W czwartek reprezentacja Polski pokonała Wyspy Owcze 2:0, a Czesi przegrali z Albanią 0:3. Taki układ spotkań sprawił, że Biało-Czerwoni znów stanęli przed szansą na bezpośredni awans na piłkarskie mistrzostwa Europy i mieli wszystko w swoich rękach. Najpierw musieli pokonać Mołdawię, a w listopadzie powtórzyć to z Czechami.
Niestety, Biało-Czerwoni zawiedli już przy pierwszym zadaniu, bo w niedzielę, na PGE Narodowym, zaledwie zremisowali 1:1. Zespół prowadzony przez Michała Probierza na dodatek musiał nadrabiać straty, bo to goście jako pierwsi zdobyli bramkę. W drugiej połowie do wyrównania doprowadził Karol Świderski, ale na więcej Polaków nie było stać.
- W piłce trzeba pamiętać, że decydują bramki. Nie wykorzystaliśmy sytuacji i to jest nasz problem. Uczulaliśmy zawodników na to, w jaki sposób straciliśmy bramkę. Mieliśmy momenty niepewności. Zawodnicy nerwowo weszli w ten mecz, a wiedzieliśmy wszystko o Mołdawii. Szkoda tych niewykorzystanych sytuacji - powiedział Michał Probierz przed kamerą TVP Sport.
- Mieliśmy dwie sytuacje zanim straciliśmy bramkę. Bardzo agresywnie podszedł do nas zespół Mołdawii. Tak to jest, że gdy zespół jest odmłodzony, jest dużo kibiców, to brakuje spokoju w pewnych momentach i tego wykorzystania sytuacji. Mieliśmy ich sporo - dodał.
Probierz niedawno objął stanowisko selekcjonera, zastępując na tym stanowisku Fernando Santosa. Pod jego wodzą kibice liczyli na nowe otwarcie, ale szybko się zawiedli. Mimo to, Probierz zaapelował do fanów.
- Trzeba ten zespół wesprzeć, stanąć za nimi i pochwalić za determinację. Do ostatniej minuty walczyliśmy jak tylko można, żeby wygrać to spotkanie. Zabrakło kropki nad i - podsumował.
Czytaj także: Sprawdź, kiedy kolejny mecz Polaków
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski zabrał głos ws. kontuzji. Wróci na hit z Realem?