Nawałnica pod bramką. Pięć strzałów nie przyniosło skutku [WIDEO]

Twitter / Polsat Sport / Na zdjęciu: strzał piłkarza Podbeskidzia
Twitter / Polsat Sport / Na zdjęciu: strzał piłkarza Podbeskidzia

Piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała dwoili się i troili, ale nie potrafili sforsować defensywy krakowskiej Wisły. Alvaro Raton miał furę szczęścia w końcówce pierwszej połowy.

W piątkowy wieczór Wisła Kraków rywalizowała na wyjeździe z Podbeskidzie Bielsko-Biała w ramach 13. kolejki Fortuna I ligi. Przyjezdni rozpoczęli mecz w lepszym stylu, a wynik otworzył Miki Villar. Kilkadziesiąt sekund później, bo już w 23. minucie do wyrównania doprowadził Maksymilian Banaszewski.

"Biała Gwiazda" następnie musiała grać w osłabieniu w związku z czerwoną kartką Kacpra Dudy. Na domiar złego sędzia w końcówce pierwszej połowy przyznał gospodarzom "jedenastkę".

W 42. minucie Jaka Kolenc nie zdołał zaskoczyć Alvaro Ratona. Po zmarnowanym rzucie karnym bielszczanie bezskutecznie bombardowali bramkę Wisły. Dwukrotnie swoich sił spróbował między innymi Michał Willman, natomiast nie potrafił znaleźć drogi do siatki. Cała sytuacja wyglądała wręcz kuriozalnie.

- Coś niewiarygodnego! - komentator Polsatu Sport Marcin Feddek był w ciężkim szoku. - Niesamowity szereg zdarzeń, w których uczestniczył głównie Raton. To on bronił wszystkie strzały, które sunęły na bramkę - dodał Maciej Żurawski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: akcja-marzenie! Mbappe dostał brawa od kolegi

Gol miejscowych wisiał w powietrzu. Tuż przed zakończeniem pierwszej odsłony Bartosz Bida ustalił rezultat na 2:1 dla Podbeskidzia.

Czytaj więcej:
Dramat VfL Bochum w ostatniej akcji. Dwa najgorsze zespoły dalej bez wygranej
PKO Ekstraklasa: show Górnika Zabrze w Łodzi!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty