- Jak by na to nie patrzeć - zasłużyłem. To nagroda za ciężką pracę, za to, że od dłuższego czasu idzie mi na Cyprze całkiem nieźle. Gdybym nie zasłużył na powołanie, to Smuda nie tylko by mnie nie powołał, ale nawet nie byłbym w jego głowie - powiedział Kosowski w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną.
Piłkarz nie wie jednak, czy wysoką formę utrzyma aż do Euro 2012. - Ja tak daleko w przyszłość nie wybiegam. Nie mam pojęcia, czy uda mi się utrzymać przez dwa i pół roku taką formę, w jakiej jestem obecnie. Na razie skupiam się na wtorkowym meczu Ligi Mistrzów z Porto. To mnie dzisiaj mobilizuje. A powołanie? To dla mnie szansa, taki pierwszy krok. Drugim krokiem będzie walka na treningach o miejsce w składzie. Tak było zawsze u trenera Smudy. On na razie sprawdza, nikomu nie daje gwarancji - ocenił Kosowski.