Motor za słaby na Górali (relacja)

Bielskie Podbeskidzie po raz kolejny udowodniło pierwszoligowe aspiracje. Tym razem rozpędzona lokomotywa Górali rozjechała ekipę Motoru Lublin, która mimo dobrej postawy na boisku została wypunktowana trzema bramkami. W dużej mierze gospodarze wygrali dzięki stoickiemu spokojowi najlepszego snajpera Podbeskidzia Dariusza Kołodzieja, który wykorzystał w sobotnim spotkaniu dwa rzuty karne.

Piękna pogoda i seria trzech wygranych zwycięstw na swoim boisku zgromadziła w Bielsku-Białej sporą rzeszę kibiców spragnionych ligowego pojedynku Górali. Bielszczanie wymagali tylko jednego - zwycięstwa swojej ekipy. Choć Motor znajduje swoje miejsce w dolnej części ligowej tabeli, to Podbeskidzie podeszło do rywala z dużym respektem.

Pierwsze minuty spotkania należały do gospodarzy, którzy za wszelką cenę chcieli już od początku ustabilizować swoją grę zdobyczą bramkową. Już w 4. minucie idealną sytuację na zdobycie bramki miał Mariusz Sacha. Młody pomocnik z Bielska-Białej otrzymał idealnie podanie od Pawła Żmudzińskiego i stojąc oko w oko z golkiperem gości minimalnie przestrzelił.

Minutę później doszło niemalże do identycznej sytuacji. Piłkę zagraną ze środka pola otrzymał Krzysztof Chrapek, jednak strzał filigranowego napastnika obronił Przemysław Mierzwa.

Po kwadransie gry stadion w karetce musiał opuścić poważnie kontuzjowany Piotr Koman. W dość kuriozalnej sytuacji doszło do wjazdu ambulansu na stadion, bowiem samochód pogotowia nie mógł przejechać przez zbyt niską konstrukcję monitoringu. Ochrona dopiero po kilku minutach uporała się z utrudnieniem i wychowanek Podbeskidzia mógł już bezproblemowo zostać odwieziony do szpitala. - Jest to poważna kontuzja. Myślimy że szybko do nas dojdzie - oznajmił po meczu szkoleniowiec Górali Marcin Brosz.

Z minuty na minutę coraz bardziej rozkręcali się gracze Motoru, którzy mieli optyczną przewagę. Goście z Lubelszczyzny ładnie konstruowali akcję, jednak na 16 metrze byli dobrze powstrzymywani przez szczelny blok bielskiej defensywy.

W 37. minucie świeżo pozyskany przez lubelskich działaczy Kamil Król był bliski zdobycia bramki. Młody napastnik mający za sobą przeszłość we włoskiej lidze huknął po ziemi z całych sił, lecz Łukasz Merda sparował w ostatniej chwili piłkę na rzut rożny.

Kiedy już piłkarze obu ekip byli myślami w szatni ręką w polu karnym zagrał jeden z graczy Motoru. Piłka przypadkowo odbiła się od ramienia lublinianina, ale sędzia bez zawahania wskazał na wapno. - Moim zdaniem pierwszy rzut karny został podyktowany zbyt pochopnie. Ręka była, ale bardzo przypadkowa i do tego przy ciele - tak argumentował po spotkaniu Kamil Król. Problematyczną jedenastkę na bramkę zamienił nie kto inny, jak najlepszy snajper Górali Dariusz Kołodziej.

Po zmianie stron goście ruszyli odrabiać straty. W 49. minucie Daniel Koczom uderzył z narożnika pola karnego. Piłka przeleciała minimalnie obok słupka Podbeskidzia. Znów się sprawdziło stare piłkarskie porzekadło o niewykorzystanych sytuacjach. Minutę po doskonałej okazji Motoru Górale strzelili kolejną bramkę. Chrapek odegrał piłkę na wolną pozycję do Martina Matusa. Słowacki napastnik z zimną krwią wykorzystał prezent od wychowanka Górnika Brzeszcze. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki Motoru.

Do końca spotkania Motor miał lekką przewagę. Mimo straty dwóch bramek lublinianie walczyli jeszcze o choć jeden punkt. Jednak to gospodarze w końcówce zdobyli trzecie trafienie. Obrońcy Motoru bezpardonowo w polu karnym sprowadzili Chrapka na ziemię, sędzia tym razem już bez protestów ze strony graczy Motoru podyktował jedenastkę, którą ponownie na bramkę zamienił Kołodziej. - Nie strzeliłem jeszcze nigdy dwóch karnych w jednym meczu - oznajmił po meczu rozradowany Kołodziej. - Świetnie byłoby zdobyć koronę króla strzelców, ale ja o tym nie myślę. Najważniejsze jest strzelać bramki i wygrywać spotkania - dodał bielski supersnajper.

Podbeskidzie spełniło oczekiwania kibiców i znów uczyniło kroczek w kierunku upragnionej ekstraklasy. Teraz przed bielską ekipą ciężka przeprawa w Gdańsku, ale piłkarze spod stoków Klimczoka zapowiadają walkę o pełną pulę punktów.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Motor Lublin 3:0 (1:0)

1:0 - Kołodziej (k.) 43'

2:0 - Matus 50'

3:0 - Kołodziej (k.) 90'

Składy:

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Merda - Cienciała, Koman (13' Hirsz), Szmatiuk, Dancik, Sacha (81' Gorszkow), Jarosz, Kołodziej, Żmudziński, Chrapek, Matus (63' Zaremba).

Motor Lublin: Mierzwa - Syroka, Płotka (70' Maciejewski), Ptaszyński, Żmuda, Misztal, Ocholeche, Rafał Król, Popławski (65' Kołodziejski), Kamil Król, Koczon (65' Stachyra).

Żółte kartki: Żmudziński, Jarosz (Podbeskidzie) oraz Misztal, Ocholeche (Motor).

Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).

Widzów: 3500.

Najlepszy piłkarz Podbeskidzia: Dariusz Kołodziej.

Najlepszy piłkarz Motoru: Marcin Popławski.

Najlepszy piłkarz meczu: Dariusz Kołodziej.

Komentarze (0)