Ależ powrót ŁKS-u! Tego nikt się nie spodziewał!

PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Kamil Dankowski (z lewej) i Michael Ameyaw (z prawej)
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Kamil Dankowski (z lewej) i Michael Ameyaw (z prawej)

Cierpliwość kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego znów została wystawiona na próbę, ale tym razem było już pozytywne zakończenie. ŁKS w 15. kolejce PKO Ekstraklasy zremisował u siebie z Piastem Gliwice 3:3, choć przegrywał już 0:3.

Przed tym meczem było wiadomo, że końca dobiegnie pewna seria. Cztery ostatnie ligowe występy gliwiczan to cztery remisy. Z kolei w tym samym czasie ełkaesiacy ponieśli cztery porażki. Zarówno z punktu widzenia ŁKS-u, jak i Piasta sobotni mecz był dobrą okazją na przełamanie.

- My za bardzo nie możemy już myśleć o przeszłości, ani za bardzo wybiegać w przyszłość. Trzeba żyć tu i teraz. My potrzebujemy wygrania meczu. Stoją dwie drużyny, zaczynamy od 0:0 i tyle. Nic nam nie da rozpamiętywanie, oglądanie się za siebie, czy opieranie się na statystykach. Drużyna jest w przebudowie, ale myślę, że pokazujemy w ostatnich meczach, że jesteśmy gotowi na walkę, na stawienie czoła najsilniejszym drużynom. Do meczu przystępujemy bez bojaźni - zapewniał na przedmeczowej konferencji prasowej trener łodzian Piotr Stokowiec.

Tyle, że jego drużyna przystąpiła do spotkania też jakby bez wiary we własne możliwości ofensywne. Wypady gospodarzy w pole karne rywala w pierwszej połowie można było policzyć na palcach jednej ręki. Przy piłce częściej był Piast i dzięki temu kreował okazje pod bramką Aleksandra Bobka, który w ostatniej chwili wskoczył do pierwszej jedenastki, gdyż awizowany pierwotnie Dawid Arndt doznał urazu na rozgrzewce.

ZOBACZ WIDEO: Komedia na meczu polskiej ligi. Nagranie już krąży po sieci

A Piast próbował i już w 10. minucie objął prowadzenie. Piłka stopniowo przechodziła z lewego skrzydła w stronę pola karnego, a kluczowe podanie w tej akcji wykonał Michael Ameyaw, który zagrał na 14. metr do niezbyt pilnowanego Damiana Kądziora, który uderzył mocno po ziemi, a piłka jeszcze podskoczyła na murawie i zmyliła bramkarza ŁKS-u, a następnie przeleciała mu pod nogami.

Dziesięć minut później przyjezdni prowadzili już 2:0. Piłkę z rzutu wolnego na 25. metrze spod linii bocznej wrzucał Kądzior, a pojedynek główkowy w polu bramkowym Piasta wygrał Ariel Mosór i trafił do siatki. Trzeba podkreślić, że to prowadzenie było jak najbardziej zasłużone.

A od 38 minuty było jeszcze wyższe. Piłkę na połowie przeciwnika stracił Piotr Głowacki, a do kontry popędził Arkadiusz Pyrka. Obrońca Piasta uruchomił podaniem Jorge Felixa, a ten wyciągnął z bramki Bobka i wyłożył piłkę Michaelowi Ameyawowi, który do asysty dołożył też w tym meczu bramkę.

Nic nie wskazywało na to, że ełkaesiacy zdobędą bramkę, a co dopiero kilka. A jednak. Wszystko odwróciło się jeszcze w pierwszej połowie. W doliczonym czasie gry we własnym polu karnym przewrócił się Alexandros Katranis, ale przy tym uniósł wysoko nogę i przewrócił jednego z rywali. Po analizie VAR sędziowie podjęli decyzję o ukaraniu Greka czerwoną kartką i podyktowali rzut karny, który na bramkę zamienił Dani Ramirez.

A po przerwie ekipa Piotra Stokowca rzuciła się na przeciwnika jak wygłodniały wilk. Wprowadzony na początku drugiej połowy Kay Tejan w 48. minucie popisał się piękną indywidualną akcją z balansem ciała, zmianą tempa i - co najważniejsze - celnym strzałem na bramkę. Łodzianie złapali kontakt i atakowali dalej coraz bardziej chwiejącego się w defensywie Piasta.

W 68. minucie biało-czerwono-biali mieli rzut rożny. Po dośrodkowaniu Michała Mokrzyckiego niepewnie wypiąstkował piłkę Frantisek Plach, a Piotr Janczukowicz był w odpowiednim miejscu i czasie, by uderzyć do gliwickiej bramki i uszczęśliwić kibiców na Stadionie Miejskim m. Władysława Króla w Łodzi, choć część z nich po golu na 0:3 opuszczała już trybuny.

Gospodarze mieli jeszcze kilka świetnych okazji do tego, by wyjść na prowadzenie, jak choćby strzał z dystansu Daniego Ramireza w ostatnim kwadransie czy w doliczonym czasie gry. W 93. minucie łodzianom należał się rzut karny za zagranie ręką Grzegorza Tomasiewicza, ale Paweł Raczkowski stanowczym gestem pokazał, że jedenastki nie podyktuje. A po chwili skończył mecz.

Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

ŁKS Łódź - Piast Gliwice 3:3 (1:3)
0:1 - Damian Kądzior 10'
0:2 - Ariel Mosór 20'
0:3 - Michael Ameyaw 38'
1:3 - Dani Ramirez 45+6' - z karnego
2:3 - Kay Tejan 48'
3:3 - Piotr Janczukowicz 68'

Składy:

ŁKS: Dawid Arndt - Kamil Dankowski (46' Bartosz Szeliga), Levent Guelen, Adam Marciniak, Artemijus Tutyskinas - Dani Ramirez, Michał Mokrzycki (82' Adrian Małachowski), Adrien Louveau, Piotr Głowacki (46' Kay Tejan) - Piotr Janczukowicz, Stipe Jurić.

Piast: Frantisek Plach - Arkadiusz Pyrka, Ariel Mosór, Jakub Czerwiński, Alexandros Katranis - Grzegorz Tomasiewicz, Patryk Dziczek - Damian Kądzior, Miłosz Szczepański (46' Jakub Holoubek), Michael Ameyaw - Jorge Felix.

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa)

Żółte kartki: Dankowski, Mokrzycki, Tutyskinas, Tejan (ŁKS) - Tomasiewicz (Piast)

Czerwona kartka: Katranis (Piast) - za niesportowe zachowanie

Widzów: 7 921

Czytaj także: Sukces Puszczy trafi do annałów. Trener Warty nie krył złości, z tym się jeszcze nie zmagał

Źródło artykułu: WP SportoweFakty