Dosłownie i w przenośni menadżer Southampton FC wyznał "miłość" Janowi Bednarkowi po zwycięstwie 3:1 nad Birmingham City. Środkowy obrońca zdobył tytuł piłkarza meczu, a Russell Martin po prostu nie mógł się go nachwalić (więcej TUTAJ). To dobry prognostyk w szczególności patrząc z polskiej perspektywy.
Przez lata Bednarek był pewnym punktem defensywy Biało-Czerwonych obok Kamila Glika i członkiem rady drużyny. Sytuacja zmieniła się diametralnie. Próbujący wstrząsnąć zespołem na "dzień dobry" nie wysłał powołania zawodnikowi występującemu aktualnie w The Championship. Była to dość spora niespodzianka, choć zdania na ten temat na Wyspach Brytyjskich są podzielone.
- Bednarek ma dopiero 27 lat, więc powinien właśnie teraz wkraczać w swój najlepszy czas. Dlatego trochę zaskakujące jest to, że traci miejsce w drużynie narodowej, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że zgromadził już tak wiele występów w reprezentacji. Z drugiej strony Bednarek, podobnie jak większość zawodników Southampton w zeszłym sezonie, radził sobie dość słabo, zmagał się także z kontuzjami. Teraz wrócił do gry co tydzień. Bez wątpienia będzie mu bardzo zależało na ponownym wejściu do podstawowej jedenastki reprezentacji Polski - uważa dziennikarz "HampshireLive", Mark Wyatt.
Nieco inny pogląd na sprawę przedstawił Glen de la Cour. - Nie zdziwiłem się, że stracił miejsce w reprezentacji Polski. Kiedy wrócił w styczniu z Aston Villi, ponownie zaczął grać z regularnością, wtedy Southampton było już praktycznie zdegradowane. W tej chwili gra tak samo dobrze, jak w swoim najlepszym momencie w Southampton, choć w niższej lidze. Nie widzę powodu, dla którego nie miałby niebawem wrócić do polskiej kadry - zaznaczył autor bloga "leagueoneminus10".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor futbolu pokazał klasę. Tak zachował się po porażce
- Znalazł się w słabym składzie Southampton, które straciło miejsce w Premier League. Jak wiemy, w przypadku silnych reprezentacji, ciężko jest zostać powołanym, jeśli nie gra się w jednej z czołowych lig piłkarskich. Jan znów zaczyna naprawdę dobrze grać i jeśli będzie tak trzymać, jestem pewien, że ponownie przyciągnie uwagę selekcjonera. Jeżeli będzie to robił konsekwentnie, to prawdopodobnie może spodziewać się powołania - dodał Ben Stanfield z podcastu "Total Saints".
Lider bez opaski?
Pod nieobecność Jacka Stephensa Bednarek swoją postawą na boisku i poza nim zapracował sobie na uznanie menadżera. Na środku defensywy Martin potrzebuje zawodnika o takiej charakterystyce, jak Polak. Do tej pory współpraca trenera z doświadczonym piłkarzem układa się wzorowo.
- Jan to z zawodnik z dużym doświadczeniem w tej szatni. Russell Martin uwielbia z nim pracować, ponieważ jest profesjonalistą i był jednym z tych, którzy zostali przez lato, aby pomóc w walce o awans. Nie powiedziałbym, że jest głównym liderem zespołu po odejściu Jamesa Warda-Prowse'a, ale wraz z innymi seniorami w grupie, takimi jak Adam Armstrong, Che Adams, Stuart Armstrong i Jack Stephens, ma duży wpływ na szatnię - zauważył Wyatt.
- Martin zawsze uważał, że Bednarek ma potencjał na lidera i mówił o tym na starcie sezonu. Pomimo dużego doświadczenia nigdy tak naprawdę nie wykazał się wieloma cechami przywódczymi. Pojawiły się pierwsze sygnały, kiedy w zeszłym roku doznał kontuzji w starciu z Arsenalem i podpowiadał Lyanco i Calecie-Carowi. Odegrał kluczową rolę w przełamaniu kilku punktów zapalnych na boisku. Jack Stephens, został nowym kapitanem, zastępując Warda-Prowse'a, ale doznał kontuzji i od tego czasu Bednarek przejął bardziej główną rolę. Nie nosi opaski na boisku, lecz wyraźnie jest liderem obrony - zdaniem de la Coura, Bednarek ma zadatki na kapitana.
Okres spędzony na wypożyczeniu w Aston Villi był do zapomnienia. W pewnym momencie stoper w poszukiwaniu regularnej gry udał się na wypożyczenie do zespołu Matty'ego Casha, gdzie oglądał spotkania niemal wyłącznie z pozycji rezerwowego. Teraz powoli wraca na właściwe tory.
- Od czasu powrotu z Aston Villi Jan ciężko pracował, aby regularnie występować. W ciągu ostatnich 4-6 tygodni ponownie stał się sercem obrony, grając dobrze, a także przewodząc innym. To całkiem oczywiste, że Martin postrzega go jako niezawodnego i doświadczonego obrońcę, który może dać wsparcie w walce o awans. Choć nie jest prawdziwym kapitanem drużyny, Jan oferuje wiele cech niezbędnych do noszenia opaski i po zirytowaniu fanów Southampton niektórymi swoimi komentarzami, gdy dołączał do Villi zeszłego lata, teraz odzyskał zaufanie dzięki swoim wysiłkom na boisku - przypomniał Stanfield.
"Zasługuje na swoje miejsce"
Chociaż to zaplecze angielskiej elity, The Championship jest czołową i jedną z najbogatszych lig świata. Na tle drużyn z niższej klasy rozgrywkowej Bednarek prezentuje się znacznie lepiej niż bywało to ostatnimi czasy w Premier League. Pytanie: czy to wystarczy, żeby zwrócić na siebie uwagę Michała Probierza?
- Miał naprawdę solidny początek sezonu i dobrze spisał się pomimo faktu, że w zespole jest kilku środkowych obrońców. Wydaje się, że obecnie nawiązał silną współpracę z Taylorem Harwoodem-Bellisem i interesujące będzie, co się stanie, gdy kapitan Jack Stephens wróci po kontuzji. W tej chwili Bednarek zasługuje na swoje miejsce, podobnie jak Harwood-Bellis - spostrzegł Wyatt. - Championship to wymagająca fizycznie liga. Nawiązał dobre relacje w środku obrony z Taylorem Harwoodem-Bellisem i zaczyna znów wyglądać jak pewny siebie, waleczny obrońca, którego klub zakontraktował w 2017 roku - wtórował mu Stanfield.
Z kolei de la Cour widzi jeszcze pole do poprawy. Jak przypomniał trzeci z naszych rozmówców, głównie za sprawą Bednarka drużyna wypuściła punkty z rąk w niedawnym spotkaniu ligowym z Prestonem (2:2). Na szczęście utrzymał miejsce w składzie i mógł się błyskawicznie zrehabilitować.
- Bednarek dodaje pewności siebie defensywie. Nigdy nie będzie najbardziej technicznym graczem, choć wykonuje swoją pracę i staje się zauważalnie lepszy w podawaniu piłki do pomocników. W meczu z Birmingham spisał się znakomicie, co zostało przyjęte z ulgą, ponieważ nie rozegrał najlepszych zawodów z Prestonem i był częściowo odpowiedzialny za oba stracone gole - wskazał ekspert.
Walka o awans nabiera tempa
W zeszłym sezonie Southampton FC z przytupem pożegnało się z Premier League, zajmując ostatnie miejsce w stawce i mając dużą do bezpiecznej pozycji. Jeśli spojrzymy na to, jakie marki przystąpiły do zmagań w The Championship, o natychmiastowy powrót będzie niezwykle trudno. Aktualnie podopieczni Martina są czwartą siłą ligi.
- "Święci" wiedzą, że do awansu jeszcze daleka droga i mają los w swoich rękach. Martin jest pewien, że w składzie jest wystarczająca jakość, aby zapewnić sobie awans, a klub wciąż ma asa w rękawie w postaci Rossa Stewarta, który wkrótce wróci po kontuzji. Ostatnia seria sześciu meczów bez porażki oznacza, że walka o awans jest w zasięgu - Mark Wyatt przedstawił swoją opinię.
Sezon The Championship jak zwykle będzie bardzo intensywny. Broni w walce o awans nie składają Leicester City, Leeds United czy drużyny z drugiego szeregu. Po ewentualnym awansie do Premier League Bednarek będzie miał zdecydowanie łatwiejszą drogę do drużyny narodowej.
- W okresie przygotowawczym wielu fanów spodziewało się, że "Święci" zajmą miejsce w pierwszej szóstce. Potem stało się jasne, że z nowym menadżerem i kilkoma nowymi graczami potrzebny jest czas na wspólną pracę, szczególnie z nowym stylem opartym na posiadaniu piłki. Po niedawnej serii czterech porażek z rzędu wielu kibiców poczuło niezadowolenie i nie wierzyło, że w tym sezonie uda się awansować. Po serii sześciu meczów bez porażki optymizm znów zaczyna rosnąć. Do rozegrania pozostało 46 meczów, może być wiele zwrotów akcji. "Święci" muszą po prostu dalej walczyć, zdobywać punkty i zobaczyć, dokąd ich to zaprowadzi w maju 2024 roku - uzupełnił Ben Stanfield.
- Southampton jako zespół przegrywał przez 2,5 roku. Trener próbuje tez zupełnie nowego stylu gry, do którego muszą się przyzwyczaić zawodnicy, jak Bednarek. Kibice Southampton tak przyzwyczaili się do negatywnego stosunku do drużyny, że wielu nie daje nowemu menadżerowi zbyt wielu szans. Wszystko zaczyna wyglądać znacznie lepiej. Z pewnością zespół powinien przejść do play-offów. Jeżeli klub będzie się tak dalej rozwijał i znajdzie napastnika, który będzie regularnie strzelał gole, może rzucić wyzwanie w walce o bezpośredni awans - zakończył Glen de la Cour.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Reprezentant Polski będzie trenował ze Śląskiem Wrocław. Celem utrzymanie formy
Czarne chmury nad Skórasiem. Reprezentant Polski na bocznicy