Do wielkiego skandalu doszło po meczu AZ Alkmaar - Legia Warszawa (1:0). Do aresztu trafili Josue oraz Radovan Pankov. Doszło także do ataku na prezesa Dariusza Mioduskiego. Holenderska policja twierdzi, że to wszystko był konsekwencją ataku ze strony piłkarzy na jednego z ochroniarzy.
Za nami konferencja z udziałem Mioduskiego, który całkowicie zaprzeczył wersji przedstawianej przez stronę holenderską. Szef warszawskiego klubu wciąż jest wstrząśnięty tym, co widział i co jego osobiście spotkało w Alkmaar.
Podczas spotkania z mediami prezes Legii zdradził, jak zachowali się nasi politycy oraz polskie instytucje. Okazuje się, że reakcja była bardzo szybka i wzorowa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gol "stadiony świata" w Polsce. Przyjrzyj się dokładnie
- Muszę przyznać, że nie ma organizacji, instytucji, która się nie zgłosiła i nie oferowała wsparcia. Od wczoraj w nocy kontaktują się osoby z różnych ministerstw, minister sportu, osoby z MSZ i parlamentarzyści... Także tutaj wyrazy wsparcia mógłbym wymieniać. Chciałem bardzo podziękować wszystkim, którzy cały czas działają i po stronie rządowej i każdej, żeby nas wesprzeć - mówił Mioduski.
Słowa wsparcia to jednak nie wszystko. Politycy już aktywnie działają, aby sprawa nie poszła w zapomnienie i żeby Holendrzy ponieśli konsekwencje swoich zachowań.
- Są oficjalne kontakty, złożono listy protestacyjne. Dużo się dzieje także ze strony oficjalnych kanałów. Musimy tak działać. Będziemy składać zeznania i zażalenia, aby działać także u nas, bo nie możemy polegać na tym, że lokalna policja w Holandii będzie rzetelna i obiektywna - zdradził prezes.
"UEFA nie była świadoma, co się działo". Mioduski przedstawia kulisy zajścia >>
Dariusz Mioduski zdradza kulisy awantury w Holandii. "Polacy byli szykanowani" >>