Fernando Santos miał prowadzić reprezentację Polski do października, a w przypadku wywalczenia bezpośredniego awansu na Euro 2024, umowa miała zostać przedłużona.
W pięciu meczach Biało-Czerwoni zdobyli jednak zaledwie 6 punktów. W fatalnym stylu przegrali z Czechami (1:3), Mołdawią (2:3) oraz Albanią (0:2). Niedługo po tym ostatnim meczu Portugalczyk został zwolniony.
Prezes Cezary Kulesza w rozmowie z portalem sport.pl przyznał, że zatrudnił Santosa, bo był przekonany, że pomoże zbudować drużynę i osiągnąć sukces. Nie ma sobie jednak nic do zarzucenia.
ZOBACZ WIDEO: Kto za Fernando Santosa? "Tego możemy być pewni"
- Teraz mogę jedynie podsumować to cytatem z Kazimierza Górskiego: "Trener dobry, tylko wyników nie ma". Santos dotychczas wszędzie te wyniki miał, a u nas mu się nie udało - wyjaśnił.
Momentalnie rozpoczęły się również dywagacje, kto może zostać następcą Santosa. Wiele wskazuje na to, że będzie to polski szkoleniowiec. Rozmowy ruszą już od czwartku (14 września).
- Nie chciałem tego robić, dopóki nie miałem rozwiązanego kontraktu z dotychczasowym selekcjonerem - powiedział prezes PZPN. - Myślę, że największe szanse mają dzisiaj polscy trenerzy - dodał.
Kulesza przyznał, że nie ma czasu na wprowadzenie selekcjonera z zagranicy. Wszystko z uwagi na to, że już w październiku odbędą się mecze z Wyspami Owczymi i Mołdawią. Wśród branych pod uwagę szkoleniowców znalazł się m.in. Jerzy Brzęczek.
- Wszystko trzeba brać pod uwagę! Nie można nikogo skreślać, tym bardziej gdy z nim jeszcze nie rozmawiałem - wytłumaczył prezes PZPN.
Wiadomo, że Cezary Kulesza skonsultuje swój wybór z Robertem Lewandowskim, którego poprosi następnie o przekazanie decyzji drużynie. Jednocześnie cel pozostaje ten sam - awans na Euro 2024.
Jerzy Brzęczek prowadził reprezentację Polski w latach 2018-2021. Biało-Czerwoni pod jego wodzą awansowali na Euro 2020. Rozegrali 24 mecze, z czego wygrali 12, zanotowali 5 remisów i 7 porażek.
Czytaj także:
- "Pański trud skończony". Gorzkie nagranie z Santosem trafiło do sieci
- Kręcina wbił Szpilkę PZPN. "Nie wytrzymał ciśnienia"