, gdy trzeba było już gonić wynik i Mikel Arteta wpuścił na boisko bardziej ofensywnych zawodników.
"Kanonierzy" nie byli w stanie odrobić strat, w dodatku w ostatniej akcji Liverpool wyprowadził zabójczą kontrę i Luis Diaz trafił pod poprzeczkę na 0:2.
Gol samobójczy Jakuba Kiwiora:
CZYTAJ TAKŻE:
Fernando Santos ma nową pracę! Duże wyzwanie dla 69-latka
"O matko". Eksperci w szoku po decyzji ws. Santosa