Niewielu polskich zawodników może się pochwalić tym, że bawiło się z FC Barceloną. Do ich grona zalicza się właśnie Roman Kosecki. Wybitny reprezentant Polski wielokrotnie zapadał w pamięć kibicom Blaugrany.
Wielu uważa, że najsłynniejszy mecz w karierze polskiego napastnika, to ten 9. kolejki La Liga z 1993 roku.
- Zawsze lubiłem z nimi grać. Potrafiłem wykorzystać swoją szybkość i strzelić kilka bramek. Cieszę się, że kibice zapamiętali mnie na dłużej z tego powodu - mówi Roman Kosecki w rozmowie z WP SportoweFakty.
Wówczas Atletico z Koseckim na boisku postawiło się u siebie słynnej drużynie, z Romario, Stoichkovem, Koemanem, czy Pepem Guardiolą w składzie. - Na pewno pojedynki z tym zespołem zapadły mi w pamięć. Kibice najchętniej wspominają mecz, w którym do przerwy przegrywaliśmy 0:3, by ostatecznie wygrać 4:3, a mi udało się strzelić dwa gole i zanotować asystę - wspomina były reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się działo! Oprawa godna finału
- Pojedynki przeciwko FC Barcelonie to zawsze coś szczególnego i wyjątkowego. Miałem przyjemność wiele razy rywalizować z tym zespołem. W 1989 roku zremisowaliśmy na Camp Nou po golu Andrzeja Łatki. Wówczas nie uznano mojego trafienia na 2:0. Później, grając już w Osasunie, pokonałem bramkarza rywali, ale przegraliśmy 1:2 - dodaje.
Tego nie zapomina się do końca życia
Wybitny napastnik podkreśla, że pojedynków, które dobrze wspomina, jest zdecydowanie więcej. - Te mecze są zawsze bardzo ciekawe i niezwykle mobilizują. Każdy daje z siebie 110 procent. To szansa, by zapisać się w historii piłki i pamięci kibiców. Takie spotkania zawsze są elektryzujące i podnoszą umiejętności zawodników. A pokonać FC Barcelonę, to także duży krok w stronę zdobywania trofeów - zauważa Kosecki.
- Wiele pojedynków wspominam dobrze, ale które najlepiej? Jak już wspomniałem, z pewnością ten, gdy wygraliśmy 4:3, ale również ten, w którym pokonaliśmy ich 4:1, a ja wywalczyłem rzut karny. To samo mogę powiedzieć o wyjazdowym remisie 1:1 wywalczonym w 1989 r. w czasie moich występów w Legii Warszawa, w spotkaniu rozegranym w ramach Pucharu Zdobywców Pucharów, czy też o kolejnym zwycięstwie ligowym odniesionym w barwach Atletico w 1995 (2:0) - kontynuuje.
Ciężar gatunkowy tego typu potyczek jest zupełnie inny. - Człowiek przygotowuje się do nich specjalnie, myśli i z wyprzedzeniem analizuje, co trzeba w nich zrobić - przyznaje 69-krotny reprezentant Polski.
Kosecki stawia na Atletico
W sobotę bukmacherzy widzą w roli faworyta FC Barcelonę, choć to Atletico wygrało ostatnio cztery mecze z rzędu.
- Gdy gra Real i FC Barcelona, zawsze na pierwszym planie są te dwie drużyny. Na nich spoczywa większa presja. Z drugiej strony nie powiedziałbym, że któryś zespół zasłużył, by nazwać go faworytem. Dla mnie szanse na zwycięstwo rozkładają się równo. Może nawet minimalnie większe ma Atletico, bo w tej chwili wydaje się lepiej zorganizowane - przyznaje Kosecki.
I dodaje, że jego zdaniem bardziej zrównoważoną drużyną jest zespół z Madrytu.- FC Barcelona borykała się z licznymi kontuzjami i pewnymi zawirowaniami, dotyczącymi tego, kto ma grać na jakiej pozycji. Jedna i druga drużyna musi wygrać to spotkanie. Gospodarze w każdej chwili mogą odpalić. W katalońskim zespole drzemie ogromny potencjał. Z kolei Los Rojiblancos mają sposób na rywala, co wielokrotnie udowadniali. Zapowiada się fascynujące spotkanie - mówi.
- Liczę, że obejrzymy grad bramek. Takie spotkania to prawdziwe piłkarskie święta. Gracze Atletico są w formie, a przede wszystkim ci ofensywni, w osobach Antoine’a Griezmanna i Alvaro Moraty. Nie można zapominać także o dobrze dysponowanych obrońcach. Nie chcemy, żeby to było spotkanie na zero z tyłu. Obie drużyny są w innych miejscach, ale mają argumenty, by strzelać wiele goli. Na to liczę - podsumowuje Roman Kosecki.
W niedzielę, w ramach 15. kolejki La Ligi FC Barcelona - podejmie Atletico Madryt. Spotkanie rozpocznie się o godz. 21. Transmisja w Eleven Sports 1. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Nowe informacje ws. kibiców Legii
- Nawałka może objąć I-ligowca