Włoska afera bukmacherska trwa. Policja zajęła się już doniesieniami Fabrizio Corony (były paparazzi, dziennikarz, człowiek, który ma na swoim koncie wyroki sądowe m.in. za szantażowanie ludzi - więcej pisaliśmy o nim TUTAJ >>) twierdzi, że ma dowody w tej sprawie. Dowody, które mają pokazywać, iż Nicolo Fagioli, Sandro Tonali, Nicolo Zaniolo oraz Polak - Nicola Zalewski - byli zamieszani w nielegalne obstawianie meczów piłkarskich.
Z jednej strony Corona nie ma dobrej opinii, w związku z tym trudno mu bezwarunkowo wierzyć, z drugiej Fagioli został już zawieszony przez Juventus FC, a dziennikarze "Tuttosport" dotarli do zeznań zawodnika, który się do wszystkiego przyznaje (TUTAJ więcej szczegółów >>).
Co z Zalewskim? Należy podkreślić, że policja nie prowadzi wobec jego osoby żadnego postępowania. A sam piłkarz zapowiedział, iż pozwie Coronę za oskarżenie go o udział w tej aferze. Zbigniew Boniek - który od lat mieszka we Włoszech - przyznał, że rozmawiał z menadżerem reprezentanta Polski. I co usłyszał? "Powiedział mi, że Nicola twierdzi, że jest całkowicie czysty. Nigdy nie obstawiał".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!
Kiedy wydawało się, że zamieszanie wokół Polaka przycichnie, to oliwy do ognia znów dolał Corona. Portal romanews.eu zamieścił rozmowę z byłym paparazzi, w której padło nazwisko Zalewskiego.
- Zalewski gra (w zakładach bukmacherskich - przyp. red.) od lat - stwierdził. - Mam dowody na to, że gra, że jest związany z pewnym środowiskiem i jest nawet fotografowany z tymi ludźmi. Dlatego pozew, który zapowiedział wobec mnie, nigdy nie zostanie złożony.
Jedno jest pewne: po tej wypowiedzi z pewnością czeka nas ciąg dalszy tej sprawy. Warto podkreślić, że ani klub Zalewskiego (AS Roma), ani PZPN do tej pory nie wyciągnęli żadnych konsekwencji wobec piłkarza.
- Nie chcemy w żaden sposób odnosić się do wpisów w mediach społecznościowych w tej sprawie. Do PZPN nic nie dotarło ani ze strony włoskiej federacji, ani ze strony służb czy urzędów. Jesteśmy w kontakcie również z dyrektorem sportowym Romy, który potwierdził nam, że do klubu nie wpłynęły żadne pisma i informacje - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty dyrektor Departamentu Komunikacji i Mediów, Tomasz Kozłowski.