W środowy wieczór Cracovia rozegrała pierwszy mecz po śmierci prof. Janusza Filipiaka - najdłużej urzędującego prezesa w historii klubu. Spotkanie z Legią Warszawa zakończyło się przekonującym zwycięstwem "Pasów" 2:0.
Defensywa gospodarzy zachowała czyste konto w starciu z teoretycznie silniejszym przeciwnikiem. W pełnym wymiarze czasowym na środku obrony Cracovii zagrał Kamil Glik, który w rozmowie z Canal+ Sport podzielił się swoimi odczuciami.
Istniało ryzyko, że doświadczony stoper przez problemy zdrowotne nie wystąpi przeciwko Legii. Glik chciał zagrać bez względu na dolegliwości.
- Oczywiście, wiedzieliśmy, jakie są okoliczności tego meczu. Byliśmy podwójnie zmotywowani. Mieliśmy kilku zawodników chorych, poza kadrą jak Michał Rakoczy. Ja sam miałem jakąś temperaturę, problemy z gardłem, także też nie czułem się najlepiej po obudzeniu rano. Kilku z nas było, powiem delikatnie, przeziębionych - tłumaczył.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: o Polaku wciąż pamiętają. Zapisał się w historii klubu
Społeczność Cracovii uroczyście pożegnała byłego prezesa. Ekipa Jacka Zielińskiego sięgnęła po komplet punktów i dzięki temu spędzi przerwę zimową poza strefą spadkową PKO Ekstraklasy.
- Zagraliśmy przede wszystkim dla profesora. Na pewno jestem przekonany, że nas dopingował odpowiednio i pomógł nam. Zagraliśmy fajny mecz i zdobyliśmy trzy punkty, które są nam bardzo potrzebne. To był ważny mecz z racji tego, że ta runda może nie była super w naszym wykonaniu. Czasami brakowało szczęścia, konsekwencji jak w meczu ze Stalą Mielec. Nad pewnymi elementami musimy pracować - dodał Glik.
Czytaj więcej:
Co oni zagrali? Sensacja w meczu Legii
Trudna przeprawa FC Barcelony. Sprawdź, jak wygląda tabela La Ligi