Dušan Radolský (Polonia Warszawa): - Gratuluję gospodarzom wygranej i trzech punktów. Próbowaliśmy zrobić wynik tak jak zawsze, walczyliśmy, ale niestety zabrakło skuteczności, natomiast gospodarze strzelili bramkę i przegraliśmy mecz. W pierwszej połowie mieliśmy swoje okazje, nawet trafiliśmy do siatki, jednak sędzia odgwizdał spalonego. W drugiej połowie zagraliśmy nawet trzema napastnikami i mieliśmy kolejne sytuacje. Szkoda tej straconej bramki po stałym fragmencie gry, bo uważam, że nie rozegraliśmy złego meczu pod względem taktycznym. (…) Prezes [Polonii Józef Wojciechowski - red.] nie postawił mi żadnego ultimatum. Nic nie słyszałem, że to mój ostatni mecz. Daje całą swoją pracę dla Polonii i nadal jestem jej trenerem. Wracamy do Warszawy i jutro mamy trening.
Michał Probierz (Jagiellonia Białystok): - Przed spotkaniem mówiłem, że będzie to tak ciężki mecz. Zawodnicy Polonii walczyli do upadłego, widać, że trener Radolský wykonuje tam bardzo dobrą pracę i jego podopieczni byli odpowiednio zmotywowani, dlatego też tak bardzo obawiałem się tego meczu. Również z mojej strony była bardzo duża presja, ale nie mogliśmy nie wygrać tego spotkania. W szczególności, że obiecałem prezydentowi miasta Truskolaskiemu, iż zwyciężymy. Dotrzymałem słowa i zdobyliśmy komplet punktów. Z okazji imienin, w imieniu całego zespołu, te trzy oczka jemu właśnie dedykujemy. Cieszę się, że zdobyliśmy bramkę po stałym fragmencie gry, bo do tego spotkania nam nie szło. Jestem pełen podziwu dla zawodników, że wytrzymali presję. Byliśmy na ostatnim miejscu, mieliśmy minusowe punkty, a dzisiaj liga zaczęła się dla nas naprawdę na poważnie. Robiąc dwudziesty punkt wiemy, że jesteśmy w grze. Teraz do końca tych spotkań, które nam zostały jesienią, musimy zdobyć jakieś punkty, żeby spokojnie przepracować okres zimowy, a wiosną ruszyć do kontrataku, odrabiać te punkty, a nawet piąć się w górę tabeli.
Igor Lewczuk (obrońca Jagiellonii): - W takich meczach styl się nie liczy, liczy się zwycięstwo, szczególnie, że w dolnej części tabeli jest ścisk. Zdobyliśmy trzy punkty, awansowaliśmy ze strefy spadkowej i to jest najważniejsze na chwilę obecną. Jeżeli zaś chodzi o grę, to dzisiaj ładnej nie było. Polonia cofnęła się na samym początku i ciężko było przeprowadzić jakieś składne akcje. Stały fragment gry wreszcie zadecydował o tym, że zdobyliśmy te trzy punkty i od tej pory nastąpiła wymiana ognia, raz oni raz my, na szczęście się skończyło 1:0. W tej sytuacji, w której się znajdujemy, liczą się kolejne punkty, a nie styl.
Thiago Rangel Cionek (obrońca Jagiellonii): - Był to trudny mecz, w którym dobrze broniliśmy, stworzyliśmy sobie kilka sytuacji i dzięki bramce Tomka Frankowskiego zdobyliśmy trzy punkty. Polonia ma dobrą drużynę, która nie tylko się broniła, ale także szukała swoich sytuacji do zdobycia bramki i dzisiejszy mecz kosztował nas sporo zdrowia. Dzięki Bogu to my wykorzystaliśmy swoją sytuację i wygraliśmy.
Hermes Neves Soares (pomocnik Jagiellonii): - Był to bardzo trudny mecz, najważniejsze, że wygraliśmy i z tego się cieszymy. Było sporo nerwowości, ale najważniejsze, że wydostaliśmy się ze strefy spadkowej.
Kamil Grosicki (pomocnik Jagiellonii): - Wiedzieliśmy, że ten mecz będzie dla nas trudny, ale najważniejsze, że wygraliśmy i bardzo się z tego cieszymy, bo te zwycięstwo dało nam dużo i odskoczyliśmy w tabeli na 12. miejsce. Myślę, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, szósty mecz - Grzesiek nie puścił bramki i chwała mu za to, "Franek" się dzisiaj odblokował - wszystko pięknie. Miałem ciężką sytuację do strzału, ale dobrze uderzyłem piłkę, zabrakło centymetrów, piłka odbiła się od słupka i wyszła w drugą stronę. Wiadomo, że w dwóch kolejnych meczach chcemy zdobyć 6 punktów, ale co będzie to zobaczymy. Teraz gramy mecz z Ruchem, jedziemy tam zmotywowani, nie powiem, że wreszcie wygrać, ale jedziemy tam powalczyć i zrobimy wszystko, aby uzyskać dobry wynik.
Remigiusz Jezierski (napastnik Jagiellonii): - Być może w płynności gry i pod względem sytuacji bramkowych mecz ten mógł o wiele lepiej wyglądać. Był jednak bardzo ciężki, ale najważniejsze jest zwycięstwo i w tym momencie z tego się cieszymy. Zrealizowaliśmy cel, podskoczyliśmy w tabeli i to się dla nas liczy najbardziej.
Łukasz Trałka (pomocnik Polonii): - Jeśli chodzi o bramki to byliśmy gorsi, jeśli chodzi zaś o spotkanie, to nie można powiedzieć, że byliśmy drużyną słabszą, ale jak to w naszym przypadku bywa w tej rundzie znowu przegraliśmy. Na pewno zabrakło koncentracji przy tej jednej akcji, w której straciliśmy bramkę, w takich sytuacjach musimy pilnować "Franka", on tam był i to strzelił. Zabrakło nam też skuteczności, bo tych sytuacji też mieliśmy kilka do zdobycia bramki i to naprawdę dogodnych. Myślę, że brakło także troszeczkę zimnej krwi, żeby je wykorzystać. Musimy to na pewno zmienić, bo punktów w dalszym ciągu nie będzie. To, że będziemy walczyć o utrzymanie, to ja wiedziałem już od pięciu kolejek, bo od początku nie układało się po naszej myśli, więc o europejskich pucharach już dawno zapomniałem. Teraz tylko i wyłącznie liczy się walka o utrzymanie, wszyscy sobie zdajemy sprawę, że w tym sezonie tylko taki nastrój nas czeka.
Filip Ivanovski (napastnik Polonii): - Graliśmy z dyscypliną w grze, utrzymywaliśmy się przy piłce, akcje oskrzydlające też były groźne w naszym wykonaniu. Stworzyliśmy kilka okazji bramkowych w meczu, ale ich nie wykorzystaliśmy, a kiedy nie wykorzystujemy okazji, to nie możemy liczyć na dobry wynik. Pod koniec meczu Jagiellonia pokazała więcej cwaniactwa boiskowego i uważam, że to było kluczowe dla wyniku dzisiejszego spotkania.
Adrian Mierzejewski (pomocnik Polonii): - Moje samopoczucie? Nie za bardzo - wiadomo, że nam nie idzie, przegraliśmy kolejny mecz, ale wydaje mi się, że akurat w tym spotkaniu pokazaliśmy kawałek w miarę dobrej piłki, mieliśmy swoje sytuacje, m.in. nie uznana moja bramka. Szkoda, bo uważam, że trafiliśmy z taktyką. Jagiellonia nie mogła się rozwinąć, nie miała też dużo sytuacji, a bramkę strzeliła taką trochę przypadkową, Bruno główkował, a "Franek" dobił , no i szkoda, bo punkt byłby sprawiedliwy. Taka jest piłka, każdy wie, że "Franek" jest królem pola karnego i takiego zawodnika to trzeba trzymać krótko, no ale też nie możemy zwalać na to, bo musieliśmy strzelić bramkę. Wiadomo, że w kolejnym meczu jej nie zdobyliśmy, gdybyśmy skierowali piłkę do siatki w pierwszej połowie, a mieliśmy ku temu okazje to inaczej by się to spotkanie ułożyło. Założenia przed meczem były takie, aby nie dać rozegrać piłki już na 30-40 metrze "Frankowi" czy Remkowi Jezierskiemu, żeby nie rzucili długiej piłki na "Groszka". Sądzę, że to nam się udało, bo Jagiellonia nie miała jakichś klarownych sytuacji. Ciężko coś powiedzieć na temat atmosfery w szatni. Naturalnie, że jesteśmy troszeczkę podłamani, ale kolejny nasz występ może nas podbudować. Oczywiście nie można się przyzwyczajać do tych porażek. Teraz mamy następny mecz u siebie i będziemy walczyć o trzy punkty - wiadomo, że jesteśmy w takiej sytuacji, w której walczymy o utrzymanie, ale mamy nadzieję, że w każdym momencie może się to odwrócić.