FC Barcelona wygrała z Benficą Lizbona 5:4. W tej rywalizacji nie brakowało niczego, a emocjami z tej potyczki można byłoby obdzielić kilka innych meczów. Zaczęło się już w drugiej minucie od trafienia dla portugalskiej drużyny.
Wyrównał z rzutu karnego Robert Lewandowski. Następnie fatalny błąd popełnił Wojciech Szczęsny i rywale umieścili piłkę w pustej bramce. Polski bramkarz nie popisał się także kilka minut później i sprokurował rzut karny, który został wykorzystany przez gospodarzy.
Po przerwie skiksował z kolei bramkarz Benfiki, który wybijając piłkę trafił nią w głowę Raphinhi. Brazylijczyk strzelił jednego z najbardziej kuriozalnych goli w historii Ligi Mistrzów. W jednej z kolejnych akcji Szczęsnego pokonał Ronald Araujo i zespół z Lizbony prowadził 4:2.
ZOBACZ WIDEO: To rzadki widok. Gwiazda futbolu była przerażona
Prawdziwe emocje miały jednak dopiero nadejść. W 78. minucie Lewandowski raz jeszcze trafił z rzutu karnego. Wyrównanie Barcelonie strzałem głową zapewnił Eric Garcia, a losy meczu rozstrzygnął Raphinha.
Co ciekawe, zaczęło się od akcji Benfiki, po której gospodarze domagali się podyktowania "jedenastki". Nic takiego nie miało jednak miejsca i "Blaugrana" ruszyła z kontratakiem. W jego końcowej fazie świetnym wykończeniem popisał się reprezentant Brazylii i zapewnił wicemistrzom Hiszpanii zwycięstwo.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)