[b]
Z Thorshavn Mateusz Skwierawski[/b]
W trakcie tygodnia wszystkie lokale w Thorshavn zamykane są najpóźniej o północy. Po tej godzinie nie ma możliwości zakupu alkoholu i to bez wyjątków. Ale z racji, że do stolicy Wysp Owczych przyjechało około pięciuset polskich fanów, lokalne władze postanowiły zrobić w ich stronę ukłon.
Dwa popularne puby w centrum Thorshavn zaraz przy porcie specjalnie na wizytę polskich kibiców będą otwarte dłużej o dwie godziny - do 2 w nocy. W jednym z nich ma odbyć się specjalnie zorganizowana zabawa dla Polaków.
Wśród miejscowych emocje związane z meczem delikatnie wygasły po tym, gdy okazało się, że kontuzjowany jest Robert Lewandowski.
- Pamiętam, że raptem dwie lub trzy minuty po tym komunikacie od razu tematem zajęły się tutejsze media. W prasie ukazał się duży artykuł o absencji Lewandowskiego. Rozczarowanie było spore - mówi nam Michał Przybylski, zawodnik tamtejszej drużyny B36 Torshavn mieszkający na Wyspach od dziecka.
Piwa nie zabraknie
Przybylski był odpowiedzialny za transport piwa na mecz Polaków. - Zaopatrzyliśmy dystrybutory w półtora tysiąca litrów tutejszego browaru, myślę że spokojnie wystarczy alkoholu dla kibiców i dwóch sektorów VIP - opowiada Przybylski.
Oprócz gry w piłkę w tutejszej ekstraklasie nasz rozmówca jest przedstawicielem handlowym, zajmuje się sprzedażą piwa i oranżady dla jednej z najstarszych firm w kraju.
Przybylski wielokrotnie rozgrywał mecze na stadionie narodowym tutejszej reprezentacji. - Jeżeli chodzi o warunki atmosferyczne, to przy dużym wietrze i deszczu piłka może robić niespodzianki - opowiada. - Zdarzały się gole z połowy czy sytuacje, gdy bramkarz wykonywał "piątkę", a piłka wracała w pole karne - wymienia przykłady. - Widziałem też wiele bramek życia, na przykład stoper kopnął mocno do przodu, a za chwilę szalał z radości po golu. W takich warunkach dominuje futbol fizyczny. Grając z wiatrem daje się często "lagę" do przodu - komentuje Michał Przybylski.
Napastnik B36 Torshavn mówi także o typowym nastawieniu i reakcji rywali na takie okolicznościach przyrody. - Widać po nich irytację na zimno i wiatr. Wychodzą na boisko w rękawiczkach, czapkach, opatuleni w długie rękawy, a farerzy biegają w krótkich koszulkach - śmieje się.
Przybylski zaznacza, że Polacy nie mogą narzekać na sztuczną murawę. - To jedna z najlepszych sztucznych nawierzchni na świecie. W zasadzie nie ma różnicy w zachowaniu się piłki, odbija się na sztucznej tak samo, jak na naturalnej - porównuje.
Tak zagrają Farerzy
Mecz Wysp Owczych z Polską nie wywołuje w Thorshavn dużego zainteresowania. - Myślę, że przyjdzie około trzech tysięcy kibiców. Na Norwegię czy Danię byłby komplet. Polska jest raczej traktowana tu na poziomie takich zespołów jak Mołdawia czy Albania. Zwłaszcza bez Lewandowskiego - mówi.
Co zaoferują farerzy? - Będą chcieli trochę powkurzać Polaków sprytnym faulem, twardą grą. Postawią na ostry futbol, poszukają szansy przy okazji stałych fragmentów gry. Na pewno taktyka będzie defensywna: czyli 1-5-4-1. Będą grali na 0:0 - ocenia.
Przybylski zwraca też uwagę na spokojne usposobienie mieszkańców Wysp. - Życie jest tu "lajtowe". Stadion Narodowy jest otwarty nawet w dniu meczu, ktoś z ulic mógłby na niego wejść i pokopać piłkę. Mam kolegę w federacji i słyszałem, że będzie trochę więcej policji niż zwykle, ale nikt nie spodziewa się tu ekscesów - kończy nasz rozmówca.
Mecz Wyspy Owcze - Polska rozpocznie się o godzinie 20.45.
Ogromne zaskoczenie. Takim składem wyjdą Polacy na dzisiejszy mecz