W meczu towarzyskim Polska pokonała Łotwę 2:0, choć trudno powiedzieć, by zachwyciła. Początek był obiecujący, jednak później było sporo niechlujnej gry w środku pola, rywale doszli do głosu, choć nie przekładało się to na konkrety.
W drugiej połowie, zgodnie z zapowiedzią Michała Probierza, między słupki wskoczył Marcin Bułka. Był to dla niego debiut w reprezentacji Polski. I - w przeciwieństwie do Łukasza Skorupskiego - miał trochę pracy.
- Na tym to polega, żeby się pokazać. Wiadomo, że im mniej pracy, tym mniejsza szansa na stracenie bramki, ale zawsze trzeba być w gotowości. Nieważne czy jest to jedna sytuacja czy kilka. Musisz być świadomy, że przeciwnik może coś stworzyć. Mogłem pomóc kolegom w rozgrywaniu piłki, mieliśmy parę składnych akcji, choć nie udało się ich sfinalizować - powiedział Bułka w rozmowie z TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaliśmy bramkę roku?! Fenomenalny gol piłkarki
Mimo świetnej formy w lidze francuskiej Bułka dotychczas nie cieszył się uznaniem selekcjonerów. W końcu jednak doczekał się debiutu.
- Jestem szczęśliwy, bo nie ukrywam, że długo czekałem na ten moment. Mogłem zagrać na Narodowym, na trybunach była moja rodzina - komentował Bułka.
- Stresu nie było, bardziej motywacja. Chciałem sobie coś udowodnić. Krok po kroku piąłem się do przodu, występ z orzełkiem na piersi to duża duma i nobilitacja. Przed meczem był zastrzyk emocji, ale wiedziałem, że jak wejdę do bramki, to będę czuł się jak ryba w wodzie - przyznał.
Numerem jeden w hierarchii bramkarzy w reprezentacji Polski jest Wojciech Szczęsny. Później jednak są Łukasz Skorupski i Bartłomiej Drągowski. Bułka dość nieoczekiwanie jest dopiero na czwartym miejscu.
- Nie będę się do tego odnosił. Chciałem udowodnić, że miejsce w bramce dla mnie nie jest przypadkowe i świetnie się w niej odnajduję - przyznał bramkarz na co dzień występujący w Nicei.
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)