Mecz beniaminka Las Palmas z mistrzem Hiszpanii FC Barceloną kończył pierwszą rundę zmagań w La Lidze.
Drużyna Xaviego już na półmetku zmagań o obronie tytułu raczej może zapomnieć. Z kolei czwartkowy rywal pierwszy sezon po awansie najprawdopodobniej zakończy pewnym utrzymaniem. Tak wszystko wygląda w połowie rywalizacji.
Barcelona najbliższe dni ma napięte. Po meczu w La Lidze spotkanie w Pucharze Króla, a następnie walka o Superpuchar Hiszpanii.
Xavi miał nadzieję, że w końcu przełamie się Robert Lewandowski. Reprezentant Polski od 10 grudnia czeka na ligowe trafienie. W 1. połowie nie tylko "Lewy", ale także cała drużyna gości nic nie pokazała w ofensywie. Bez celnych uderzeń. Co więcej, nie było nawet niecelnego.
Piłkarze Las Palmas mieli swój plan na mecz i go realizowali. W 12. minucie z prawej strony dogrywał Sandro Ramirez, a nadbiegający Munir El Haddadi uprzedził Inakiego Penę i z pięciu metrów wpakował piłkę do bramki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polak wymiata! Jego triki to prawdziwa maestria
Mistrz nie był w stanie odpowiedzieć. To beniaminek mógł podwyższyć wynik, kiedy w 23. minucie z ostrego kąta uderzał Sandro Ramirez, Pena odbił piłkę na rzut rożny. Pięć minut później bramkarz niepewnie zachował się po strzale z dystansu. Po chwili poprawiał Ramirez, trafił w zewnętrzną część słupka.
Po przerwie gospodarze niepotrzebnie się cofnęli i zaczęli popełniać proste błędy. Po jednym z nich, w 56. minucie, przyjezdni wyrównali. Obrońca wybijał piłkę i trafił w Lewandowskiego. Piłka spadła pod nogi Sergiego Roberto, ten natychmiast podał do Ferrana Torresa, który pewnie uderzył do siatki.
Barcelona starała się ruszyć po drugiego gola. Beniaminek nie przypominał zespoły z 1. połowy. Mistrzowie Hiszpanii kilka razy z łatwością przedostali się w pole karne, brakowało ostatniego podania.
W 71. minucie Xavi nie wytrzymał i zdjął z boiska bezproduktywnego Roberta Lewandowskiego, a mecz niespodziewanie wyrównał się. Sześć minut później gospodarze mogli ponownie prowadzić, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzał głową Mike'a Marmola był minimalnie niecelny.
Chwilę później na boisku pojawił się Vitor Roque, debiutujący w Barcelonie. Brazylijczyk był aktywny, czekał na swój moment. Kilka razy pod bramką Alvaro Alvareza zrobiło się niebezpiecznie.
W końcówce na boisku było sporo chaosu. W 91. minucie strzał z pola karnego Joao Felixa odbił bramkarz, dobijać starał się Ilkay Gundogan, którego popchnął obrońca. Sędzia podyktował rzut karny i wyrzucił Daley'a Sinkgravena z boiska. Sam poszkodowany pewnie wykorzystał "jedenastkę". Po tym ciosie beniaminek nie był w stanie się podnieść.
UD Las Palmas - FC Barcelona 1:2 (1:0)
1:0 - Munir El Haddadi 12'
1:1 - Ferran Torres 56'
1:2 - Gundogan (k.) 90+3'
Składy:
UD Las Palmas: Alvaro Valles - Alex Suarez (82' Daley Sinkgraven), Saul Coco, Mika Marmol, Sergi Cardona - Kirian Rodriguez, Maximo Perrone, Javi Munoz - Alberto Moleiro (67' Enzo Loiodice), Munir El Haddadi (59' Marc Cardona), Sandro Ramirez (67' Pejino).
FC Barcelona: Inaki Pena - Joao Cancelo (11' Andreas Christensen), Ronald Araujo, Jules Kounde, Alex Balde - Sergi Roberto (78' Fermin Lopez), Frenkie de Jong, Ilkay Gundogan - Ferran Torres (78' Vitor Roque), Robert Lewandowski (71' Joao Felix), Raphinha (71' Lamine Yamal).
Żółte kartki: Suarez, Coco, Munoz, Cardona, Rodriguez (Las Palmas) oraz Sergi, Yamal (Barcelona).
Czerwona kartka: Sinkgraven (Las Palmas) /za faul taktyczny, 90+1'/.
Sędzia: Pablo Gonzalez Fuertes.
Czytaj także:
Dzień czerwonych kartek w La Lidze. Niespodzianka w San Sebastian
Znowu to samo! Real Madryt uratował się po rzucie rożnym