To już ostatnia prosta przed kluczowym spotkaniem z Czechami. W niedzielny wieczór Michał Probierz jeszcze dokonał zmian na liście powołanych, a dzień później kadrowicze spotkali się na zgrupowaniu.
W poniedziałek selekcjoner wraz z Robertem Lewandowskim pojawił się na pierwszej konferencji prasowej, poprzedzającej listopadowe mecze reprezentacji Polski. Probierz jako drugi w kolejności odpowiadał na pytania dziennikarzy.
Na początek Probierz odniósł się do zaskakujących roszad w składzie. - Nic się za tym nie kryło. Czekaliśmy aż wszystkie mecze się skończą i wysłaliśmy dodatkowe powołania. Doktor osobiście zobaczył Patryka Dziczka, rozmawiał z Mattym Cashem i Benedyczakiem. Decyzje były tylko i wyłącznie związane z kontuzjami. Z Nicolą Zalewskim rozmawiałem wcześniej. Byłem na meczu Slavia - Roma, także akurat on jest zdrowy - przekazał trener.
Probierz został zapytany o sytuację nieobecnego na zgrupowaniu Arkadiusza Milika i posłużył się przykładem Jana Bednarka. Defensor po krótkiej przerwie zaliczył powrót do drużyny narodowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: film obejrzało pół miliona osób. Gwiazdor Realu zachwycił
- Obserwujemy zawodników. Będziemy stawiać na tych piłkarzy ofensywnych, których mamy. W przypadku Bednarka powiedziałem wcześniej, że nikt nie zamyka mu drogi do kadry. To samo jest z Arkiem. Rozmawiałem z nim. Nie jestem człowiekiem, który za plecami coś mówi albo robi, tylko rozmawia z zawodnikami, dlatego też na dzisiaj Arka nie ma, bo są zawodnicy, na których postawiliśmy, którzy aktualnie grają i zdobywają bramki w ostatnich spotkaniach - wyjaśnił.
Nie rozumie pretensji
Probierz nie widział przeciwskazań, żeby mówić o konkretnych piłkarzach. Przy tej okazji postanowił w swoim stylu wbić szpilkę dziennikarzom. Każdą decyzję trener konsultuje ze swoimi współpracownikami.
- Jeżeli chodzi o powołania, to przez siedem tygodni pracy obejrzeliśmy na żywo około 80 meczów. Analizujemy sytuację zawodników. Czasami mnie dziwią takie podsumowania selekcjonera, do którego ma się ciągle pretensje do powoływanie danych zawodników, a nie innych. To jest takie bardzo często rzucanie z kapelusza jakiegoś zawodnika. Ktoś gdzieś w Greuther Fuerth, jak Damian Michalski, zdobędzie bramkę i wszyscy mówią, że powinno się go powołać. Mamy znaki zapytania co do zawodników, a ludzie, którzy nie obejrzą żadnego meczu, usłyszą jakieś nazwisko i je powołują. Jest to bardzo ciężko dla selekcjonera, jeżeli ciągle z boku się słyszy, że robi wszystko źle. To nie jest tylko moja decyzja, tylko też sztabu - nadmienił.
Objawienieniem tego sezonu PKO Ekstraklasy jest Bartłomiej Wdowik. Lewy obrońca Jagiellonii Białystok stał się specjalistą od stałych fragmentów gry i może pochwalić się już ośmioma zdobytymi bramki.
- O Wdowiku wszyscy mówią teraz, że jest kadrowiczem i powinien być. Jak go nie było i go powołałem, to wszyscy pukali się w czoło, co ja robię. W następnych meczach Wdowik pokazał, że gra dobrze. To jest kwestia zaufania do selekcjonera. Na pewno nie jest tak, jak często słyszę, że się rano obudzę i mam pretensje do kogoś. Powołania są pod takim kątem, że patrzymy na ustawienie. Ktoś powie, że powinniśmy grać czwórką, ale najpierw trzeba znaleźć skrzydłowych - kontynuował.
Zwycięstwo w piątkowym spotkaniu z południowymi sąsiadami nie zapewni Polaków bezpośredniego awansu na mistrzostwo Europy. Podopieczni Michała Probierza będą musieli poczekać na rozstrzygnięcia w ostatniej serii gier.
- Podejście do każdego meczu jest istotne. Wiemy, że nie wykorzystaliśmy dużej szansy, żeby mieć wszystko w swoich rękach. Przychodząc tutaj, była podobna sytuacja, bo praktycznie nie mieliśmy szans na awans bezpośredni. Wiadomo było, że będziemy musieli liczyć na grę w barażach. Splot okoliczności sprawił, że jeszcze możemy. Podchodzimy do meczu bardzo rzetelnie. Sam byłem na meczu Slavii z Romą i przy okazji myślałem, że będzie grał Nicola Zalewski, ale też sześciu reprezentantów Czech jest w Slavii. To był moment, że mogłem się im przyjrzeć. Zrobimy wszystko, żeby zagrać skuteczniej. Nie zgodzę się z wieloma opiniami, że mecz z Mołdawią był słaby. Uważam, że zagraliśmy jeden z lepszych meczów. Stworzyliśmy wiele sytuacji, po prostu ich nie wykorzystaliśmy i to było kluczowe - wspominał.
Sezon Major Soccer League dobiegł końca, ale mimo to Probierz znalazł miejsce w kadrze dla Karola Świderskiego. Napastnik gościnnie trenował ze Śląskiem Wrocław. Pozostali zawodnicy występujący za oceanem nie byli brani pod uwagę.
- Paweł Dawidowicz wcześniej też miał kontuzję i rozmawialiśmy o tym, a Janek Bednarek - mówiłem, że obserwujemy zawodników. Sam oglądałem online jego mecz, inni trenerzy byli na stadionie. Gra bardzo dobrze. Nie mam do żadnego zawodnika uprzedzeń. Tak samo z Arkiem Milikiem czy innymi, każdy może być powołany. Nieważne, ile ma lat, jeśli prezentuje się dobrze, co pokazuje Kamil Grosicki. Jedynymi zawodnikami, których nie mieliśmy obserwować, to są piłkarze, którzy grali w Stanach. Nie oglądaliśmy Jóźwiaka, Bogusza i Klicha, a także Zawady w Australii - przyznał Probierz.
"Nikogo nie opie*******"
Niespodziewanie na zgrupowanie zaproszony został Paweł Bochniewicz. Probierz uruchomił kontakty i o kapitana SC Heerenveen podpytał swojego byłego podopiecznego. Szkoleniowiec doskonale zna Pelle van Amersfoorta z czasów pracy w Cracovii.
- Zdecydowanie pomogła mi drużyna U-21. W życiu selekcjonera trzeba mieć plan B. Byliśmy w stałym z trenerem Majewskim, że gdyby coś się wydarzyło, mogliśmy od niego kogoś powołać. Od soboty było wiadomo, że Patryk Dziczek może wypaść. Ze sztabem oglądaliśmy też innych piłkarzy. Co do Patryka Pedy, wcześniej nie grał, ale wrócił w czwartek i niedzielę. Kuba Kiwior też grał. Jedynym zawodnikiem, który ostatnio nie grał, to jest Mateusz Wieteska. To doświadczony zawodnik, rozmawiałem z nim. Są sytuacje, że też reprezentacja może kogoś takiego potrzebować, nawet wspomóc go w trudnych chwilach. Jest grający regularnie Paweł Bochniewicz. O nim mogłem wszystkiego się dowiedzieć, bo w Heerenveen jest Pelle van Amersfoort, z którym rozmawiałem. Bardzo dobre słowo o nim powiedział. Selekcjonerzy muszą robić zmiany na bieżąco - stwierdził trener.
Serwis "Łączy nas piłka" opublikował nagranie z przemową Probierza, która miała miejsce w przerwie spotkania z Mołdawią (1:1). Mocne słowa selekcjonera nie przeszły bez echa i były szeroko komentowane przez kibiców.
- Jeśli chodzi o przemowę w szatni - jak nie było, to jest źle, jak jest, też jest źle. Jeśli robi Arteta, to rewelacyjnie, jeśli Guardiola, to się zna, a jeśli Probierz, to wróciliśmy do archaicznych czasów. Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. To był wyrywek z odprawy i nie mam zamiaru tego zmieniać. Nie będę się chował, bo nagle ktoś mnie ocenił negatywnie. Jest to też dla ludzi. Jak to robił selekcjoner Arabii Saudyjskiej, prawie wszyscy zatrudniali go w Polsce, bo potrafił kogoś opie*****. Tak naprawdę nikogo nie opie*******, tylko zwróciłem uwagę zawodnikom, że możemy grać dobrze. Szkoda, że nie udało się wygrać, bo odbiór były inny. Istotne jest, żebyśmy w każdym elemencie byli pewni siebie. Jesteśmy trochę zakompleksieni piłkarsko, gdy wyjeżdżamy za granicę. Zobaczymy, gdzie za parę miesięcy będzie Wdowik, bo skoro jest powoływany, to prawdopodobnie za chwilę go ktoś kupi. Pytanie, czy będzie wyjeżdżał jako reprezentant - zastanawiał się selekcjoner.
Probierz przekonywał, że dostrzegł kilka pozytywów w grze polskiej kadry na początku swojej kadencji. Bez Roberta Lewandowskiego drużyna narodowa miała jednak poważne problemy ze skutecznością.
- Czasami niektórzy próbują wyciągnąć zawodników z kapelusza i dziwię się, że ktoś ich nawet nie oglądał. Nie chcę mówić nazwiskami. Życzymy każdemu zawodnikowi, żeby grał dobrze. Nie ma chyba piłkarza, który nie grałby dzisiaj dobrze i nie byłby powołany. Nie może ktoś tego zarzucić. Jeśli chodzi o grę obronną, to możemy dużo mówić, ale w dwóch meczach przeciwnicy zdobyli bramkę po jednym celnym strzałem, a my nie wykorzystaliśmy sytuacji. To była nasza największa bolączka. Wcześniej reprezentacja w mało którym meczu miała tyle okazji. Na pewno w tym elemencie też Robert pomoże. Jeśli jest na boisku, to też go bardziej kryją i skupiają na nim uwagę, więc innym może być łatwiej. Budowanie zespołu zawsze zaczyna się od defensywy. Tak jak każdy dom, musi mieć swoje podstawy. Tym bardziej cieszę się, że Kuba Kiwior gra bardzo dobrze. Byłem osobiście na meczu z West Hamem, był wyróżniającym się zawodnikiem i widać powoli, że pokazuje cechy wiodące. Oby to był taki zawodnik na lata dla reprezentacji - zakończył Michał Probierz.
W piątkowy wieczór Polska zagra ostatni mecz w cyklu eliminacyjnym Euro 2024. Rywalizacja z Czechami rozpocznie się o godz. 20:45. Na 21 listopada zaplanowano mecz towarzyski z Łotwą.
Czytaj więcej:
"Sam się wypisał z reprezentacji". Probierz szykował sensacyjne powołanie
Trener mówi o reakcji kadrowiczów, których skreślił. "Swoje trzeba odcierpieć"