Kadra prowadzona przez Marcina Włodarskiego weźmie udział w mistrzostwach świata, które rozegrane zostaną w Indonezji. Nasz zespół ostatnio był chwalony za styl gry i osiągane wyniki. Teraz w reprezentacja Polski U-17 doszło jednak do skandalu.
Czterech kadrowiczów zostało przyłapanych na byciu pod wpływem alkoholu. To Oskar Tomczyk, Filip Wolski (obaj Lech Poznań), Filip Rózga (Cracovia) i Jan Łabędzki (ŁKS Łódź). Błyskawicznie wobec nich zostały wyciągnięte konsekwencje. Cała czwórka została wyrzucona z kadry i wróciła do Polski.
Zachowania młodych polskich kadrowiczów nie rozumie Radosław Kałużny. - W mistrzostwach świata nasze młodzieżówki grają od wielkiego święta, dostać się do mundialu jest niesłychanie trudno, teraz finały trafiły w fantastyczne miejsce na ziemi. Indonezja, Bali... A ta czwórka usmarowała się jak janusze na wczasach all inclusive, a nie przed być może największą piłkarską przygodą życia - powiedział były reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaliśmy bramkę roku?! Fenomenalny gol piłkarki
Dodał, że on sam w czasie kariery potrafił "nawywijać", ale nigdy nie miał kłopotów alkoholowych. W dodatku nie wyobraża on sobie tego, by upić się przed mistrzostwami świata w Korei Południowej, w których brał udział w 2002 roku.
Kałużny nie chce skreślać młodych graczy. Chce, by ktoś dotarł do ich głów i przekonał, by nie zmarnowali nieprzeciętnego talentu do futbolu.
- Balety mogą poczekać. Najważniejszym jest, by wyciągnęli wnioski, posłuchali mądrych, doświadczonych życiowo ludzi. I nie obrażali się na cały świat, bo to, że na chwilę stali się sławni, zostali bohaterami pierwszych stron portali, jest wyłącznie ich zasługą - ocenił.
Czytaj także:
"Mam wątpliwości". Ekspert reaguje na karnego w meczu Rakowa
Awans coraz bliżej. Pełna kontrola Legii Warszawa