21 marca na PGE Narodowy w Warszawie Biało-Czerwoni zagrają z reprezentacją Estonii. Tego rywala Zbigniew Boniek nie do końca traktuje poważnie.
- Trudno Estonię uznać za w pełni poważnego przeciwnika, skoro w całych eliminacjach uciułała ledwie jeden punkt, a jej stosunek bramek to 2:22 - przyznał były prezes PZPN w rozmowie z Polsatem Sport.
- Nie wyobrażam sobie, żebyśmy tej przeszkody nie pokonali - dodał. Jeżeli faktycznie tak się stanie, to reprezentacja Polski - już na wyjeździe - zmierzy się z triumfatorem pojedynku Walia - Finlandia.
ZOBACZ WIDEO: Polacy ostro po blamażu kadry z Czechami. "Lewandowski? Tragedia. Trzeba szukać następcy"
- Oczywiście lepszym dla nas wariantem byłoby grać finał barażu z Finlandią, która nam leży o wiele bardziej - dodał Boniek, ale przyznał jednocześnie, że to nie ona będzie faworytem.
- Ewentualny mecz finałowy z Walią na wyjeździe nie będzie łatwy, tym bardziej, że ten rywal ma świeżo w pamięci, że po porażce z nami spadł do Dywizji B Ligi Narodów - kontynuował.
Boniek wrócił tym samym do pamiętnego meczu, gdzie nasza kadra za czasów selekcjonera Czesława Michniewicza wygrała arcyważny mecz w Cardiff 1:0 po trafieniu Karola Świderskiego.
Walijczycy - w razie finałowego starcia z Polakami - będą zatem podwójnie zmotywowani. Żądza rewanżu będzie tylko motywować do walki o Euro 2024. To wszystko jednak dopiero w marcu, a obie reprezentacje - żeby się spotkać - będą musiały najpierw pokonać pierwsze przeszkody.
Zobacz także:
Probierz skomentował losowanie baraży. Przekazał, co myśli o szansach na awans
Nawałka zaskoczył po meczach kadry Probierza